Witajcie dziewczątka po dziewięciodniowej przerwie;) Na początku usprawiedliwienie nieobecności; ,,błąd w konstrukcji człowieka”- czyli, kłopoty zdrowotne. Ale już wszystko okey, także nie będę się rozpisywała, bo ten blog, to nie osobisty pamiętnik. Dziękuję Wam kochane za miłe komentarze pod moją butelczyną z bratkami i witam nową koleżankę Monikę http://rozanyzakatek90.blogspot.com/. Dziękuję również mojej bratniej duszyczce Ani http://iwanna59.blogspot.com/ za wspaniałą promocję moich blogów. Dziękuję też Martusi http://inspiracjemarty.blogspot.com/ za ,,pochwalny hymn” dla mnie na blogu Ani. Jesteście kochane! A teraz do dzieła. Dzisiaj nie pokażę Wam butelki (chociaż mam), bo zanudzę Was, albo pomyślicie sobie, że wciąż tylko te butelczyny... Dzisiaj dla odmiany pokażę Wam pszczółkę Maję. Namalowałam ją na (również ręcznie robionym) stoliku, autorstwa mojego syna. Stolik i moje malowidło powstały na życzenie wnusi mojej znajomej- przesympatycznej, bardzo rezolutnej, trzyletniej Poli. Pola marzy jeszcze o huśtawce ogrodowej, a więc konsekwentnie realizujemy zamówienie młodej damy. Stolik już zrobiony, pomalowany, jeszcze pozostało lakierowanie i drobne wykończenia. Stołeczek do stolika i huśtawka w toku pracy. Po niedzieli marzenia Poli będą w pełni zrealizowane i wówczas pokażę Wam wszystko. Mam nadzieję, że Pola będzie zadowolona...
Jak uciec od szarej rzeczywistości i wszelkich problemów dnia codziennego? Najlepiej przenieść się do oazy spokoju, gdzie można oddać się wszystkim swoim pasjom... To naprawdę najlepsze panaceum na wszystko!
piątek, 27 czerwca 2014
czwartek, 19 czerwca 2014
Po ślimakach, bratki
Buteleczka ze ślimakami ,,ożywiła" trochę mojego bloga, bo przynajmniej sprowadziła Was do jednego i tego samego skojarzenia. No, rzecz jasna, za moją sprawą, ale przynajmniej było wesoło. A dzisiaj pokażę Wam butelkę, na której nakleiłam suszone bratki i jakieś suszone listki, ale nie wiem jakiej rośliny. Takie mi pasowały wielkością i tyle;)
Oczywiście, całą butelkę pomalowałam acrylową farbą o kremowym kolorze i kombinowałam, czym by ją ozdobić. Dobrze, że przypadkowo trafiłam na zasuszone kwiatuszki i problem z głowy. Całość kilkakrotnie polakierowałam i butelka gotowa.
A tak wygląda jej zbliżenie.
Oczywiście, całą butelkę pomalowałam acrylową farbą o kremowym kolorze i kombinowałam, czym by ją ozdobić. Dobrze, że przypadkowo trafiłam na zasuszone kwiatuszki i problem z głowy. Całość kilkakrotnie polakierowałam i butelka gotowa.
A tak wygląda jej zbliżenie.
sobota, 14 czerwca 2014
Drugie, ślimacze kroki na blogu
Długo myślałam nad tym, jakie korzyści będę miała z tego, że połączę swój profil z Google+... Bałam się jak cholera, że mogę utracić fotki, komentarze etc. No, bo tak straszą w tych swoich instrukcjach?! Ale pomyślałam sobie, że w najgorszej sytuacji założę nowego bloga. I niewiele myśląc, stuknęłam w klawisz, który przełączył mnie do GOOGLE+
Teoretycznie nic się nie zmieniło, poza tym ,,dobrodziejstwem", że ujrzałam buziaki osób, które mają mnie w swoich kręgach. Teraz kolej na mnie. Muszę koniecznie dodać wszystkich, których niczym Big Brother najczęściej podglądam - tzn. obserwuję...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja profilowa fotka ukazuje się dwukrotnie... Ale, może wreszcie dojdę do ładu po tej szybkiej decyzji...
