Lubię te zabawy u Danusi, bo mobilizują mnie do pracy. Nie
lubię większości kolorów, które w danym miesiącu występują, ale jakoś to
znoszę;) No, a już tego koloru, w którym zrobiłam swoje ,,dzieło” na marcowe
wyzwanie – wręcz nie cierpię... No bo ja, zwłaszcza w ubiorach uwielbiam
wszystkie tzw. przeze mnie ,,pastelowe” kolory – czyli
czarne;) Nawet jajka sobie pomalowałam na czarno;) A, co? Są murzyńskie i już;)
Tyle, że je pokropkowałam, bo kropki robię wówczas, kiedy mam pustkę w
łepetynie... Zresztą, zawsze robiłam
wszystko na odwrót.
W pierwszej klasie szkoły podstawowej, kiedy nauczycielka
poleciła narysowanie psa Asa, zrobiłam to z ogromną przyjemnością. No bo to
była pierwsza strona , pierwszego zeszytu?! Mój As był tak ,,wypieszczony”, że
nikt w klasie takiego nie narysował. No więc, rysowałam go ,,cichaczem”
wszystkim po kolei;) A potem nauczycielka napisała na tablicy literkę A i
należało ją pisać na całej stronie. Oczywiście i dużą i małą. Moje literki też
były bardzo ładne, ale jak to ja, musiałam coś ,,zmodyfikować”. No bo uznałam,
że te literki mają nieciekawy wygląd...
Po napisaniu trzech linijek tych literek, postanowiłam
zmienić styl pisania. Pomimo, że cała kartka miała być nimi zapisana. Ale mnie
oczywiście się to znudziło?! No bo wszystkie takie same... Zaczęłam więc już w
czwartej linijce ,,swoje pisanie”. Moje literki były pisane ,,spiralką”. I to na całej kartce?! Dumna ze swojego
,,wynalazku”, pierwsza pobiegłam do nauczycielki, by pokazać jej, że już zapisałam
całą stronę, a przede wszystkim pochwalić się ,,nowatorskim pomysłem”. Szkoda,
że nie wiedziałyście miny nauczycielki, a zwłaszcza mojej... Kiedyś Wam pokażę
te stronę, bo trzymam na pamiątkę wszystkie swoje zeszyty, rysunki z czasów
przedszkolnych i wcześniejsze;)
No, ale przecież miałam tu pisać o czym innym, a nie
wspominać lata dzieciństwa. Ale ja, jak się ,,rozhuśtam” z tym pisaniem, to
cały życiorys w mocno rozszerzonej wersji bym tu przedstawiła... A więc, wracam
do wyzwania. Jedno co wiem, to Danutkowy Stefan nie lubi mnie. I nie wiem do
końca, czy tylko mnie, czy moich prac? Ostatnio chyba pomyliły mu się godziny
,,karmienia” i pożarł głodomor jeden, mój komentarz pod ostatnim postem Danusi?
No bo któżby inny, jak nie on? A tak
obszernie skomentowałam piękne pudełeczko...
Za to, napisałam dwa kolejne komentarze. Myślałam, że żabsko ,,pożre”, ale
chyba byłam szybsza w pisaniu, niż on w połykaniu;) I teraz jestem ogromnie
ciekawa, czy moją pracę łyknie jak indor, czy będzie miał kłopoty z jej
przełknięciem? Jedno jest pewne. Będzie miał kłopoty z trawieniem... Bo oprócz
lekkostrawnej zieleniny, dodałam mu sporą sztukę drobiu. A, że on łyka wszystko
w całości, to już nie mój problem... Poza tym, zielenina – to krążki z
papierowej wikliny, kurczak w zielonej skorupce naklejony jest na tekturkę w
kształcie jaja. A, i jeszcze kwiatuszek z listkami z ,,zimnej porcelany".) Jednym słowem: cykająca
,,bomba” dla żabiego brzuszka;) Wszystko
jest kilkakrotnie lakierowane, więc niech Stefan lepiej ze mną się nie zadziera,
bo będzie wpadał w moje pułapki;) Pozdrawiam Was gorąco;)
A oto ,,zieleninka" dla Stefka ;) Zaraz dostanie ją na obiadek;)
No Stefan chyba nakarmiony i żadnych rewolucji nie było, bo przełknął piękną i oryginalną pracę idealnie :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i wykonanie i widać już od najmłodszych lat lubisz realizować ciekawe projekty
Pozdrawiam Alina
Ciekawy pomysł, Stefanowi posmakuje na pewno (i myślę, że już zacznie Cię lubić) :-)
OdpowiedzUsuńPyszne danie dla głodnego Stefana ,na pewno Cię polubi...
