Człowiek jednak uzależnia się od komputera. A raczej od
bloga, bo dziewięć dni nie było mnie, a wydaje mi się, że znacznie dłużej? A
wszystko przez awarię, która zablokowała mi dostęp do internetu. A zgłoszeń o
awarii dokonałam chyba więcej, aniżeli postów na blogu?! A co? Nie mogę? Przecież
płacę za usługę, a nie za komunikat typu: ,, Brak połączenia z serwerem” ...
Płacę i wymagam, więc konsultanci sieci Orange mieli chyba mnie dosyć... Tym
bardziej, że oprócz ,,zawracania gitary” co godzina, domagałam się też rekompensaty za brak dostępu
do internetu. No i coś tam mają podobno ,,wykombinować”, żeby ,,zrehabilitować”
się, bo przecież zawsze mogę zmienić usługodawcę...
No i wczoraj pojawił się młodzieniec, który pogrzebał tu i
ówdzie tzn. w ,gniazdkach”, ale pewnie nie w tych co trzeba i nic z tego nie
wyszło... Albo za młody, albo mój ,,bodyguard” rasy york go wystraszył, także
ani monter, ani ja zadowolenia nie doznaliśmy;);):) Dzisiaj rano pojawił się z
drugim fachowcem, który zamiast mu pomóc, rozglądał się po wszystkich kątach,
jakby chciał coś ,,zajumać”? No tak mu łepetyna latała dookoła, jakby była osadzona
na patyku?! Starałam się odwrócić jego uwagę na coś innego, ,,trajkotałam” jak
najęta, ale jego wzrok biegał tylko i wyłącznie po półkach mojego syna... Rozumiem,
że klasyka jest interesująca, ale wydaje mi się, że miał bliżej siebie ciekawszy
,,gatunek” klasyki... Ale ,,jeleń” zawsze pozostanie jeleniem ;) A ,,ciachem”
nie był, także mała strata;) Najważniejsze było dla mnie, żeby ten cholerny internet
wreszcie działał?! No i zadziałał, co chyba widać...
Boże, czy ja zawsze muszę pisać nie na temat? No tak zbaczać
z toru – to już jest skandaliczne... Chcę dobrze, a robię odwrotnie... Ale, co
ja zrobię, że mój język jest taki ,,rozhuśtany”? Nie dość, że podobno dużo
gadam, to i tyle samo piszę, o ile nie więcej?! Ale najwyżej czytajcie ,,po łebkach”
to, co napiszę, to przynajmniej pominiecie moje często głupie myśli... No, ale
na chwilę jeszcze wrócę do awarii internetu, bo dzięki temu mogłam ,,oddać się" moim pasjom;) Pewnie już myślałyście, że
wielbicielowi klasyki? Nie, nie... Ja jestem wyjątkowym i nieosiągalnym
gatunkiem ,,klasycznym”;) Zrobiłam dużo
różnych prac, które pokażę Wam innym razem, bo zmieniłam telefon i ten ,,bubel”
za nic nie chce skonfigurować się z moim kompem?! Co za ,,dziadostwa” teraz
produkują... Z poprzednim nie miałam problemu,
a jeszcze robiłam nim fantastyczne fotki?! A może to jest na zasadzie ,,trochę
techniki i człowiek się gubi”? Być może... Ale ja ,,rozgryzę” wszystko. I brak
synchronizacji też;)
W takim razie pokażę Wam to, co niedawno dostałam od naszej
blogowej koleżanki, czyli Martusi;) Pięknego, ręcznie robionego słonika, cudowne
wstążeczki w kropeczki i jednokolorowe koroneczki, słodkości, które już
zjadłam, dlatego nie ma ich na fotkah, brokacik, coś do ozdabiania (czego nazwy
nie znam), ale na szczęście nie zjadłam i to co najbardziej mnie urzekło... A mianowicie długopis z tytułem mojego bloga;)
Martuniu, bardzo Ci dziękuję;) Zrobiłaś mi tymi upominkami tak miłą
niespodziankę, że po prostu brakuje mi słów, by wyrazić swoją radość;) Nie
mogłam nie pochwalić się, bo robię to zawsze, kiedy niespodziewanie przychodzą do mnie upominki od Was;)
I na zakończenie, bardzo dziękuję nowym koleżankom za odwiedziny i miłe komentarze;) Jutro do Was zajrzę, bo dzisiaj nie dam rady nadrobić tylu zaległości... No i jeszcze pokażę Wam fotki butelki, którą pomalowałam ręcznie.
W rzeczywistości wygląda
ładniej, ale zawsze lepiej zwalić winę na kiepski aparat w telefonie, prawda? A
dobry aparat, niech sobie dalej ,,odpoczywa” w szufladzie, bo przecież
nieporęczny pomimo że mały, ale w damskiej torebce zabiera zbyt dużo miejsca;)
Ale za to telefon musi się zmieścić wszędzie;)
Słonik wygląda jak siostra 'mojego' słonia z ostatniego postu :) Piękny prezent bo słonik uroczy. A butelka może i ładniejsza w realu, ale i tak bardzo ładna. Skoro ręcznie malowana to zdolniacha z Ciebie. Życzę cudnego weekendu.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam, gdzie to naszą Gosię " wcięło", może na wędkowaniu coś ją wciągnęło do wody, a tu proszę, zjawiła się i brakiem netu zasłoniła. Każda wymówka jest dobra, ale wierzę gadule na słowo, bo nijak jej nie sprawdzę; za daleko mi do niej. Tłumaczenie przyjmuję za oczywiste, niczego z pisaniny nie omijałam, bo kontekst słów bym zgubiła i dopiero wtedy by się porobiło. Czytam Cię Gosiu " od deski do deski".
