Zabawa u DANUSI tak mi się spodobała, że po raz pierwszy
zrobiłam dwie prace?! A jak szybko mi to poszło? Chyba jednak ,,bombardowanie”
to jest to, co sprawia mi przyjemność. I dopiero teraz sobie to uświadomiłam...
Tylko proszę bez złych skojarzeń, oby
mnie przez Danusię do Meczetu nie przypisano... Jednym zdaniem: psuć i tworzyć nowe, to dla mnie prawdziwa frajda!
Psuć lubiłam od dzieciństwa, ale z naprawą miałam problem. Może nie problem, ale wówczas nie było mi to w głowie... Najważniejszy był zamiar i osiągnięty efekt. No bo jak można było naprawić nowiutki szal mojej Mamy, a na dodatek z trudno dostępnej wełenki typu Angora, by po przecięciu go na pół i wycięciu dwóch otworów, zrobić kubraczek dla pluszowego misia?! Co było ważniejsze? Głupi szal, czy to, że misio musiał mieć cieplutki kubraczek? No jasne, że miś był ważniejszy...
Psuć lubiłam od dzieciństwa, ale z naprawą miałam problem. Może nie problem, ale wówczas nie było mi to w głowie... Najważniejszy był zamiar i osiągnięty efekt. No bo jak można było naprawić nowiutki szal mojej Mamy, a na dodatek z trudno dostępnej wełenki typu Angora, by po przecięciu go na pół i wycięciu dwóch otworów, zrobić kubraczek dla pluszowego misia?! Co było ważniejsze? Głupi szal, czy to, że misio musiał mieć cieplutki kubraczek? No jasne, że miś był ważniejszy...
Jednak kubraczek nie pomógł i miś zachorował. I chyba
poważnie, bo potrzebna była natychmiastowa interwencja chirurgiczna. Skalpela
nie miałam, ale zastąpiłam go nożyczkami. Wybebeszyłam misia. Brzuch zaszyłam i
misiek wyzdrowiał. Pewnie te trociny, którymi wypełniony był jego brzuszek spowodowały
wzdęcia;) Moje wszystkie lalki też przeszły rozmaite zabiegi, łącznie z
okulistycznymi. Ale o tym pisała nie będę, bo zakrawałoby to na horror;)
Zapowiadało się, że będę dobrym chirurgiem, ale dobrze, że nim nie jestem, bo
do końca życia z ,,puchy” bym nie wylazła...
No właśnie. Rozpisałam się, jak zwykle. I wciąż te
wspomnienia z dzieciństwa... A do zabawy u Danusi przygotowałam właśnie świecznik
z zakratowanymi okienkami. Wysłałabym go w prezencie politycznym opozycjonistom,
ale matoły nie zrozumieją mojej przesłanki... Gromnicę jakbym im przesłała, to
byłby idealny upominek, a mojego świecznika szkoda... No to może go Wam teraz
pokażę, bo jeszcze mam drugie dzieło... Najpierw pokażę ,,przymiarkę” do pracy,
a potem gotowy świecznik. No bo, nie chce mi się robić podpisów pod fotkami...
A teraz mój podwójny debiut.Czekoladownik robiłam po raz pierwszy. I ,,kręciołki” też! Czyli quilling. Ale nie będę łamała języka, bo nazwa ,,kręciołki” brzmi prościej;) No bo, czy nawijanie (w moim przypadku na wykałaczkę) i skręcanie papierowych paseczków musi mieć taką skomplikowaną nazwę?A nie można tego cholerstwa nazwać po polsku, tylko trzeba zapożyczać nazwy z angielskiego? Można. A kto mi zabroni? W moim języku będą to ,,kręciołki”;) A więc, jak wyżej pokażę najpierw przygotowania do dzieła, a potem gotową pracę. Niech Danusia ma dowód na to, że naprawdę ,,bombardowałam”. A jeśli nie będzie to wystarczającym dowodem, to dopiero zacznę ,,bombardować”! Spoko... Najwyżej pisemnie;) Zawsze łatwiej odpierać tego typu ataki;););)
P.S. Dwie prace zrobiłam, a nie ma gdzie wrzucić?! I jak tu nie ,,bombardować" po raz trzeci? Nie ma żabona?! No i gdzie mam to sobie wsadzić?! Czy Ty Danuś chcesz, żeby to Twoje ,,bomardowanie" rozerwało mi pewną część ciała?! Przecież ja ,,antypoliczna"?! No wsadź że wreszcie tę żabę, bo moje dzieła stracą ważność, albo naprawdę mnie do Meczetu przypiszą?!
