Chciałam Wam dzisiaj coś pokazać, ale sama nie wiem, co...
Bo mam w zanadrzu parę rzeczy, które zrobiłam w grudniu ub.roku, ale jakoś nie
chciało mi się pokazywać... Zapewne wydoroślałam, bo jak byłam mała, to
wszystko pokazywałam. Tzn. wszystkim się chwaliłam;) .Dobrze, że sprostowałam to
zdanie, bo jak mi wiadomo, to u niektórych zaraz myśli sprośne i oplute
monitory... Tak, tak moje ,,poznanianki”. Nie ma co pluć na te dobrodziejstwa techniki,
tylko oglądać i czytać, dopóki mam chęć pisania i pokazywania;) No to, zanim
przejdę do innych spraw, to może najpierw pokażę Wam dwie deseczki do krojenia,
które ozdobiłam kwiatuszkami z zimnej porcelany.
Fajne były te deseczki przed przyklejeniem kwiatków, ale że małego rozmiaru, to niezbyt przydatne. Wiadomo przecież, że wszystko co małe, to jedynie ozdobić i wrzucić na bloga, czy na ,,fejsa” nich się ludziska cieszą;) Bo taką deseczką, to nawet nikomu w łeb przywalić się nie da, bo trafić trudno... To tak dla zobrazowania wielkości deseczek;) No wiem, wiem, że czasami bywam niegrzeczna, ale taka się urodziłam i nic już na to nie poradzę... No nie poradzę nic, że jestem niereformowalna, jak RP... To może pokażę Wam laleczkę z zimnej porcelany? Co prawda, jeszcze niedokończona, bo czeka na poprawki, ale pokazać przecież mogę, skoro niczego innego już nie pokażę?! No przecież na wstępie wyraźnie napisałam, że coś chciałam pokazać...
Coś tam Wam pokazałam, to teraz przejdę do tematu, który
dotyczy naszej blogowej koleżanki, czyli DANUSI. Organizatorki zabaw wszelkich,
niesamowicie uzdolnionej, praktycznej i zrównoważonej osóbki. No, może z tym
zrównoważeniem , to nie tak do końca, bo ja na przykład nie usiadłabym pupskiem
na żarówkę... Jakby nie miała na czym usiąść... A nie lepiej byłoby usiąść na czymś bardziej
konkretnym? Większym, bardziej twardym od żarówki?! No, ale każdy siada na tym,
na czym mu wygodniej... Dlatego nie wnikam w szczegóły. Przejdę do konkretów.
Danusię osobiście poznałam w Poznaniu. Tak samo, jak Anię i Hanię;) No bo, żeby
się poznać, to akurat nazwa tego miasta, była najbardziej odpowiednia. W tym
roku pewnie gdzieś popłyniemy na gondoli.... Ale ja wiosłowała na pewno nie będę! Bo nie wiadomo, gdzie ,,popłyniemy"?
No, ale wracam do Danusi. Być może, jako blogerki bym jej
nie poznała, gdyby nie Ania, która zachęciła mnie do udziału w jej zabawach.
Już nawet nie pamiętam, w której po raz pierwszy brałam udział... Ale nie o to
chodzi, bo ten pierwszy raz, to pewnie ,,ściemniałam”, żeby zdążyć z pracą na
czas... No co? Jestem szczera, aż do bólu?! No, ale tak naprawdę, to chodzi o
to, że Danusia działa na mnie, jak wirus. Także miejcie się na baczności, bo ,,zaraża”.
Swoimi pomysłami oczywiście. Nie wiem jak na Was, ale na mnie tak działa jej
twórczość. Jak nałóg? Ale nałóg, to podobno dowód człowieczeństwa... Po prostu
chce mi się powielać wszystko to, co ona robi, czy zrobiła już dawno temu. A
w ogóle Danuś działa na mnie w sposób, który zobrazuję cytatem: ,, Daj mi bucha,flaszkę
tequili, a opowiem Ci o swoim życiu”;) O! To jest najtrafniejsze!
Ostatnio zaraziła mnie sznureczkami. Zasiadłam więc do tych sznureczków. I oczywiście, jako ta
niereformowalna, zaczęłam tworzyć swój wzór. Na początku nawet dobrze mi szło, ale
jak na złość, zadzwonił telefon i musiałam przerwać pracę... Dwa dni i prawie
dwie noce ślęczałam nad zaczętym wzorem i za cholerę nie wiem, jak ja to
uplotłam?! I nie mogę tego skończyć, bo nie wiem, jak to zrobiłam?! Pokażę Wam
to zaczęte ,,słuptanie”, bo i tak pewnie już nigdy tego nie skończę... Ale wzór
fajny, prawda?
Danuś! Ja przez Ciebie już chyba nigdy w życiu nie namaluję
żadnego obrazu?! A już na pewno, nigdy nie dokończę tego cholernego splotu, bo nawet
nie wiem, jak?! ,,Rozgryź" to, jeśli w ogóle ,,zakumasz”, jak ten kawałek
zrobiłam... Amen.