OdpowiedzUsuńPrezencik z różowym słonikiem ekstra, aż mnie nachodzi samej sobie takiego zmajstrować, może o kradzież pomysłu nie zostanę posądzona, bo ile głów, tyle możliwości wymyślenia tego samego, ale innego.
Butelkę znalazłaś bardzo oryginalną, taką z uszkiem, ozdobiłaś pięknymi ręcznie malowanymi różyczkami, oj pięknie.
Tom się rozpisała, ale gadulstwo u mnie tylko w piśmie, na co dzień, tylu słów realnie nie wypowiadam, więc tu się wyżywam.
Pozdrawiam piękną pogodą, i takiej Ci życzę na wszystkie następne dni.) Buziaczki.)
Tak to jest, że jak nam braknie neta, to akurat mamy ochotę na buszowanie po nim i wówczas okazuje się jak jestesmy do niego przywiązani i jak bardzo uzaleznieni. Takie technologiczne uzaleznienie. Jak mówią; "lepiej późno niż wcale" i dziś mogę z usmiechem na twarzy poczytać sobie. Ciszę się, że masz Gosiu " rozhuśtany" język bo miło czas spedzam czytając. Słonik różowy i z podniesioną traba pewnie dużo szczęścia Ci przyniesie, czego Ci życze z całego serducha. A butelka? Miodzio. Zdolne łapki masz. Moje malowanie zatrzymało się na poziomie dziesięciolatka więc tym bardziej podziwiam. Buziaki.
OdpowiedzUsuńLubię czytać Twoje teksty :))
OdpowiedzUsuńGosiu uwielbiam Twoje gadanie i pisanie nie na temat , zawsze czytam od dechy do dechy. Pocieszę Ci że mam podobnie zaczynam jednym a kończe całkiem o czym innym , heheh prawiei jak nasz proboszcz na kazaniu .
OdpowiedzUsuńPrezencik od Martusi dostałas cudny , zwłaszcza ten długopis mi sie spodobał !! A butelczyna no kurcza wymalowałaś ja cudnie Masz jednak talent w łapkach w życiu bym nie namalowała takiej róży.
Brak internetu... cóż chyba nic gorszego nas spotkac nie może i wcale się nie dziwię , że molestowałś dostawcę tez bym tak zrobiła.
Pozdrówka i buziaczki
Twoje posty chociaż nie na temat to fajnie się czyta, a właściwie to na początku nie wiadomo jaki jest temat i trzeba czytać, żeby się dowiedzieć ;) Ja doświadczenia z brakiem internetu mam nieco inne, bo zawsze szybko przyjeżdżali i problem był rozwiązany od razu, a co najlesze zawsze okazywało się, że to nie była wina orange tylko naszych kabli, które albo się rozłączyły, albo zwyczajnie przestały działać :) Super prezenciki i butelka też pięknie pomalowana :)
OdpowiedzUsuńGosiu Ty kochana nie próbuj się leczyć z tego gadulstwa i piśmiennictwa ,bo co ja nieboraczka pocznę .Sama jestem taka troszkę pleciuga i muszę najpierw potrajkotać zanim zacznę pisać na temat.My już tak mamy ,że najpierw trzeba się wypowiedzieć ,poużalać czy wykrzyczeć a dopiero po tym przechodzimy do sedna sprawy.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie dziś to sedno w postaci ślicznie odmalowanej butelki jest prześliczne.Qrcze kochana zazdroszczę Ci tego talenciku,lubię machać pędzlem ale nic mi z tego machania nie wychodzi:(
U Ciebie brak neta było a u mnie alergia na niego,ale pomalutku wracam do formy i do tego wariackiego wynalazku.
A Martunia spisała się na medal , jej szydełkowe prace są cudne i wiem to na 100% .
Buziaki niedziedzielne :)
gratuluje wygranej walki:) słonik cudny a butelka rewelacja:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozumiem Małgosiu Twoja irytację. Nic mnie tak nie wkurza jak informacja o braku dostępu. Człowiek sobie organizuje cały dzień żeby wieczorkiem spokojnie pobuszować w necie i nie wie jaka czeka go niespodzianka. Na szczęście odzyskałaś dostęp! Butelka jest świetna! W pierwszej chwili byłam pewna że to serwetka - masz talencik!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję ślicznego prezentu i życzę Ci miłego tygodnia.
To malowidło na butelce wygląda niesamowicie :) Jestem pełna podziwu :) A słonik jest uroczy :) Pozdrawiam Serdecznie i życzę jak najmniej awarii :) :)
OdpowiedzUsuńnie ma tego złego co by na dobre nie wyszło....
OdpowiedzUsuńzmalowałaś coś , poharcowałaś z panami monterami ;-P
Małgosiu! Twoja butelka pięknie "zmalowana", wszystko zatem skończyło się pomyślnie. Dziękuję Ci za odwiedziny na moim blogu. i wyjaśniam, że bigownica to taka mata - podejrzyj tutaj-http://craftstyle.pl/pl/p/Mata-do-bigowania-i-robienia-kopert-A3-MD/12136 ..świetna rzecz jak dużo kartek się robi. Pozdrawiam serdecznie, acha słonik przeuroczy!!
OdpowiedzUsuńJa też się wysługuję telefonem:-) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuń