W ubiegłym roku odwiedziłam
mały sklepik z najróżniejszymi przedmiotami zdobionymi techniką decupage. Nie mogłam
oderwać wzroku?! Były tam przedmioty
codziennego użytku. Nie myślałam, że rzeczom nadającym się praktycznie do
wyrzucenia, można dodać tyle uroku? Oczywiście te odwiedziny zachęciły mnie do
próby zdobienia ową techniką. Zakupiłam tam nawet kilka serwetek i zabrałam się
do dzieła. Oczywiście byłam „zielona’’ i nie wiedziałam od czego zacząć, więc
przejrzałam kilka stron internetowych. Prezentującym tę technikę szło jak „z
płatka’’, a mnie w momencie przyklejania serwetki wszystko się marszczyło i
ściągało. Nie, nie i jeszcze raz nie! Stwierdziłam, że zanim przykleję tę
wycinankę, to szybciej namaluję cokolwiek... Ale, kiedy opracowałam etap przyklejania –
parę rzeczy wykonałam. Być może zrobię ich więcej... Przecież nie ma rzeczy niemożliwych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...