OdpowiedzUsuńŚliczna praca w żywych kolorach,super pomysł:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię jesteś wspaniała twórcza niepowtarzalna Bardzo chciałabym zobaczyć ten zeszyt: ) Trzymam kciuki za Twoje dzieło :)
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam za bałagan sama nie wiem jak to się stało to jakiś błąd sieci albo mój telefon oszalał mam nadzieję że możesz to jako usunąć jeszcze raz przepraszam: )
OdpowiedzUsuńGosia jjestes niesamowita z tymi wspomnieniam z dzieciństwa, gdybym Cie troche nie znała to bym pomyslała że masz Alzheimera bo ponoc wtedy sie wraca do lat łodości i wszystko z tamtego okrsu sie pamieta :-) Ja takich szczegółów ze swojego zyciorysu nie zapmiętałam, no może poza jednym kiedy to próbowałam zeskoczyc z betonowego słupka w nowiutkiej sukience - pech chiał że była wąska i zaczepiła sie o słupek . w efekcie kiecka została na słupie a ja wylądowałam na trawie w samych majtkach :-)))
OdpowiedzUsuńDobra dosyc głupot ... Stefanek sie widac pożywił, i nawet mu smakowało , no wkońcu drób jest zdrowy i smaczny a z dodtkiem zieleniy wprost smakowity. Cieszę się niezmiernie , że mimo wstrętu do zielonego kolorku przygotowałaś całkiem fajne jajeczko na zabawe do Danusi. I popatzr jakie różne zastosowania mogą miec rurki gazetowe. Niexle sobie to wykombinowalaś.
Dobra idę już stąd bo znowu napisze komentarz dłuższy od Twojego posta.
Buziaczki !!
O ... i jakie piekne lierówki Ci tam wsadziałam , no nie były zamierzone , sorki
UsuńJa tak na marginesiku do tak zbyt grzecznych nie należałam ;) - "cicha woda brzegi rwała". Bramki nie używałam ... płoty były o wiele fajniejsze ! :) Pamiętam jak w nowych spodniach przez płoty śmigałam ;) Wtedy miałam pecha i tak je potargałam, że nic z nich nie było ...
UsuńDołączam do tego zacnego klubu :-). Do dziś pamiętam moje śliczne sztruksy z pewexu, w których zawisłam na gwoździu na płocie. Dziwne, że nikt na mnie nie krzyczał.... ale może dlatego, że nie dobija się leżącego, znaczy wiszącego...
UsuńOch niech Stefan nawet się nie waży na to słodkie kurczątko ! :)
OdpowiedzUsuńGosiu, ja że ostatnio żyję jedną nowiną, na odwiedziny po blogach nie miałam weny. Ale teraz cofam się w Twoich wpisach i trochę może i po czasie, ale przeraziłam się... Przeraziłam, że chciałaś nas porzucić ! Mam nadzieję, ze takie myśli zupełnie Ci już przeszły, bo jak znikniesz z blogowego światka, to pamiętaj ! Nigdzie nie będziesz bezpieczna ! Znajdziemy Cię wszędzie :D A na poważnie to nie wyobrażam sobie blogosfery bez Ciebie, bez Twojego entuzjazmu, twórczości i wesołych historyjek. Jesteś na nas skazana :) Buziaki !
Ta zieleń jest bardzo soczysta a sam pomysł niepowtarzalny i super! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten kurczak w pięknej rameczce,wygląda trochę jak portret pradziadka,a swoją drogą,to byłabym bardzo ciekawa tych zeszytów,co do miny nauczycielki,to jaka szkoda,że wtedy komórek nie bylo,można by "cyknąć" fotkę,ale bez tego potrafię ją sobie wyobrazić,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo bardzo fajna praca.. ale zieleń, zielona jak trzeba. Super ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Wymyślone i wykonane świetnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gosiu Stefcio pożarł zieleninkę i nawet nie dostał czkawki,co znaczy ,że spodobało mu się takie wydanie zielonej pracy.On bardzo lubi oryginalne pomysły ,bo wprowadzają trochę świeżości na blogach.Przecież gdyby wszyscy robili to samo ,tą samą techniką byłoby nudno,a tak mamy zapewnione urozmaicenie.
OdpowiedzUsuńKochana biorąc pod uwagę ,że nie cierpisz zielonego to nieźle Ci poszło z tm zadaniem .Niestety prawdopodobienstwo ,że utrafisz na ulubiony kolorek jest minimalne ,bo bym musiała dawać co miesiąc czarny kolor ,a to jest raczej niemożliwe.
Ze swojego dzieciństwa sporo pamiętam ,szczególnie moje wybryki,może i ja kiedyś o tym napiszę ,niestety nic nie jest udokumenowane.
A teraz czekam na murzyńskie jajca .
Buziole wielgachne :)
ładnie wyszło :)
OdpowiedzUsuńTaki tłuściutki kurczaczek na pewno posmakował Stefanowi :)
OdpowiedzUsuńZieleninka pierwsza klasa :) bardzo zielona i ożywcza :) super!
OdpowiedzUsuńFajny drób w otoczeniu zieleniny :)
OdpowiedzUsuńOooo- takiego to ja nie widziałam! Fajne! Co do historyjki- mój syn- miał wtedy 7 czy 8 lat, przynosi sz szkoły pracę- jak na niego, to naprawdę wszystko dosyą ładnie odmalowane, postacie w miarę równo, pierwszy raz naprawdę ładnie pokrył wszytko kolorami, na obrazku i budynki, i jakies stworzenia strzelające(walki), ale i drzewa, słoneczko- byłam zachwycona. Brawo Kacperku! Na co Kacperek- ale dostałem 3+, bo nie na temat. Pytam: a jaki był temat? Kacperek: To miała być ilustracja do lektury"Jak Wojtek został strażakiem"! ;-D Buźka!
