poniedziałek, 27 lipca 2015

Felieton



Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka...




                                                 NIE ,,PĘKAJCIE" KOBITKI...

                                                              
rys. Małgorzata O.
Co tak naprawdę znaczy słowo – równouprawnienie dla polskiej kobiety? Matki, żony, praczki, sprzątaczki czy też kochanki? Znaczy wiele, a zarazem jest bardzo bolesne. Tak samo dla babskich przeciwników, to temat bolący  niczym wrzód na tyłku...

Bo akurat na kobiecie spoczywa ciężar rodzenia dzieci, (który do przyjemnych raczej nie należy) potem jeszcze długoletnie wychowywanie potomstwa, wikt i opierunek. A jakby tego było mało, to i w pracy też za bardzo nas nie chcą, bo a to dzieciaki chorują i baby chodzą na zwolnienia lekarskie, a jak ,,bachorów" nie mają, to pewnie wkrótce będą miały...


A tu prawo do legalnej aborcji zostało przehandlowane przez polityków, chyba tylko po to, by podlizać się klerowi. I więcej znaczą głosy kilku biskupów, aniżeli protesty kilkunastu milionów polskich kobiet? A żeby było jeszcze śmieszniej, to dodatkowo najwięcej do powiedzenia w tej kwestii mają dewotki po wieku ,,skrobankowym” i emeryci „w stanie spoczynku”...

Ale o co kruszyć kopię, skoro ponoć to żaden problem?! Bo według oficjalnych danych, liczba aborcji jest znikoma, a więc problemu nie ma. Niby nie ma, bo jest i to ogromny, a za nim kryją się dramaty tysięcy kobiet. Bo jak kobieta nie chce dziecka, to znajdzie sposób by pozbyć się niechcianej ciąży.

A pomagierów do tego w całym kraju jest mnóstwo, tylko trzeba mieć kasę.
W większości gazet można znaleźć ogłoszenia o kompleksowych usługach ginekologicznych. Któregoś dnia z ciekawości zadzwoniłam pod pierwszy lepszy numer.
- Który tydzień? Zabieg kosztuje dwa tysiące. Jak się pani zdecyduje, proszę dzwonić.
Nie muszę chyba wyjaśniać, że nie oddzwoniłam, bo takiej potrzeby nie miałam, ale nie wychodząc z domu, w ciągu pół godziny zafundowałam sobie sześć „skrobanek”?!

Pantoflową pocztą natychmiast puściłam informację, że zbieram materiały do artykułu o aborcji. Kobiety, które odezwały się  błagały o anonimowość, bo wiadomo, że za to można trafić za kraty. W każdym bądź razie dowiedziałam się jak działa aborcyjne podziemie.

Potem zapytałam kilkanaście przypadkowo spotkanych kobiet w różnym wieku  co sądzą o antyaborcyjnej ustawie? Wszystkie były przeciw. I ja też. Bo dlaczego, niby ktoś ma za nas decydować? Włazić z buciorami w nasze intymne życie, prosto do łóżka, a nawet pod kołdrę? Kimże do diabła jesteśmy? Niewolnicami obecnego ustroju? A wreszcie można i zgłupieć, bo Kościół głosi, że nie wolno używać antykoncepcyjnych środków, bo to jest be i już! Może więc rzeczywiście lepiej zastosować się do rad naszych babek i prababek, które mówiły, że: „nie ma lepszego środka antykoncepcyjnego, niż szklanka wody” Ale nie przed, lecz zamiast... 

Z mojego punktu widzenia, to do kobiety i jej partnera powinna należeć ta niezmiernie trudna decyzja. Tymczasem, tak naprawdę decydują o tym osobnicy w sutannach i bez, zajmujący i tak już kluczowe stanowiska w naszym państwie. A może by tak ujawnili, ile to ich ,,owoców zakazanej miłości” tuła się po polskiej ziemi? Nic z tego, statystyk nie prowadzą. A szkoda...

