Jak Wam kiedyś wspominałam, mój syn od czasu do czasu
,,dłubie” sobie w drewnie. Zupełnie tak samo jak ja, robi to wówczas, kiedy go
natchnie. Z tą tylko różnicą, że ja sobie nie ,,dłubię” – to tak dla
sprostowania;) A, że wiele rzeczy po zrobieniu mu się nie podoba, traktuje je
,,po macoszemu” wyrzucając do śmieci. Zaś ja we wszystkim widzę tzw. ,,to coś”
i zbieram te jego odpady.
Właśnie z jednego zrobiłam wczoraj świecznik, bo akurat
otworek w ,,odpadzie”pasował na zapachową świeczkę;) Do podstawy świecznika
wykorzystałam drewniany krążek, z
których robiłam świąteczne bombki. Akurat był pomalowany na biało, więc na
biało pomalowałam też miejsce na świeczkę.
No i wreszcie miałam okazję wykorzystać zrobione wcześniej
różyczki z zimnej porcelany wg ,,receptury” Danusi http://danutka38.blogspot.com/
;) Ozdobiłam nimi podstawę
świecznika i całość polakierowałam. Zrobiłam też kilka innych rzeczy, czyli
małą, drewnianą szkatułkę z przykryweczką, ozdobioną miniaturowymi różyczkami i
inny świecznik, który jeszcze nie wiem, czy będzie pełnił tę rolę, czy zmienię
jego przeznaczenie, bo u mnie jak w kalejdoskopie;) Dziś jest świecznik, a
jutro może on być wazonikiem etc.
Oj, Małgoś, Ty to na prawdę nie wiesz w co ręce włożyć. Syn do śmieci wyrzuca, a Ty nura po to coś i chomikujesz, a może się przyda. I masz rację, tym sposobem robisz fajne, unikalne produkty, które dostają niejako nowe życie. Super Ci to wyszło, przyjemne z pożytecznym połączyłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam na wpół zimowo, bo w nocy troszkę śniegu napadało.
Małgoś Ty to stałaś chyba jako pierwsza w kolejce jak zdolności bóg rozdawał. Tyleż u Ciebie talentów że hoho. Różyczki zrobiłaś przepiękne, będziesz konkurencją dla Danusi.
OdpowiedzUsuńMiłej nocki :)
może tez robić za kieliszek... tudzież za Graala...
OdpowiedzUsuńalbo za kielich mszalny...
co kto woli mieć w środku,
mnie tam swieczuszka odpowiada ... ten "nastrój jak w mordę strzelił" ;-D
muszę się w końcu pofatygować do ciastoramy po wikol... do tej porcelanki
tylko ciągle mam za daleko, chociaż codziennie obok przejeżdzam ;-D
Gosiu i tu mnie zaskoczyłaś ,bo świecznik wyszedł przepięknie .Kurcze ,że ja nie mam dojścia do takich odpadków,tez bym nimi szastała na prawo i lewo ,moożna cuda tworzyć z takich odpadków,więc coś czuję ,że nie jeden raz nas jeszcze zaskoczysz.I na to właśnie czekałam ,na Twój ruch.Wystrczy dać porządnego kopniaka i od razu ustawiasz się do pionu i robisz takie śliczności.Brawo kochana ,jeszcze trochę i możesz robić w naszej spółce kwiatki za mnie a ja pojadę się wczasować .Albo nie!Ruszę najpierw do sanatorium ,kurować się od tych wszystkich bakcyli co mnie dopadają i wtedy wyruszę w podróż ,szukać unikatowych pierdółek w przyrodzie.
