Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka...
Profesja
felietonisty ma wiele plusów. Cenię sobie tę wolność, jaką daje mi ta forma
wypowiedzi. Dzięki możliwościom, jakie daje gramatyka polskiego języka, mogę
celnie wsadzić szpileczkę temu i owemu tu i ówdzie. A najchętniej w najbardziej
czułe miejsce... Nie wiem jak innym, ale mnie to jest potrzebne do życia jak
powietrze. Bo nasz świat jest tak pełen absurdów, że gdyby nie ten mój
felietonowy wentyl bezpieczeństwa, to chyba już dawno trafiłby mnie
przysłowiowy szlag, ewentualnie cholera.
Pamiętam w naszych dziejach taki okres, kiedy dominowało hasło: „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnie”. Szczególnie utkwiło mi ono w pamięci, bo długo zdobiło nie pamiętam już czy holl, czy korytarz mojej podstawówki. Wówczas jeszcze nie bardzo rozumiałam, co tak naprawdę znaczą te słowa i nie przywiązywałam do nich żadnej wagi. Bo cóż tam obchodził mnie jakiś dostatek, albo siła Polski? Pomimo tego, z dumą brałam udział we wszystkich szkolnych, patriotycznych uroczystościach. Chociaż, jak sobie przypominam, bardziej fascynował mnie publiczny występ i galowy strój, aniżeli ten cały „patriotyzm”...
Kiedy zaczęłam
cokolwiek „kumać”, okazało się, że to hasło dawało ludziom wielką nadzieję i
zadowolenie. A jednak i hasłami można ludzi uszczęśliwić... Ta szczęśliwość
polegała na tym, że władza była wówczas bardzo przekonywująca. Całymi dniami i
nocami prezentowała społeczeństwu obraz Polski płynącej mlekiem i miodem. A do
zdawania sprawozdań ze swej „twórczości” potrzebne były odpowiednie narzędzia
czy jak kto woli - instrumenty. A były nimi media. Wszystkie zgodnie
propagowały tę wizje szczęśliwej przyszłości wzdłuż, w szerz, a nawet w poprzek
i do góry nogami, bo łatwo było nimi manipulować. Media były piewcami polskiej
szczęśliwości, bo aby móc istnieć potrzebowały władzy. Zwłaszcza jej
przychylności. Niby pojawiali się jacyś medialni innowiercy, ale nikt nie
chciał słuchać tzw. „odszczepieńców”.
Wydawałoby się,
że te szczęśliwe czasy przeszły już do historii. Nic bardziej mylnego! Władza w
dalszym ciągu rzuca obiecującymi hasłami, a niektóre media z ochotą głoszą te
wszystkie bzdety, przyklepują je i wygładzają je niczym kremy przeciwzmarszczkowe
twarz osiemdziesięciolatki ?! Innej strony medalu już nie ukazują, bo… Bo po
prostu jej nie ma! I nie jest źle. Zwłaszcza, że problem jest zidentyfikowany:
wola polityczna i odpowiednio „grające” instrumenty. I ani jednym, ani drugim
przez gardło i pióro przejść nie chce, że całe te ich „szopki”, w wielu
przypadkach przypominają casting na Miss Polonia, bądź Miss Mokrego
Podkoszulka.
A tyle samo
mają wspólnego z rzetelnością i bezstronnością, że lepiej byłoby, gdyby raz na
zawsze zamilkli. I wcale tej nierzetelności nie trzeba daleko szukać. Wystarczy
uważnie popatrzeć na pierwszy lepszy szczebel województwa, powiatu czy też pierwszej,
lepszej gminy i uważnie przejrzeć prasę. Same pochwalne hymny na cześć ich
przywódców! Brrr! Obrzydliwe te informacje. Przy takiej koszmarnej lekturze
wspomniany wyżej szlag trafia mnie dosyć często. Mniej więcej, tak co dwa akapity.
Od wizyty w wariatkowie w charakterze sfrustrowanego pacjenta ratują mnie tylko
dwie rzeczy. Możliwość rąbnięcia co tydzień dwóch felietonów oraz świadomość,
że zawsze o wszystkim mogę zapomnieć.
Cholera, nie
wiadomo kiedy, ta Polska tak urosła w siłę?! A jak obrosła w piórka? Czuję, że
nie zdążę się obejrzeć, a utytłana w miodzie popłynę jakąś rzeką pełna mleka do
krainy cudów?! Żartuję.... Nie wierzę w prasowe przekazy, bo to co jest „be”
zwyczajnie, jako gniot - trafia do kosza
na śmieci. Nie wierzę też w obiecanki władz, a zwłaszcza ich przewodnie hasła.
Pluć mi się chce na to zakłamanie i na tych wszystkich prasowych i politycznych
,,magików”. Nie wierzę też, że w Polsce będzie kiedykolwiek lepiej, bo jakieś
niewidzialne łapska są tak chciwe, jak łapy wuja Stalina. Biorą wszystko, co
znajdzie się w ich zasięgu. Może byłoby to i na porządku dziennym, gdyby nie
fakt, że do owych łap kleją się publiczne pieniądze, a społeczeństwo próbują
wepchnąć do kąta razem z ideami i marzeniami. I mój „szkolny patriotyzm” też
został gdzieś zepchnięty, ale za to pozostała mi felietonowa wolność wypowiedzi
i magiczna możliwość ukłucia szpileczką tu i ówdzie...
Z tą wolnością słowa to różnie bywa.Bardzo dużo w Tobie goryczy,cóż ja także mam dużo żalu,córka pojechała do Włoch 15-ście lat temu i została,syn był w Hiszpanii ale wrócił,żałuje.
OdpowiedzUsuńCóż młodym teraz jest pod górkę.Pozdrawiam.
Poczytałam jak zawsze od dechy do dechy , ale... jakoś trudno mi sie wypowiadć na ten temat. W zasadzie zgadzam sie z Tobą , ale jakoś nigdy mnie to az tak nie wkurzało, z prostej przyczyny. Nie mam kompletnie na to wpływu , nie moge nic zmienić w tym temacie więc szkoda mojego zdrowia i nerwów .
OdpowiedzUsuńPozdrówka Gosiu
Pamiętam czasy, gdy wszędzie wszystkich karmiono wzlotnymi hasłami. tylko hasłami, bo przecież w sklepach strasznie ubogo bylo. Co niektórzy mówią, że żyło im się lepieej, mieli więcej pieniędzy, wczasy z dopłata itp. Cóż. Pieniędzy nie było na co wydać. Mówię wtedy, by zamiast drogich perfum, kupili wode "Przemysławkę", szampon 'Brzozowy, paste do zębów Nivea, mydło tylko na kartki byle jakie, niech wyrzucą komórki, komputery, samochody a od razu koszty utrzymania zmaleją jak nic. Dziś życie jest droższe bo mamy większe wymagania, przerost ambicji nad potrzebami i koniecznie chcemy być lepsi we wszystkim od sąsiada. A media? Cóż. Zawsze komuś służą i tylko od nas zależy czego będziemy słuchać. Podobno mamy rozum i podobno jesteśmy najmądrzejszym ssakiem na ziemi. Pomyślmy troszkę i włączmy własną cenzurę wszystkich tych informacji i medialnych wiadomości. Pozdrawiam wszystkich.
OdpowiedzUsuńPiękne słowa, nie przeżyłam komuny ale jako mała dziewczyna stałam w kolejce za kawą, nie wiedział po co to robię. A teraz wiem aby moja mama miała dwie kawy a nie jedną. To co się dzieje jest chore, ludzie gonią za pieniędzmi, narzekają i tak na okrągło. Cieszę się że, nie mam telewizji od 7 lat nie oglądam tego zakłamanego świata. Włączyłam swoje własne myślenie. A wyjazd do innego kraju traktuję jako przygodę i nie żałuję, muszę uzbierać na swój dom gdzie nie mogę liczyć na rodziców bo sami mają problemy. A czy jestem patriotką ? Jak najbardziej, doceniłam to będąc w obcym kraju, za każdym razem jestem dyskryminowana. Wiem jak to boli, chcesz zrobić karierem i nie dają Ci tej możliwości, ponieważ jesteś obca. I wiem, że moje miejsce jest w moim kraju i mam zamiar tak wrócić i żyć w tej biedzie. A dlaczego ? Wszędzie dobrze ale we własnym kraju najlepiej. Emigracja dała mi popalić, nie złego kopa w tyłek. Nikomu tego nie życzę. A Polak na emigracji który nie zaszkodził Tobie to już ci pomógł. Zbieram te wszystkie doświadczenia aby zrozumieć emigrację i kto wie kiedyś opiszę to w mojej książce, jak to smakuje. A życie to nie bajka na bajkę trzeba samemu za pracować. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa przeżyłam komunę i wiem jak to jest. A na obczyźnie wbrew temu co piszesz też można wiele osiągnąć, tylko trzeba BOBRZE PRACOWAĆ. Mam tam dwie córki, zaczynały pracę od taśmy, jedna po 10 latach pobytu tam doszła do stanowiska menadżera, druga coś jakby na nasze, to kierownik zmiany.
Usuńobiecanki cacanki a głupiemu radość, ale przecież i Salamon z pustego nie naleje, tak więc ja nie wierzę, że będzie lepiej, w kłamstwo i obłudę tych co pchają się do władzy czy tez przy niej są...
OdpowiedzUsuńTemat rzeka, niestety na lepsze czasy nie mam wpływu, więc robię co potrafie, żyję jak umiem, ze swoimi problemami, radościami i smutkami. Pozdrawiam Gosiu :)
OdpowiedzUsuńMałgoś, wiele goryczy w Tobie. Spójrz na świat przez różowe okulary. Hasła na całym świecie są podobne, władza wszędzie coś obiecuje i nigdzie nie dotrzymuje słowa.
OdpowiedzUsuńA ludzie? Lubią zajmować się problemami innych. Popatrz w telewizji, te wszystkie programy typu "Trudne sprawy", "dlaczego ja".
Przeżyłam komunizm i naprawdę żyło mi się w tamtych czasach nieźle, a haseł i sloganów nigdy nie czytałam, nie słuchałam i tak jest do dzisiaj. Żyję jak potrafię i staram się po prostu być dobrym człowiekiem.
Wiele prawdy w tym co napisałaś:) Ja sama staram się politykę omijać szerokim łukiem i zawsze mówię, że staram się żyć tak aby innym nie wyrządzić krzywdy. A to co nam obiecują ..... zawsze najlepiej jest przy kampanii wyborczej :) :) To raczej się już nie zmieni a każdy z nas wybierze to w co będzie chciał wierzyć :) Pozdrawiam Serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJak powiada klasyk : "dobrze to już było..."
OdpowiedzUsuńteraz należy się przygotować na równię pochyłą,
bo wszystko co było możliwe do rozkradzenia bądź uwłaszczenia się za przysłowiową złotówkę... zostało już rozdrapane...
I nic się nie zmieni dopóki ludzie będą mieć tak krótką pamięć wyborczą...pod koniec kadencji w zasadzie mało kto pamięta obietnice przedwyborcze...
O rozliczaniu z nich... nawet nie wspomnę.
I dopóki ludzie nie zrozumieją , że robimy za wasali całej Europy cz tez nazywając rzeczy bardziej po imieniu: tanią siłę roboczą.
W zasadzie co za różnica czy jesteś zakładnikiem systemy w swoim czy obcym kraju...
jest jedna zasadnicza: w obcym kraju za tę mityczną pracę na zmywaku jesteś w stanie się utrzymać i żyć na jako takim poziomie ... w kraju: nierealne!
Więc wybór jest prosty!
Przynajmniej dla tych, którzy już nic nie maja do stracenia ...
Smutne to.
Ale mi się ulało! ;-(
Warto to zobaczyć, jak jest na prawdę w Polsce:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ySjKLH7ZD_M