To w takim razie niech dadzą naszym mężom zarobić więcej, a my kobiety, będziemy wychowywały sobie te nasze wspólne ,,pisklaki na kolejnych roboli”, a niewiasty na ,,domowe kureczki”. No, chyba, że nie lubimy mieszać w garach i marzy nam się zawodowa kariera... Ale któż godziwie nam zapłaci?!

Tak czy inaczej, kobiety nadal są dyskryminowane i co tu mówić o równouprawnieniu... Dla większości kobiet – to temat bolesny, bo równouprawnienia w dosłownym brzmieniu tego słowa nigdy nie było, nie ma i prędko nie będzie. A temat ten jest jeszcze boleśniejszy dla przeciwników „babskich spraw”, bo wciąż na nowo ożywa i jest rozdmuchiwany wszerz i wzdłuż. I słusznie? Żyjemy przecież w XXI wieku i nie możemy pozwolić sobie, aby ktoś ingerował w nasze życie?! To my jesteśmy za nie odpowiedzialne. My decydujemy o doborze antykoncepcyjnego środka, a już na pewno do diabła o doborze partnera?! Jeszcze trochę, a zaczną nam ich dobierać...

Władza absolutna niestety nie zna granic, nie ma umiaru, a więc nie pozwólmy sobie, aby zaczęła skakać nam po głowach?! Chociaż tak szczerze mówiąc, to już  po części udało się jej to „brykanie”. Zapytam więc, po raz kolejny: co tak naprawdę oznacza feminizm dla polskiej kobiety? Według mnie - nic. Bo z mojego punktu widzenia - kobieta w dalszym ciągu jest ,,puchem marnym”. A ile ją trzeba cenić, ten tylko się dowie... kto jej nie docenił. Także, nie pękajcie kobitki... Prędzej pęknie ten bolesny wrzód na tyłkach naszych polityków. I na bank wygramy, bo bez nas faceci, zarówno ci w sile wieku, jak i ci i w „stanie spoczynku” są naprawdę bezradni... I w ogóle bezużyteczni?!

I co? Zawrzało w polskim kotle przeciwników „babskich spraw”? A  czy zabolało? Jak nie, to zapewniam, że najpierw zawrze, a dopiero później zaboli...



7 komentarzy:

  1. Gosia no zdecydowanie tym razem w opozycji nie będę staję obok Ciebie murem i zgadzam się w 100% z tym co napisałaś. Ja mimo , że katoliczka , tez uważam , że tylko i wyłacznie kobieta ma prawo decydowania o sobie , swoim życiu i dzieciech . Jak jej sumienie nie pozwoli i tak tego nie zzrobi , czy ustaw będzie czy nie. A jak zycie ja zmusi do takiej decyzji to jej konsekwencje w umysle i duszy będzie nosic tylko ona i nkt więcej . I jakim prawem jakis dupek na wyższym stołku ma czelnośc decydować o życiu innych , niech się zajmie swoim i basta. A swoje pomysły niech skierują na uzdrowienie chorego systemu opieku zdrowotnej , w którym z chorym sercem masz szabnsę trafić za 2 lata, których juz niestety nie przeżyjesz !!
    Buziaczki idzieki za felietonik , jak zawsze przeczytałam od deski do deski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Felieton pierwsza klasa :) W pełni się zgadzam :) :):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy felieton i ...Znów o mojej pracy piszesz że kobiety nie mają odpowiedzialnych stanowisk u mnie 90%załogi to kobiety które rządzą i kobietami i mężczyznami . Piszesz politycy przehandlowali ustawę,a kto ich wybrał? I może uświadomić należy że pięknie ktoś nazwał prawo do zabijania,którego przez odrzucenie ustawy do legalnej aborcji pozbawili wyzwolone kobiety pod karą więzienia i mogą to zrobić tylko nielegalnie,ale jak piszesz za pieniądze można wszystko. Nie wiem czy chciałabym żeby z moich podatków finansowano zabijanie nienarodzonych ,których poczęcia to nie są niepokalane poczęcia,a kobieta powinna się szanować. Wiem są sytuacje skrajne ,ale są kobiety,które dzieci mieć nie mogą czy tu nie przydałoby się ukłon w stronę zmiany systemu adopcyjnego. Masz pretensje do kleru,ale czy większość naszego społeczeństwa nie deklaruje że jest wierząca. Jestem katoliczką,wierząca i praktykującą i wiem że można uznać mnie za osobę nie obiektywną,ale żadna wiara lub jej brak nie daje nam prawa do odbierania życia bo wybacz,ale ja sama swojego życia sobie nie dałam i nie chciałabym być przyczyną śmierci innego życia. Czy prawo do aborcji świadczy o równouprawnieniu ????!!! Na" pocieszenie" ci wredni politycy w ramach polityki prorodzinnej podpisali ustawę o in vitro która nie dyskryminuje nikogo i wielki klinikom pozwoli nabijać konta bankowe dla naprawdę wszystkich ,którzy chcą mieć dzieci niezależnie od poglądów i orientacji seksualnej tylko muszą poprosić państwo i czy to nie jest równouprawnienie?;-) Więc co zadecyduje o być lub nie być nowego życia -Pieniądze tylko jedne ze wspólnej puli ,a drugie z naszej prywatnej kieszeni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu! w pełni Cię popieram, napisałaś świetny felieton. Dobrze byłoby go zgłosić w jakiej gazecie , ciekawa jestem czy wywołałaby się dyskusja. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas mam wrażenie, że działaniom biskupów towarzyszy niezwykła hipokryzja. Zgadzam się z Tobą, że za często wszyscy zaglądają pod nasze kołdry i decydują za nas.
    Jedno bardzo mnie cieszy, że urodziłam się w cywilizowanej Europie, nie muszę nosić kwefu i podejmuję decyzje nie licząc się ze zdaniem pewnych sfer.
    Twój felieton polecam. Pozdrowienia przesyłam.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Felieton, jakże na czasie. Gosiulka, Ty polityką zaczynasz się zajmować,czy chcesz bawić się w don Kichota? Z wiatrakami nie wygrasz, tak i z głosowaniem bezsensownych ustaw. Mnie moja pani ginekolog przy trzeciej ciąży, po wcześniejszych dwóch " cesarkach", proponowała legalną aborcję, tylko ja się nie zgodziłam, bo dziecko niczemu nie winne. Wytrzymałam poprzednie operacje, to na tą byłam przygotowana. Nie żałuję mojej decyzji, bo mam wspaniałego, drugiego syna, a równouprawnienie kobiet, powiedz to mojemu M, który przejął wszystkie babskie obowiązki po moim zachorowaniu i wcale sobie nie krzywduje z tego powodu.
    Wiadomości ze świata polityki, słucham pobieżnie, nie rozpamiętuję co usłyszę, ale coś nie coś w głowie zostaje.
    Może troszkę odbiegłam od tematu, ale wiesz że ja z tych, co najpierw kojarzą, piszą, a potem okazuje się nie na temat. Szkoda mi jednak to likwidować, więc publikuję.
    Tobie życzę, abyś nie musiała do takich tematów wracać, lepiej machnij wędeczką i wyłów coś humorystycznego.
    Pozdrawiam.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to lubisz zamieszać! ;-D

    A ja powiem tak, racja nie leży po niczyjej stronie ( zwolenników czy przeciwników)
    tylko leży tam gdzie leży...

    Nie jestem zwolenniczką kroków tak ostatecznych w dobie powszechnie dostępnej antykoncepcji... ale takie zakazy niczego nie wnoszą ( jak uczy praktyka) oprócz powstanie niezwykle prężnego czarnorynkowego podziemia aborcyjnego :-(

    I jak zwykle w takich sytuacjach konsekwencje ponosi kobieta, która nie dość , ze często podejmuje bo musi tak dramatyczną decyzję to ponosi także jej zdrowotne konsekwencje... kryjąc się po kątach po niezwykle inwazyjnym zabiegu ....




    OdpowiedzUsuń

Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...