OdpowiedzUsuńGosiu, po długich przemyśleniach, doszłam do wniosku, że Stefan musi Cię lubić, pożarł kuraczka, a Ty możesz spać spokojnie. Kilka technik połączyłaś w jedno i wyszło ciekawe jajo, w nielubianym przez Ciebie kolorze, przełamałaś się na potrzeby zabawy, okraszając pracę wspaniałą historyjką z czasów szkolnych.)
OdpowiedzUsuńFajna dekoracja i bardzo podoba mi się Twój życiorys ;)
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem, dlaczego Stefan taki przebierny. Z drugiej strony, skoro tu jestem, to kurczaka połknął w całości i z piórami :).
OdpowiedzUsuńSoczysty ten kurczaczek. Wygląda jak antenat - dumny, z marsowym spojrzeniem w przyszłość, w godnej oprawie. Jednym słowem - fajny Ci wyszedł :)
Fajna praca!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przyjemnie tak powspominać czasy dzieciństwa:) To były najprzyjemniejsze chwile, dzieciństwo tak szybko mija...
OdpowiedzUsuńOryginalna praca, zielona jak należy:)
W kolorkach u Danusi podoba mi się wlaśnie to, że trzeba się "przełamać" do jakiegos koloru:) więc gratuluję ci, że ci sie to udało:) . A co do dzieciństwa ja też miałam kilka odlotowych pomysłów, choć nie zostawiłam po nich pamiątek. chętnie zobaczyłabym twój nowatorski alfabet:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Świetna praca :)))
OdpowiedzUsuńKurczak normalnie jak na portrecie. Gdybyś nie napisała że to papierowa wiklina to pomyślałabym, że szkolne plakatówki wykorzystałaś,z których zielonych, jako tych nielubianych miałaś w nadmiarze niewykorzystanych, bo tak mi się kojarzą te zawijaski :)
OdpowiedzUsuńŻyciorys super, wrzucaj w każdym poście jedną historyjkę gratis do tematu :)
Buźka :)
Co jak co ale Twoje pomysły zawsze są zaskakujące i twórcze :) A zieleń - piękna i cała praca prezentuje się cudnie :) Pozdrawiam Serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAch, te wspomnienia! mogłabym słuchać i czytać takie historyjki godzinami :-)
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że tylko licznik leci do przodu, ale w środku dalej jestem dzieckiem :-)
Stefan Cię lubi, on lubi wszystkie fajne kobietki, zwłaszcza te które go karmią - to prawdziwy facet!
Mnie zielony odpowiada, więc trza przyznać, że obrazek bardzo miły dla oka! To, że stosujesz mix technik, to wiem, ale ciągle nie mogę się nadziwić w jaki genialny sposób wykorzystujesz te rurki :-). W pierwszej chwili nawet pomyślałam, że to quilling.
Kurczak jak z portretu, wygląd szlachetnie wyklutego :-)
Stefanek był przejedzony i musiał chwilkę odpocząć. A tak na marginesie kiedy zacznie się odchudzać bo widzę , że pożera niesamowite ilości postów. haha Praca śliczna i jak trzeba zieloniutka
OdpowiedzUsuńPiękna praca w ślicznym zielonym kolorku :)
OdpowiedzUsuńPomysłowa i bardzo interesująca praca,kolorki radosne i nastrajające pozytywnie.
OdpowiedzUsuńKurczaczek ze ślmaczkową ramką prezentuje się świetnie:))Pozdrawiam :))
Też mam taką koleżankę która ze wszystkich pasteli na świecie najbardziej lubi czarny:)))a w czarnym mało komu jest dobrze:)))ja bynajmniej wyglądam koszmarnie....ale ja w ogóle wyglądam koszmarnie:))))
OdpowiedzUsuńjajo pomysłowe:))i o to chodzi:))
pozdrawiam
Ale ciekawy pomysł i fajnie wygląda :) Też lubię ubrania "pastelowe" :*
OdpowiedzUsuńNieźle ukręcone to jajo i w dodatku z pisklakiem w środku (jak kinder niespodzianka - haha).
OdpowiedzUsuńPomysłowo :)
a to prosiak ta żaba!
OdpowiedzUsuńmuszę postawić swojego chrześniaka do pionu najwyrażniej ;-)
a może zmienił dietę i przeszedł na kurczaki...
o kurczaki!
O Matyldo Stefek przeszedł no dietę kurzęcą :-D, Gosiu ja bardzo chętnie czytam o Twoich życiowych doświadczeniach, zawsze się uśmieję do łez. Buziaki ogromne :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna praca! Stefanek jest dopieszczony jak żadna inna żabcia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Fajna praca :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kurczaczek :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kurczaczek :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kurczaczek :)
OdpowiedzUsuńSpiralki - jak rozumiem - zostały Ci od dzieciństwa ;-) Tylko tym razem zwijane z papieru!
OdpowiedzUsuń