niedziela, 30 listopada 2014

Złoty obrazek




Witajcie;)
Wpadłam tu na krótko, bo chciałam jeszcze zdążyć z pracą listopadową w zabawie Danusi http://danutka38.blogspot.com/2014/11/cykliczne-kolorki-u-danutki-listopad.html.

 Nie miałam ochoty na złoto, bo nie przepadam za tego typu kolorem. Ze złota mam jedynie obrączkę i trzy malutkie pierścioneczki. Złoto jako biżuteria, jest dla mnie niezbyt ciekawą ozdobą... Zdecydowanie wolę srebro. No, ale każdy lubi co innego;)

Przepraszam,że pracę daję w ostatniej chwili, ale doszłam do wniosku, że nie mogę zawieść Danusi. Tym bardziej, jako osoba pełniąca funkcję rzecznika prasowego w spółce ,,Knocik”, nie wypadało mi nie wziąć udziału w zabawie;) Także ,,na biegu” zrobiłam obrazek z kwiatuszkami, żeby zdążyć nakarmić wciąż głodną żabkę Danusi;)

Wahałam się, czy wybrać fiolet ze złotem, czy złoto i czerń. Aby zabezpieczyć się przed jakimś ,,niewypałem” połączyłam klejem dwie tekturki; czarną i fioletową. Ze złotego papieru zrobiłam rameczkę i okleiłam nią tekturkę. Następnie nakleiłam złote kwiatuszki, złote listki, a w rogu obrazka przykleiłam złotą siateczkę. Według mojego gustu, za bardzo to złoto się świeciło, więc w środki kwiatuszków, wkleiłam kwiatuszki białe, żeby przysłonić trochę ten blask. Na końcu dodałam ozdóbkę w postaci skręconego złotka, aby praca nabrała wyrazu, bo akurat kolory moich złotych elementów mają inne odcienie. Od matowych, do błyszczących.

I tak powstał obrazek, który również można potraktować jako karteczkę, naklejając na odwrocie jakiś, biały tekturowy prostokącik i wypełnić go treścią ;) Pokazuję fotki zrobione z różnych stron, by uwidocznić odstające elementy. Nie jest to jakaś pracochłonne dzieło, ale do północy czasu miałam niewiele.... 








 


Moje pierwsze karteczki



Hej dziewczątka;)

Zrobiłam swoje pierwsze karteczki, z ,,drobiażdżków”, które niedawno dostałam od Reni http://karteluszki-reni.blogspot.com/ Te ,,rzekome” drobiażdżki tak mnie zafascynowały, że zapomniałam nawet jak się nazywam;) Kiedy pokazywałam Wam zdjęcia tego, co dostałam – wszystko było zapakowane w torebeczki. Ale kiedy rozsypałam te wszystkie elemenciki, to możecie się domyślać jak zareagowałam;) No bo, już znacie mnie trochę, prawda?

Pomysłów miałam mnóstwo. Już prawie widziałam te karteczki, ale jak zaczęłam je robić, to zaczęło mi brakować tych pomysłów;) No bo, ja karteczek nigdy nie robiłam i nawet nie wiem, do czego służy większość elementów... Miniaturowe ozdóbki  wiem, że służą do dekoracji, ale jakieś wytłaczane kartoniki, czy też inne, jakieś większe  – nie mam pojęcia? No przecież nie będę wymagała od Reni instruktażu... Podejrzę gdzieś i tyle. A co? Może Wy tak nie robicie?

Znam osobiście nawet takich, co przystępują do konkursów, a ich prace są ,,montowane” tylko na czas robienia fotki. I w tym czasie nawet boją się oddychać, żeby elementy nie spadły na podłogę?! To jest dopiero mistrzostwo prawda? No, jakbym dorwała tak ,,wycwanioną” osóbkę, to nogi  z ,,podwozia” chyba bym powyrywała...;) Albo ucałowała, bo kombinatorstwo jest też czasami cenne...

Nie macie pojęcia, jak bardzo podobały mi się Wasze komentarze pod ostatnim postem z ,,dzwońcami” w roli głównej;) Co niektórzy zaczynali komentarz od słów cyt. ,,Matko Boska”, więc nie wiem czy to do mnie.... I już mam dowcip, który muszę Wam przekazać , bo sclerotico de clamote forte clape może spowodować amnezję i zaraz zapomnę...

