Ponad dwa miesiące walczyłam ze sznurkami, ucząc się
plecenia makramowych supełków. I wciąż wychodziły mi
odwrotnie, a na dodatek każdy supełek inaczej?!
Nie wiem, czy może upały miały wpływ na ,,zaćmienie”mojego
umysłu, czy może ja taka ,,niekumata”?
Jeden tutorial oglądałam niezliczoną ilość
razy, niemalże do znudzenia... Nie mogłam zasnąć, bo przed oczami wciąż latały
mi te cholerne sznureczki?! Nie pomogło nawet przekręcanie komputera w poprzek i
do góry nogami przez naszą blogową koleżankę
DANUSIĘ, która bardzo chciała mi pomóc przy tych supłach i pokazać,
jak to cholerstwo upleść?! Ja po prostu wciąż nie mogłam nauczyć się splotu,
który dzisiaj Wam pokażę. Oczywiście kursiku nie będzie, bo do tego jeszcze
mi daleko, ale pokażę gotowe bransoletki;)
Pewnie do dnia dzisiejszego nie opanowałabym tej sztuki,
gdyby nie pomoc Danusi. Wpadła na genialny pomysł, by przysłać mi jedną z
bransoletek, którą zrobiła. I to był strzał w dziesiątkę! Co prawda, od razu
nie rozwiązało to mojego problemu, bo moja plecionka była podobna do plecionki
Danusi, ale jednak inna? I znowu spędzało mi to sen z powiek... Ale nie dałam z
wygraną. Kilka dni siedziałam do trzeciej rano, a obok mnie leżała bransoletka
Danusi. Wpatrywałam się w nią, jak ,,sroka w gnat”. No i znalazłam błąd?!
Tylko, że teraz już nawet nie potrafię wytłumaczyć, co robiłam źle... Ale
wydaje mi się, że chyba inaczej wiązałam supełki... Danuś, jesteś kochana! Bardzo dziękuję Ci za
pomoc;) Tak na marginesie dodam, że Danusia jest osóbką, która dzieli się
swoimi umiejętnościami i stara się
pomóc, jak tylko może. A takich osób jest niestety mało... No może jest i
więcej, ale ja przy wszystkich problemach, nie tylko supełkowo - węzełkowych zawsze mogę na Nią liczyć;)
A teraz pokażę Wam, co mi wyszło. Oczywiście na niektórych zdjęciach
jest bransoletka Danusi w różowym kolorze. Bo chciałam pokazać jej doskonałą
pracę i moją, robioną po raz pierwszy... W moich plecionkach są jeszcze
niedoskonałości, ale przecież nie od dziś wiadomo, że ,,praktyka czyni mistrza”;)
Poza tym, na pewno ma znaczenie wielkość koralików. Jednakże zauważyłam, że
przy użyciu okrągłych plecionka wychodzi mi lepiej, aniżeli przy kwadracikach.
Ale to też zapewne kwestia wprawy;) Poza tą bransoletką, która nie dawała mi
żyć, zrobiłam jeszcze turkusową na gumce, plecioną z pomarańczowymi koralikami
i męską dla bratanka, dla którego robiłam kartkę z garniturem w poprzednim poście;)
Nie wiem dlaczego, ale wolę najpierw wszystko opisać, a
potem dodawać tylko zdjęcia. Mnie na przykład lepiej czyta się na Waszych
blogach całość. Rozbita zdjęciami treść, gdzieś mi się gubi... Zapominam o czym
czytałam etc. No nie chciałabym ,,przygarniać” ani ,,przytulać” Alzheimera i
nie twierdzę, że już się do mnie ,,przyssał”, ale życie, to nie ,,bajka”, lecz ,, je bitwa”;). Oczywiście w przypadku tutoriali ma to swoje
zalety;) Nie sugeruję, żebyście pisały według moich upodobań;) Ja wszystko ,,łykam”
i wszystko ,,ogarniam”;) Także nie wzorujcie się na tych moich upodobaniach,
bo ,,zimą będziecie na bosaka” latały/li;) Tak sobie rozdzieliłam ten
wyraz, bo nie wiem, czy na mojego bloga nie włazi jakiś ,,men”... Ojej, ale się
dzisiaj rozgadałam, jak ,,przekupa na targu”;) Jaki z tego wniosek? Przede mną
trzeba kompa na kłódkę zamykać;) No bo, brak umiaru w pisaniu też jest chyba
chorobliwy... Ale zapewniam, że Alzheimer mnie nie dogoni;) I nie ,,przygarnę”
go?! Pomimo, że mam miękkie serce... Ale za to twarde ,,pupsko”;););) No to teraz chyba najwyższa pora na pokaz moich ,,tworów";)
|
|
A na zakończenie chciałaby jeszcze złożyć najserdeczniejsze
życzenia wszystkim
Aniom i Haniom;) Bo po jutrze jest ich święto, a ja z tym
postem dłużej czekać nie mogłam... Także wszystkim solenizantkom o tych
imieniach, życzę samych pomyślności i spełnienia najskrytszych marzeń. I
przesyłam
Wam kochane tę jedną, symboliczną
różyczkę;)