No i chyba wyżaliłam się. Ale przydałoby się, cokolwiek wrzucić Wam moje kochane dziewczątka, żebyście nie czytały moich smutasów, tylko ucieszyły wzrok... No,to ,,rzucę" Wam jedną, niewykończoną jeszcze ,,butelczynę"... Chyba przejęzyczyłam się, bo ona na bank jest pusta. A szkoda, prawda? I pewnie pomyślicie; ,,z czym ona leci do ludzi"? Aż wstyd, prawda?
No i żeby wstawić te ślimaki w ,,nowym wydaniu" bloga, musiałam się nieźle ,,ślimaczyć", bo tu trzeba używać innych opcji wstawiania zdjęć?! Dziewięć razy wywalałam ciąg niezrozumiałych znaków (było tego trzy rzędy) aż ,,załapałam o co biega"?! Te ślimaki rzecz jasna, nakleiłam na małą buteleczkę, którą wcześniej (tak dla picu) okleiłam papierem toaletowym (nieużywanym oczywiście!). Następnie pomalowałam jakimiś pozostałościami brązowych farb acrylowych. To tak dla wyjaśnienia... Ufff... Pozdrawiam Was cieplutko;) I zaznaczam, że na razie to połączenie z Google+ traktuję jako eksperyment... Jeśli możecie mi w czymś pomóc, tzn. w jakimś ulepszeniu, będę bardzo wdzięczna;)
Teoretycznie nic się nie zmieniło, poza tym ,,dobrodziejstwem", że ujrzałam buziaki osób, które mają mnie w swoich kręgach. Teraz kolej na mnie. Muszę koniecznie dodać wszystkich, których niczym Big Brother najczęściej podglądam - tzn. obserwuję...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja profilowa fotka ukazuje się dwukrotnie... Ale, może wreszcie dojdę do ładu po tej szybkiej decyzji...
No i chyba wyżaliłam się. Ale przydałoby się, cokolwiek wrzucić Wam moje kochane dziewczątka, żebyście nie czytały moich smutasów, tylko ucieszyły wzrok... No,to ,,rzucę" Wam jedną, niewykończoną jeszcze ,,butelczynę"... Chyba przejęzyczyłam się, bo ona na bank jest pusta. A szkoda, prawda? I pewnie pomyślicie; ,,z czym ona leci do ludzi"? Aż wstyd, prawda?
No i żeby wstawić te ślimaki w ,,nowym wydaniu" bloga, musiałam się nieźle ,,ślimaczyć", bo tu trzeba używać innych opcji wstawiania zdjęć?! Dziewięć razy wywalałam ciąg niezrozumiałych znaków (było tego trzy rzędy) aż ,,załapałam o co biega"?! Te ślimaki rzecz jasna, nakleiłam na małą buteleczkę, którą wcześniej (tak dla picu) okleiłam papierem toaletowym (nieużywanym oczywiście!). Następnie pomalowałam jakimiś pozostałościami brązowych farb acrylowych. To tak dla wyjaśnienia... Ufff... Pozdrawiam Was cieplutko;) I zaznaczam, że na razie to połączenie z Google+ traktuję jako eksperyment... Jeśli możecie mi w czymś pomóc, tzn. w jakimś ulepszeniu, będę bardzo wdzięczna;)
czwartek, 12 czerwca 2014
Róża z dedykacją
Tę różę dedykuję wszystkim moim obserwatorkom, komentatorkom, osobom, które zaglądają na moją stronę, pozostawiając miły ,,ślad" po swojej wizycie. Dziękuję Wam, za miłe wpisy, które są bardzo budujące. Nie wiem dlaczego, ale kiedykolwiek biorę się za malowanie jakiegoś kwiatka - wciąż maluję róże? Nie wiem, jak to się dzieje, ale same wychodzą mi spod pędzla... Ale tę, którą akurat Wam dedykuję - wycięłam z serwetki. Przykro mi, że nie malowałam jej ręcznie, ale obiecuję, że się zrehabilituję...