,,Na lekcji religii, ksiądz kazał dzieciom narysować Matkę Boską, tak jak sobie ją wyobrażają. Wszystkie dzieci  narysowały ją w stroju niemalże księżniczki, czy królowej. Tylko Jaś namalował ,,laskę” w dzinsach i obcisłej bluzeczce z dużym dekoltem. Ksiądz pyta; - Jasiu, a dlaczego Ty wyobrażasz sobie Matkę Boska w takim stroju? – Ja jej sobie nie wyobrażam, ja ją widziałem, proszę księdza. – A gdzie Ty ją widziałeś Jasiu?  – pyta ksiądz. Jasio na to; - No wczoraj wieczorem... Wychodziła z plebanii, a ksiądz krzyczał za nią, o Matko Boska, żeby Cię nikt nie wodział?!”

No, a mnie nie widzieli, a piszą ,,Matko Boska”? Boska to ja może i jestem, ale tylko wtedy, kiedy śpię;) Celowo nie napisałam, że jestem ,,boska” w łóżku, bo zaraz przyszłyby Wam do głowy jakieś sprośne myśli, dlatego napisałam ,,jak śpię”. A gdzie, to nie ma znaczenia;) I znowu się rozpasałam z tym swoim pisaniem (czyli gadulstwem), a karteczki oczekują na publikację... Trochę boję się oceny ,,karteczkowych mistrzów”, ale cóż... To przecież praktyka czyni mistrza... Także może kiedyś się ,,wyrobię” w tej dziedzinie;) Oj, wiem, wiem, co napisałybyście po tym stwierdzeniu ,,wyrobię się”;) Dlatego już kończę pisanie, by nie prowokować Was do ,,plugawienia” ojczystego języka;) Chociaż wiem, że niektóre z Was nie wytrzymają i odpowiednio to skomentują;) Phi, ja też bym tak zrobiła!

No a teraz mój czas dobiegł końca i pora na pokaz. Jestem niezmiernie ciekawa, która z czterech karteczek najbardziej się Wam spodoba? Zaznaczam od razu, że moje wykonanie jest tak proste, jak ,,konstrukcja cepa”, ale musicie mi to wybaczyć... Same wiecie, że ten ,,pierwszy raz” jest zawsze najtrudniejszy... Pokażę Wam je po dwa na różnych tłach, bo robiłam fotki wieczorem, a więc w innych oświetleniach wyglądają inaczej...Pozdrawiam Was cieplutko;)
































sobota, 29 listopada 2014

Świąteczne dzwoneczki



No i dzięki Waszym pracom, udzielił mi się świąteczny nastrój. Przyznam szczerze, że nie miałam dzisiaj chęci na pisanie, ale pojawienie się pewnej znanej Wam osóbki czyli Danusi http://danutka38.blogspot.com/ i jej komentarz pozostawiony u mnie w poprzednim poście, wyraźnie dał mi ,,kopa” (czytaj; pobudził do działania;) I dlatego, nie zważając na porę - piszę;) 

Nie wiem czy zauważyłyście, że nie napisałam dzisiaj ,,Witajcie dziewczątka”. Nie oznacza to jednak, że nie będę tak do Was pisała... Oczywiście, że będę! Ale odrobina odmiany nigdy nie zaszkodzi;) Lubię do Was pisać o każdej porze. Czy to dzień , noc, czy wczesny ranek... Uwielbiam czytać wasze komentarze, często bardzo humorystyczne;) I po opublikowaniu czegokolwiek, nie mogę doczekać się, co mi tam ,,nasmarujecie”;)

Dzisiaj jednak Was zawiodę... Nie tym, że niczego nie pokażę, tylko ,,kiepskimi fotkami”. No bo przecież nie będę jak Danusia właziła pod sufit,ustawiała deski do prasowania na jakichś kartonowych pudełkach i jeszcze właziła na drabinkę, by pokazać Wam parę dzwonków?! Jeszcze mi życie miłe, a swojego autka nie chcę na razie zamieniać na inwalidzki wózek....No, gdyby te dzwonki były czerwone, to może i bym zaryzykowała... Tak czy inaczej, pokażę Wam fotkę mojego ,,fotograficznego studia”, jednakże nie dzisiaj;)

