Zawsze podziwiałam osoby wykonujące kwiatuszki ze
wstążeczek, czy inne ozdoby. Uważałam, że to zajęcie nie dla mnie, bo moja
cierpliwość ma swoje granice. Wolałam kupić gotowe kwiatki i mieć problem z
głowy. Ale tym razem, kiedy zaczęłam przeprowadzać metamorfozę kolejnego
pudełka po czekoladkach pomyślałam, że ciekawiej będzie wyglądało z
samodzielnie zrobionymi kwiatuszkami, bo będzie to prawdziwe rękodzieło;)
Przejrzałam kilka tutoriali o tym, jak zrobić kwiatki ze
wstążeczki i przyznam szczerze, że spodobało mi się ich tworzenie;) Co prawda
pierwszy kwiatek wyglądał nie napiszę jak, ale następne były znacznie
ładniejsze, bo robione inną techniką;) Pokażę je innym razem, kiedy ozdobię
nimi jakąś karteczkę, ewentualnie inne pudełeczko.
Pudełko, które dzisiaj pokazuję ,,wytapetowałam” na czarno.
Rozjaśniłam jego rogi, bo byłoby zbyt smutne, a na środku przykleiłam swoje
pierwszy raz wykonane kwiatuszki. Właśnie te nieudane...Trochę przypominają mi
kwiaty bzu, ale do bzu jeszcze im daleko... Ważne, że bukiet przypomina mi
wiosnę, która właśnie zagościła u nas na dobre;) Dlatego też mało piszę i mało
tworzę... A najważniejsze, że ze wstążeczkami jestem już za pan brat;)