Bombardowanie wyszło Ci super,świecznik jest bombowy i czekoladownik bardzo mi się podoba,a na kręciołkach przynajmniej języka nie trzeba sobie łamać,może się przyjmie w szerszym użyciu,mnie się bardzo podoba.Jestem bardzo ciekawa reakcji Twojej mamy na ten szal,zapomniałaś,czy wolałaś wymazać z pamięci?,moje dziecko chyba by czegoś takiego miło nie wspominało,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńja jak Lucu jestem ciekawa reakcji :)
OdpowiedzUsuńGdyby za kratki wsadzić wszystkich którym się należy, to nie byłoby pewnie komu rządzić i wtedy robilibyśmy to sami;)
a bombardowanie świetnie Ci wyszło Małgosiu, kręciołki takie jakby wcale nie były pierwszym razem :)
pozdrawiam cieplutko
Rewelacja ...pudełka pierwsza klasa..pierwsze gdyby w czerwieni idealne na walentynki;)rewelacja
OdpowiedzUsuńGosiaczku Ty mi tu nie "krzykaj " za głośno,bo żabol pracować miał od 15 stycznia i nie jego wina,żeś się z szeregu tak szybko wyrwała i przed północą posta publikowała.
OdpowiedzUsuńAle co tam krzyki jak bombardowanie wyszło koncertowo i to podwójnie.
Jestem Ciebie dumna ,że za kręciołki się zabrałaś ,bo wyszły pięknie .
Świecznik też bardzo udany,no pmysł miałaś prawdziwie bombowy :)
Buziaki niedzielne zostawiam i ślicznie pozdrawiam ,dziękując jak zawsze za udział w zabawie .
Super świecznik,czekoladownik z kręciołkami bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńGosiaczku, Twoje bombardowanie jest naprawdę bombowe, a czekoladownik z kręciołkami wyszedł pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńBombarduję Cię uściskami:)
Moje zabawki były wiecznie chore i dostawały zastrzyki, ale w chirurga się nie bawiłam :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny lampionik zrobiłaś, super wygląda podświetlony. Ale tymi kręciołkami mnie zaskoczyłaś, choć w sumie biorąc pod uwagę Twoje rurki wiklinowe, to od dawna już miałaś zacięcie do quillingu :-). No i fajnie, tak trzymaj, czekam na kolejne zakręcone prace.
Buziaki.
Gosieńka,świecznik wyszedł naprawdę bombowy po tym bombardowaniu pudełeczka po herbatce :)Czekoladownik też super :) No i kręciołki rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-* :-* :-*
No to zakratkowałaś światełko. A drugie pudełko "zakręciłaś" 😉
OdpowiedzUsuńp.s.
Sama nie wiem, czego bardziej żal, misia czy szalika 😂
Przyznaję Gosiu że mnie bardzo zaskoczyłaś , pozytywnie oczywiście . Ten okienkowy lampion , świecznik jest super, pomysł iście bombowy. Kręciołki powiadasz... no czemu nie ja się zgadzam , bo tez nie lubię tych obcych nazw , w końcu wiadomo o co chodzi bo niby quilling to co , nawet google nie potrafi tego przetłumaczyć na nasze :-)
OdpowiedzUsuńDebiut bardzo udany , nie podejrzewałam Cie o to że złapiesz za paseczki. I wiesz co podoba mi się ta wysuwana szufladka w opakowaniu.
Buziaki i w sumie to masz fajnie, do końca bombardowania jeszcze miesiąc a Ty już zwarta i gotowa - jak zawsze zresztą
Super że próbujesz nowych technik i działasz :) Wszystko świetnie zrobiłaś:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGosiu no kurde felek Ty też krecisz te kreciolki? No musze powiedziec, że swietnie Ci to wychodzi. Moze i ja sprobuje krecić na tych wykałaczkach? Takie r9wniutkie te płateczki! Brawo kochana. Swiecznik zapiera dech, fantastyczny pomysł. Te okienka z kratami? Czyzbys sie przymierzała do miejsca odosobnienia? Hehehe,chyba cos nabroiłas. Czekoladownik uroczy, no i te kwiatki? Rewelacja. Skoro masz doswiadczenie w zabiegach chirurgicznych to moze Tobie dam sie pokroic! Tak po znajomosci?. Buziaczki kochana Gosiu i usciski przesyłam.