Z tyłu butelki, nakleiłam jedną różyczkę
Z tyłu butelki, nakleiłam jedną różyczkę
A tak wygląda dół butelki w zbliżeniu. Nie wiem, czy zauważyłyście, ale ostatnio powiększyłam wszystkie fotki prac, aby były bardziej widoczne. A tę, z dedykacją dla Was - zrobiłam kolosalną. No, przecież muszę Was czymś obdzielić... Poza tym, chyba najbardziej tą zmianą zadowoliłam Anię, bo przynajmniej może teraz pisać i pisać;) Pozdrawiam Was kochane bardzo cieplutko;););)
niedziela, 8 czerwca 2014
Moja ulubiona butelka
Tę butelkę pokazywałam Wam już chyba w pierwszych postach, jak tylko założyłam bloga. Ale, że najbardziej mi się podoba - przedstawiam ją jeszcze raz. Na jednej stronie namalowałam jelenia, a z drugiej strony łosia. Można więc, zmieniać sobie zwierzaki;) Podkład na butelce jest wykonany białą farbą acrylową. Zwierzaki malowałam również acrylami, a potem kilkakrotnie polakierowałam całość.
A tak wygląda druga strona butelki.
sobota, 7 czerwca 2014
Przegapione ,,co nieco"
Jestem szczera i to często aż „do bólu”...Bo z braku czasu
na tworzenie nowych rzeczy, znowu wyszperałam jakieś pierwsze swoje prace. I
mam nadzieję, że ostatnie...Co prawda, niezbyt ciekawe, ale jak pisałam w którymś
ze wcześniejszych postów – pokazać trzeba
wszystko. Ładne, czy brzydkie, to zawsze przecież moja ręczna praca. Jednemu
się spodoba, drugiemu nie. Ale mnie nie chodzi o pochwały. Chodzi mi o to, aby
wszystko co robię i co zrobiłam – zostało opublikowane, bo przecież są gusty i
guściki. Są talenty i beztalencia, ale mając jako takie zdolności plastyczne,
zawsze można je „podwyższyć”;) I staram
się jak mogę. Dlatego wkrótce przedstawię Wam swoje nowe prace. A teraz pokazuję
to, co znowu mi się gdzieś zawieruszyło...
Butelkę pomalowałam czarną, akrylowa farbą. Następnie, również akrylową, pomarańczową farbą, ręcznie namalowałam kwiaty, przypominające nasturcję. Kwiatki wykończyłam (niedosłownie) złotym reliefem i całość kilkakrotnie polakierowałam. Korek od butelki jest w kolorze kwiatów.
Doniczka i podstawka są małego rozmiaru. Wcześniej były używane i były nieciekawe, bo czas robi swoje... Obydwa elementy pomalowałam białą farbą akrylową. Na doniczkę nakleiłam wycięte z serwetki wzory i wszystko kilkakrotnie polakierowałam, A byłaby praktycznie do wyrzucenia...
To inne, akurat nowe doniczki, ale były moimi ,,próbnikami". Oczywiście też ręcznie malowane, bez żadnego szablonu, bo do ręcznego malowania nigdy go nie stosuję. Zresztą, nigdy nie stosuje żadnych szablonów w żadnych pracach, bo po prostu maluję z pamięci. Jak wyjdzie, tak wyjdzie. Z każdej "plamy" zawsze można zrobić "Coś"...
Nie pamiętam już, czy ta butelka była prezentowana.... Tak, czy nie przedstawiam technikę jej wykonania. Najpierw metodą decupage nakleiłam kwiat. Kiedy doszłam do wniosku, że jest mdły, słabo widoczny - ożywiłam serwetkowy kwiat akrylowymi farbami. Butelka była przeźroczysta, (zazwyczaj całą maluję) więc swoim zwyczajem ,,pokropkowałam" puste miejsca.Czy w/g Was ,,owe" prace zasługują na zamieszczenie na blogu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)