czwartek, 20 lutego 2014

Ręcznie malowane



 
Od ubiegłego roku postanowiłam uciec od rzeczywistości , no i trochę zrelaksować się... A, że w modę weszły różnorodne techniki zdobienia przedmiotów, to niby dlaczego miałam nie spróbować? Przecież nie byłabym sobą...

A tak naprawdę, to zauważyłam, że moje pasje, a raczej twórcze weny dopadają mnie na zmianę. Raz mam chęć na pisanie, raz na malowanie, a innym razem na fotografowanie. I tak szczerze mówiąc blog to wspaniałe miejsce dla mnie, bo tu mogę robić wszystko jednocześnie. Dlatego niedługo założę kolejne blogi, w których zamieszczę swoje felietony, rysunki  i fotografie. 

Wracając do techniki zdobienia przedmiotów, to najpierw zaczęłam zbierać butelki. Najbardziej ,,rajcowały" mnie te fikuśne. I już widziałam co na każdej z nich namaluję?! Nazbierało mi się ich tyle, że po pewnym czasie wzięłam się za ich segregację. Ładna? Ok, zostaje. Taka sobie? Fru do śmietnika. A te, które pomalowałam -  po prostu rozdawałam wszystkim. Każdemu, kto tylko powiedział; „jaka ładna...''
  
Zanim "przetransportuję" fotki tego, co jeszcze posiadam, postanowiłam zrobić kolejną segregację. Dzisiaj będą te ręcznie malowane, a innym razem zdobione metodą decupage. Do tej techniki dosyć długo nie miałam przekonania... Ale o tym, innym razem.






































Ta butelka miała fajną powierzchnię do malowania.Pokryłam ją biała farba akrylową. Na jednej stronie znajduje się jeleń, a na drugiej łoś. Na koniec pokryłam kilkoma warstwami lakieru.







































































Zwykła butelka po jabłkowym occie. Najpierw była biała, a potem przemalowałam ją na czarny kolor. Nakleiłam trzy suszone bratki, które znalazłam w jakimś albumie, a resztę musiałam domalować.




































Ta buteleczka, to zwykły przypadek. Wycierałam o nią pędzel po różowej farbie... Potem zamalowałam całą. Chciałam ją wyrzucić, ale kiedy zaczęłam kropkować, pomyślałam że wcale nie wygląda głupio...




































Jedyna w swoim rodzaju szklaneczka, która samotnie poniewierała się po półkach przeszła prawdziwe tortury. Zanim doszła do takiego wyglądu, miała kilkakrotnie zmieniane kolory. Co prawda kilka warstw zostało, co dało efekt wypukłości kwiatków. No i nieco uroku dodały jej dwa przyklejone kryształki, które są raczej słabo widoczne na zdjęciu.





































Dwie małe deski do krojenia, które były nieprzydatne w kuchni z uwagi na mały rozmiar, pomalowałam farbami acrylowymi i polakierowałam. I teraz pełnią funkcję kuchennej ozdoby.

kielich ozdobny ręcznie malowane kwiaty



































Kielich okazał się za duży na noworocznego szampana...Fioletowe róże wykończone złotym reliefem sprawiły, że wygląda dosyć bogato. Długo stał z białym spodem i oczekiwał  na wykończenie, bo akurat opuściła mnie twórcza wena. No cóż, zdarza się...



















Moje doniczki trochę spłaszczyły się podczas "pozowania" do zdjęcia. Chyba nie wstydzą się swoich szat ozdobnych?




































Wazonik ozdobiłam bezbarwnym żelem, który po wyschnięciu dał efekt wypukłości i do złudzenia przypomina szkło kryształowe. Miałam ochotę pomalować kwiatki, ale doszłam do wniosku, że tak wygląda ładniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...