OdpowiedzUsuńNo no Gosiu, poradziłaś sobie świetnie - nic tylko pogratulować pomysłów! pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńEch ja to namiętnie w okulistę sie bawiłam😊 biedne lalki...
OdpowiedzUsuńBobmardowanie superowe😊 mi jakoś opornie idzie bez polotu.
Świetnie poradziłaś sobie z tematem. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace, nawet bym nie pomyślała, że można wykorzystać takie rzeczy do zrobienia czegoś tak pięknego :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu to sobie poszalałaś.
OdpowiedzUsuńŚwieczka w kiciu i zaszufladkowana czekolada. A na koniec coś o wsadzaniu uśmiałam się 😂 do łez. Zamiast podziwiać prace ciągle widzę końcówkę posta i nie mogę przestać się śmiać.
I te kręciołki bardzo mi się podobają bo też nie lubię tych obcojęzycznych nazw. Łatwiej wymówić i łatwiej napisać.
Pozdrawiam serdecznie 😊 Małgosiu
Lampion-świecznik pierwsza klasa i nawet kraty w okienkach dodają mu uroku :)
OdpowiedzUsuńPoskręcany kręciołkami czekoladownik też pięknie wygląda :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Świetne efekty uzyskałaś! Lampionik jest superasty! :D
OdpowiedzUsuńPoszalałaś Kobieto! Świecznik uroczy i bardzo nastrojowy, a kręciołki rewelacyjne. Rzekłabym nawet, że pełna profesja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
już przy tytule naszła mnie izja Gośki w burce z eleganckim paseczkiem z lasek dynamitu wokół zgrabjek talii, bijącej 3x dziennie pokłony jedynie słusznemu prorokowi obowiżakowo w stonę Mekki....
OdpowiedzUsuńi tak urzekła mnie ta wizja ( żeby nie powiedzieć...zmroziła... że w zasadzie mogłabym nie czytać daszej części posta bo wizja przystojnen terrorystki robiącej "kręciołki" zaburzyła by mi stany mojego pojmowania... ;-D
Więc w sumie cieszy mnie, że nie zamieniłaś naszych polskich kartofli na "wspaniałe stulecie" bo ...{no ofence}...ale nie widzę cię również w roli mieszkanki Seraju... i aktywnej uczestniczki tego wątpliwwego jak dla mnie "procederu" usługiwania sułtanowi... ;-P
Ty już lepiej rób te swoje kręciołki, dobrze ci idzie, wkrótce zdobędziesz tytuł mistrzowski i spokojnie zajadając kartolfe będziesz się cieszyć nieograniczoną wolnością. :)))
Super bombardowanie i wspaniała nazwa "kręciołki" :D Czy można ją upubliczniać? Ćwiczenia językowe dla innych nacji gwarantowane :D
OdpowiedzUsuńHm... Moje zabawki nie chorowały, ale koniecznie musiałam wiedzieć, jak są zrobione. Bezpieczne były tylko maskotki, bo mama szybko nauczyła mnie jak się je robi. ^^'
OdpowiedzUsuńA obie Twoje prace są cudne. Świecznik absolutnie super. :-D
Świecznik jest prześliczny:) a podwójny debiut uważam za podwójnie udany:) Oj bombardowanie Ci wychodzi bez dwóch zdań:)
OdpowiedzUsuńSuper, i kreciolki ekstra!!! A wspomnienia z dzieciństwa-bezcenne!!!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne prace:)
OdpowiedzUsuńA kręciołki bardzo mi się podobają:)
Świecznik i czekoladownik piękne. Kręciołki zgrabnie Ci wychodzą :)
OdpowiedzUsuńHe he he ja też chirurgicznie poprawiałam lalki :P a może to bardziej psychicznie bo zamieniały się na głowy :P