Rysuję i maluję od wczesnego dzieciństwa. Od czasu, kiedy do mojej ręki trafiło cokolwiek, co zostawiało po sobie ślad: ołówek, długopis,kredka (nawet do brwi czy też pomadka do ust). Na początku były to malowidła „ścienne”. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Bazgroły malowane nie wprawioną, dziecięcą ręką... Były wszędzie tam, gdzie dało się malować. Jako trzylatka, na jednym z mebli kopiowym ołówkiem narysowałam dziewczynkę z balonikiem w ręku. Nieważne, że miała nogi na końcach spódniczki, że jej warkoczyki sterczały jak skrzydła samolotu, że zamiast oczu postawiłam dwie duże, niekształtne kropki, i że moi rodzice nie byli zbyt szczęśliwi z tego typu „ozdoby”. Dla mnie wówczas było to wielkie dzieło artystyczne!
Kiedy byłam nieco starsza w dalszym ciągu rysowałam i malowałam codziennie. Blok rysunkowy wystarczał mi na godzinę, a ja miałam wciąż twórczą wenę i setki pomysłów?! Z biegiem czasu moje „dzieła” stawały się coraz bardziej „profesjonalne”. Moje rysunki i malowidła zapełniały gabloty wystawowe prac dzieci począwszy od przedszkola, poprzez szkołę podstawową, a nawet średnią, gdzie na trzech, ogromnych szybach okiennych namalowałam jesienny, bieszczadzki krajobraz. Wówczas też byłam dumna z siebie…
Piszę też felietony, które są moją kolejną pasją, a także
fotografuję wszystko to, co przykuwa mój wzrok, co ciekawe, inne... To wszystko jest
moją własną sztuką, moim dziełem. Daje mi to ogromną satysfakcję, bo oddając
się moim pasjom – przenoszę się w inny świat, wolny od szarej rzeczywistości...
W świat przynoszący tak wiele radości… Moja sztuka pozwala mi wyrazić swoje myśli i uczucia, pozwala inaczej patrzeć na świat –
oczyma mojej wyobraźni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...