Ale wrócę do dzwonków. Są oczywiście ze styropianu. Nie malowałam ich ręcznie, bo mi się nie chciało. No przecież każdy idzie na jakąś łatwiznę, prawda? Nakleiłam wzorki z serwetek (nieużywanych oczywiście;) i kilkakrotnie je polakierowałam. Nie cieniowałam ich, bo wydawało mi się, że po samym lakierowaniu wyglądają, jak porcelanowe. 




ozdoby choinkowe dzwonek ze styropianu



















No i co? Ujdą w tłoku? No i przypomniał mi się dowcip... ,,Wchodzi mężczyzna do zatłoczonego autobusu i mówi pod nosem; - Ale ciasno...Oj, żeby nie te kobitki, to nie byłoby gdzie palca wsadzić.”) No, ale  teraz komentujcie bez względu na to, czy podobają się Wam te dzwonki, czy nie...



wtorek, 25 listopada 2014

Mój ,,nowo - twór"



Witajcie dziewczątka;)

Myślałam i myślałam, co by tu jeszcze ,,zmajstrować”, żeby wprowadzić  Was w świąteczny nastrój. Gdybym była facetem, to ,,majstrowanie” poszłoby mi zdecydowanie łatwiej;) O, właśnie przypomniał mi się dowcip, a przecież obiecałam, że będę Wam je dodawała do każdego posta? No to do dzieła.

Babcia wyszła z wnuczkiem na spacer. Spotyka ich sąsiadka. – Pani wnusio, to wykapany tata?! Wnuczek na to z oburzeniem; - Ja wykapany?! Obraża mnie pani, a najbardziej mojego tatę!

No i taki jest efekt ,,majstrowania”... Ale mój chyba będzie lepszy, bo wiadomo, a nawet naukowo udowodniono,  że płci brzydszej brakuje siódmego zmysłu. Czyli technicznego. A dlaczego? Bo inaczej pracują nasze mózgi. Wytłumaczę Wam to innym razem, w drugim swoim blogu ,, Fochy Gochy” http://marynika21.blogspot.com/
No bo np. nowonarodzona dziewczynka interesuje się wszystkim; przygląda się twarzom ludzi, nasłuchuje głosów, a noworodek  płci brzydkiej okazuje jedynie zainteresowanie jakiejś tam grzechotce, a nie pieszczotliwie przemawiającej do niego kobiecie, pochylającej się nad jego łóżeczkiem... No  jasne, że z czasem to zainteresowanie zmienia się zdecydowanie, co nie trudno zauważyć...

Ale ,,zejdę” już z tych facetów, bo pewnie im duszno i pokażę Wam, co ja ,,zmajstrowałam”. Aż wstyd się przyznać, że jednak przy pomocy faceta, czyli mojego syna, który ,,dłubie” w drewnie ( nie w nosie;) Ale to przecież był mój pomysł?! Mój siódmy zmysł techniczny sprawił, że powstał zrobiony z drewna świecznik, który oczywiście świątecznie ozdobiłam ręcznie malowanymi szyszkami, bo uwielbiam nimi dekorować niemalże wszystko.

No i na koniec, jako podsumowanie mojego ,,wywodu” dotyczącego płci brzydkiej przesyłam Wam humor ze ,,szkolnych zeszytów”;  ,,Plemnik łączy się z komórką jajową i powstają nowotwory”. To zdanie wymaga dłuższej polemiki, by określić, kto tu jest ,,nowotworem”... My, czy oni? No i wciąż zbaczam z obranej drogi... A przecież chcę Wam pokazać  mojego ,,nowo-twora”?!

A oto moje nowe dzieło, bo jeszcze świeczników chyba nie robiłam... Zawsze krytykowałam swoje prace, ale ten świecznik wyjątkowo mi się podoba. A jakie jest Wasze zdanie? I piszcie proszę, czy chcecie dowcipy i humory ze szkolnych zeszytów. Jeśli tak, będę starała się je dopasowywać do treści publikowanego posta. No chyba, że mi się nie uda... Wówczas wrzucę Wam inne;) OK?


Drewniany świeczik ozdoba świąteczna