OdpowiedzUsuńBuźka i przyjemnego wieczoru :)
O proszę :) i z odpadów może powstać coś świetnego :D cudowne różyczki Ci wyszły :) pozdrawiam i zmykam w końcu się wyspać :) a jutro lepić bałwana ;] bo troszkę śniegu spadło;)
OdpowiedzUsuńJa tak samo jak Danusia, też bym chciała mieć taki dostęp do odpadków. Coraz częściej łapię się na tym, że we wszystkim widzę coś, co się może przydać :)
OdpowiedzUsuńKochana świecznik jest boski, a te kwiatuszki z zimnej porcelany jakie śliczne... Już czekam na prezentację kolejnych rzeczy z pierwszego zdjęcia :)
Gosiu na początek chciałam strasznie potupać nóżkami i zaprotestować. Twój post pojawił mi sie dopiero po 23 i ja sie nie zgadzam , żeby tak było. Blloger jest wstretny , chyba mnie nie lubi ostatnio. I jeszcze chciałam drugi raz potupac nożkami bo ja chcę zobaczyc z bliska tą przepiekną szkatułkę. A ty ją schowałs za świecznikiem i pokazałas mi gigę z makiem.
OdpowiedzUsuńA odpadowy świecznik jest rewelacyjny , skojarzył mi się z kielichem mszalnym , a te rózyczki z porcelanki jak na debiut sa genialne. Ciekaw czy ja bym sobie z tym lepieniem poradziła. ?? Może sie jednak chociaz spróbuję.
Myslę że tą szkatułkę spoko możesz zgłosic do Ilonki na kwiatowe wyzawanie .
Pozdrawiam serdecznie i zimowo , u mnie własnie pada śnieżek
Bardzo ładny odpadowy świecznik. Moje pierwsze skojarzenie- jakiś kielich. Świetny pomysł. Nie posiadam drewnianych odpadów przydasiowych ale często patrząc na jakieś "śmieci" myślę do czego można ich użyć ;) to chyba choroba rękodzielników :)
OdpowiedzUsuńMałgoś zdolnego masz syna, bo te jego odpadowe rzeczy całkiem fajnie wyszły:)
OdpowiedzUsuńa co do Ciebie moja droga to debiut z zimną porcelaną wyszedł rewelacyjnie, aż zaczynam zazdraszczać, bo mam dzieło Danusi juz u siebie i ta porcelanka jest boska, ale na razie dam sobie spokój, bo czasu i chęci brak:D
pozdrawiam cieplutko:)
Świecznik śliczny, zdolna z Ciebie uczennica tak szybciutko opanowałaś robieni różyczek, są rewelacyjne. Pozdrowionka Magda
OdpowiedzUsuńMałgosiu debiutanckie rózyczki nie wyglądają na debiutanckie. To mistrzostwo świata. Fajnie masz, że syn czasem coś wydłubie. Masz na czym ćwiczyć różności rękodzielnicze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwiecznik śliczny,a róże cudowne :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosiu jestem bardzo pozytywnie zaskoczona:) Kochana szalejesz z zimną porcelanką:) To u Ciebie coś nowego , innego i jakie rewelacyjne początki;) Debiutanckie różyczki są prześliczne. Znalazłaś świetne " miejsce" na jej wyeksponowanie. Bardzo podoba mi się Twój świecznik - jest śliczny, subtelny i oryginalny:)
OdpowiedzUsuńGosiu schowałaś jeszcze dwie prace!!! Ja chcę je sobie z bliska pooglądać:)
A tak na marginesie , to ja chętnie udostępnię swój kosz na te "odpadki" ;)
Pozdrowionka i buziaczki:) Kasia
Powiem tak, suuuper to wygląda. Pięknie się prezentuje. Podziwiam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowite że tak każdą rzecz potrafisz zmienić w coś pięknego :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, te listki też są z zimnej porcelany? Różyczki świetne!
OdpowiedzUsuńA takie drewniane odpady to fantastyczna sprawa- miałabym na czym ćwiczyć :-)
Bardzo ładne odpadki, masz świetne pomysły Gosiu.
OdpowiedzUsuńjejku, jakie cudownosci:)
OdpowiedzUsuń