Ostatnio wszystko idzie mi bardzo opornie... Siedzę jak ta
sierota i patrzę na farby, pędzle, kwiatuszki zrobione z zimnej porcelany, na
pomalowane jajeczka i inne ,,duperele” i nic nie przychodzi mi do głowy, żeby
to wszystko w jakiś sposób ,,sklecić” – czyli wykorzystać. Mam jakiś trudny
okres... Zupełnie jak nastolatka?! Ojej, a czy nią nie jestem? Jasne, że tak!
Stąd ostatnio te trudne okresy;)
Co prawda, próbuję się przemóc, ale nic na siłę przecież nie
można... Ale ,,wysiliłam się” powiększając swoją ,,drobiową rodzinkę”. Nie
wiem, jakim cudem, ale zrobiłam kaczkę i zająca. Co ja bredzę? Przecież zając
nie należy do drobiu, ale niech już ten jeden ,,wyskrobek” pozostanie zaliczony
do tej rodziny, bo bez niej dostanie biedaczysko sierocej choroby i będzie się
kiwał na boki przez całe dnie;)
Ale za to kaczusia
należy do drobiu;) To nic, że ma trochę zdeformowany dziobek... Dopadł ją ,,rozszczep”warg i tyle. A,
że po tym dostała wytrzeszczu gałek ocznych, to też trzeba zrozumieć, bo nerwy
robią swoje;) Chociaż tak szczerze mówiąc, to te zniekształcenia są widoczne
tylko na moich fotkach. Po prostu zrobiłam za duże zbliżenie...W rzeczywistości
wszystko wygląda normalnie. I żadnych defektów nie widać. Nawet ,,rozstępów"
kaczusi...
Także obejrzyjcie sobie moją, powiększoną rodzinę;) Po
tytule posta pewnie myśleliście, że powiększyła się moja prawdziwa rodzina i
już widziałam Wasze zadowolenie;) Nie, nie... Nie życzcie drugiemu, co Wam nie
miłe;) Mnie, aż po same uszy wystarcza to co mam, a czasami to nawet ,,bokami”
mi wychodzi;) No to życzę Wam uśmiechu na buziuchnach po obejrzeniu fotek moich
prac;) Ale zaznaczam, że czasami potrafię ,,płatać” figle;) I przyjdzie czas,
że sami stwierdzicie, że nie zawsze żartuję;)
Gosiu, nic na siłę. Odpuść sobie jeszcze trochę, za krótko odpoczywasz, idź na spacer, wyśpij się, a wena sama do Ciebie zapuka. Będą piekne obrazki i inne wytworki, bo te drobiowe są całkiem, całkiem, nawet zając w drób przemieniony, będzie się miał świetnie w tej pierzastej rodzince.
OdpowiedzUsuńNie daj się wiatrowi, kto tu rządzi, przecież Ty .
Pozdrawiam słoneczko;)
Gosiu co jak co ,ale drobiowa rodzinka wyszła fajniutko. A zając niby nie drób, to prawda, ale do tej rodzinki pasuje. Hehe tylko się nie pogniewaj. Jak na niego patrzę to troszkę przypomina mi Smigola z "Władcy Pierścienia" Taki łysol z dużymi uszami i wielkimi platfusami. Poza tym przesilenie wiosenne wszystkim daje się we znaki. Mnie też wciąż brakuje koncentracji i nawet potrafię część zakupów zostawić w sklepie. Pozdrawiam Cię cieplutko.
OdpowiedzUsuńSliczna ta rodzinka jaka wesolutka i radosna:)
OdpowiedzUsuńDokładnie wczoraj tak miałam, rozłożyłam wszystko przed sobą, przekładałam, układałam i...nic z tego nie wyszło oprócz zrobienia porządku, przynajmniej tyle ;)
OdpowiedzUsuńBardzo słodkie to nowe stadko ;)
Pozdrawiam
Heheeh zając wygląd mi na narciarza jak by sie własnie szykował do skoku - znaczy się cs w moich klimatach- mam nadzieje, że kolanko będzie miał całe. Kaczusia mi wiernie kibicuje. Ale jedno co zauwazyłam świeci się ten Twój drób jak psu jajca, no ale w końcu ma stanąć na wielkanocnym stole to musi być pieknie wypolerowany !!
OdpowiedzUsuńGosiu strasznie fajny ten Twój drób wywołuję na mojej buzi uśmiech .
A brakiem weny sie nie przejmuj , oststnio jakoś wszysyc tacy jacyś wyrzuci i wypluci. Może to wiosna ?? a może za duzo nas tu buszuje :-).
Pozdrawiam i miłego weekendu Ci życzę.
No, to juz masz rosół i pasztet ;-D
OdpowiedzUsuńA kogutek zadziorny ma grzebyk, że hej!
Też ma problem z przesileniem...chodzę i ziewam jak wściekła, hektolitry kawy nie pomagają...ale zaczęłam kłaść się wcześniej spać... jak nie pomoże to sie przynajmniej wreszcie wyśpie ;-D
Nie ma co robić nic na siłę, bo się tylko jeszcze bardziej zniechęcisz. Praca jest od tych nieprzyjemnych (choć zdarza się czasem połączyć z zainteresowaniami, nie przeczę) a zainteresowania, pasje to ma być przyjemność, Twoja odskocznia od dnia codziennego. A co to za przyjemność kiedy uważa się że się musi, że się trzeba. Nic się nie musi i nic się nie trzeba. Musi to na Rusi. A tu nie Ruś więc nie muś ;)
OdpowiedzUsuńKaczucha ładna, zajączek też :) Bo wszystkie zwierzaki, to jedna rodzina.... :D
Urocza ta Twoja "drobiowa" rodzinka, szczególnie podoba mi się kaczuszka - ja tam żadnego rozszczepu wargi nie widzę, ma dziewucha tylko pełniejsze usteczka, a takie chyba teraz na topie :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńKaczka nie ma zdeformowanego dzioba, tym ciągle nim kłapie i uchwyciłaś ją w trakcie gadania, znaczy kwakania! Pamiętasz Elę z Epoki lodowcowej? Ona myślała, że jest oposem... Twój zając będzie rozczarowany gdy się dowie, że nie jest drobiem... no chyba że mu machniesz jakąś zającową do towarzystwa, to mu będzie łatwiej...
OdpowiedzUsuńGosiu, fajnie się bawisz, mimo że jak twierdzisz trudny okres nastał :-)
A gdzie mazurek?! Chyba mi tu nic nie umknęło?
Pozdrawiam cieplutko :-)
Małgoś, nie tylko Ty tak masz. ja również coś tam tworzę, ale jakoś zdjęc nie mam kiedy zrobić, a jak już zrobie to nie ma kto obrobić itd.. Twój drób ma oczywiście swój urok
OdpowiedzUsuńPrzyszła ,ponarzekała,pokazała co miała i chciałoby się rzec do rymu odleciala haha:)
OdpowiedzUsuńGosieńko kicajec mnie rozwalił,albo się czai na jakąś zajączkową albo faktycznie jak Anula mówi szykuje się do skoku.Kaczka już w samej nazwie przypomina mi o tej jednej ,jedynej i za cholerę nic o niej nie napiszę ,bo ciągle gęba mi się rechocze na samo wspomnienie.
Kocham taki zwierzyniec za oryginalność,każdy może sobie na swój sposób wysroić stół świąteczny i być pewnym ,że nikt takich ozdób nie ma ,bo one są nie do podrobienia.
Widzisz Ty nadal w jakimś dole,braku weny itp.a ja mam odwrotnie,nie narzekam na pomysły,chce mi się robić tyle ,że z czasem się gonić trzeba .
Za to mam alergię na kompa ,siedzę tyle ile muszę albo i mniej ,ani chwilki więcej.
Buziaki :)
E tam! Moja babcia mawiała w takich sytuacjach "mądry się nie podziwuje, a głupi pomyśli, że tak ma być!" I tak ma być! A Ty, Gosieńko, po prostu trochę odpocznij, bo czepiasz się szczegółów i dupereli :D Zwierzaki są super :)
OdpowiedzUsuńFajna ta Twoja rodzinka Małgosiu. Z masą już tak jest - na dużym zbliżeniu widać to czego gołym okiem nie widać. Mnie się te zwierzaczki podobają, szczególnie kogucik. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńMnie się podobają Twoje kurki, kaczuszki i zajączek. Nie mam pojęcia jak takie malutkie elementy się robi z masy jeszcze ciepłej, co czasem parzy w palce. Podziwiam . Pozdrawiam i wspaniałego weekendu
OdpowiedzUsuńBogata rodzinka, jakos Twój post mi sie nie wyswietla w moich blogach, :(((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetna rodzinka a najbardziej podoba mi się zajączek :) :) Pozdrawiam Serdecznie :)
OdpowiedzUsuńGosiu witaj w klubie;) też mi wszystko idzie opornie czy topornie ;( Jako nastki chyba mamy trudny okres ... ;) No cóż nic na siłę, wszystko z czasem minie. Rodzinka Ci się powiększyła i bardzo fajnie wygląda - nikt takiej nie będzie miał. Ostatnia fotka skojarzyła mi się z ustawieniem na starcie do biegu ;) ... a metą jest stół wielkanocny. Wybacz mi nie mam weny do pisania ...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i buziaczki :) Kasia