P.S. Haniutku drżyj... Twój czas się zbliża;););)
No proszę,następny "nocny Marek' najpierw Krysia,teraz Ty.Przede wszystkim deseczki--[też lubię je przerabiać],są świetne,fajnie wyglądają na ścianie jako ozdoba,a do walenia lepiej nadaje się jednak stary,zasłużony i niezawodny wałek,i powierzchnia większa i trwałość lepsza.Zawsze podziwiam wasze tworki z porcelany,kwiatuszki są rewelacyjne,a laleczka wprost do zakochania,szczególnie to rozmarzone spojrzenie przyciąga oko i duszę.Jeżeli chodzi o Danusię,to temat na osobną powieść,albo i sagę,dzięki jej zabawom i poznaniu osób które mają więcej niż 20 lat,dalej prowadzę bloga,teraz będzie 7-my rok,a już byłam bliska zamknięcia go.Bransoletki nie możesz skończyć,to zrób z niej chociaż breloczek do kluczy,bo ma fajny wzorek i szkoda jej na zmarnowanie. Acha z pokazywaniem trochę za późno się poprawiłaś,bo monitor trzeba było wycierać,zanim poprawkę przeczytałam,a przez Danusiną żarówkę ja na monitorze zrobiłam poprawkę,no prawie posta Ci napisałam,więc uciekam zanim mnie pogonisz,sciskam
OdpowiedzUsuńZ tym zarażaniem to się zgadzam, sama ulegam co miesiąc choć nie do końca wiem dlaczego. Po prostu blogowa magia. Danusia ma wyjątkowy dar i głowę pełną pomysłów.
OdpowiedzUsuńMakramowy wzorek jest śliczny, szkoda że nie potrafisz go skończyć. A może zdarzy się jakieś nagłe olśnienie? Deseczki a właściwie kwiaty na deseczkach są cudne. Mam w pracowni kilka deseczek czekających na wenę. Ilekroć biorę którąś do ręki zastanawiam się co ja z nią zrobię? I tu się kończą moje pomysły. Może kiedyś jednak się skuszę.
Miłego weekendu Małgosiu.
Jeny Gosia, że też Ty zawsze musisz sprowokować niecenzuralne skojarzenia. Jak nic moj monitor nadaje sie do czyszczenia. Taka porcja humoru z rana dobrze robi zamiast sniadania. Dobrze,ze te deseczki malutkie i nie nadają sie do "przyłożenia", bo szkoda by bylo. Są śliczne, a pewnie efekt takiego walniecia by Cie nie satysfakcjonował, bo jak przyłozyć to z impetem. Kochana, Danusia jest jak wirus. Zaraża wszystkich nie tylko swoimi pomysłami czasem z kosmosu, ale tez całą sobą i swoimi niekonwencjonalnymi metodami na życie. Udała nam sie szefowa. Żeby tylko na tych żarowkach nie siadała. No bo przecież szkoda żarowki. Twoje porcelanowe tworki, laleczki i kwiatuszki poznałam namacalnie i moge śmiało rzec, ze zdolna z Ciebie dziewczynka. Mam nadzieje, ze niczym Ci nie podpadłam i bedziesz łaskawa dla mnie. Zapewniam Cie jednak, wkrotce popłyniemy razem i czy gondolą, czy łodzią wiosła czekają na Ciebie. Buziaki szalona kobieto.
OdpowiedzUsuńMałgosiu deseczki są boskie - szkoda walić nimi kogoś w łeb (można przecież w inne miejsc hahah).
OdpowiedzUsuńLaleczka jest świetna - zdolna z Ciebie kobietka...ja to bym nawet nie wiedziała jak się za taką robotę zabrać:)
Pozdrawiam serdeczne:)
Przez Ciebie pracodawca obciąży mnie za zniszczenie sprzętu komputerowego , aczkolwiek nie rozbawiło mnie aż tam mocno twoje pokazywanie co wizja Danusi siadającej na "czymś twardym" . No kurna nic nie poradzę że mam takie skojarzenia, tez już taka jestem niereformowalna :-)
OdpowiedzUsuńSkojarzenie Poznania z poznaniem mogłaś tylko wymyślić , aczkolwiek to jest tak oczywiste , że ąz dziwne że wcześniej żadna z nas na to nie wpadła. Pływalnie masz jak w banku .. będziesz pływać , nawet Ci wiosła osobiście przywiozę.
A wracając do tego co chciałaś pokazać , to cudnie pokazałaś. Deseczki pierwsza klasa i porcelanowa laleczka też świetna. Co do bransoletki to może spróbujesz plecenie odwrotnego czyli prucia może Ci się rozjaśni jak zaczniesz supłać w odwrotną stronę.
Buziaki na weekend czyli leżing i nicnierobing.
A już się cieszyłam, ze jestem tak " inteligentna " bo miałam powiedzieć - spruj to będziesz wiedzieć jak supłać :)
UsuńGoniu, deseczki są super - świetna dekoracja. Laleczka zresztą też - lubię Twoje figurki z porcelany.
OdpowiedzUsuńTak, Danusia to niesamowita osoba. W najlepszym znaczeniu tego słowa.
Buziaczki:)
że wirusem się można zarazić....to słyszałam...ale żeby sznurkiem?! O_0
OdpowiedzUsuńOj Gocha, ty to umiesz namotać jak nikt!
...że juz nikt nie wie o co kaman...;-P
Weź ty się juz może lepiej za plecenie, a nie to już robisz!...to może lepiej za lepienie..to tez ci dobrze wychodzi ;-D
No to "namotałaś" 😃 Od deseczek przez laleczki i sznureczki, az po Danusię i Hanię.
OdpowiedzUsuńp.s. nie wierzę, ze tak łatwo poddasz się bransoletce?
Od czego by tu zacząć ?
OdpowiedzUsuńMuszę pomyśleć przez chwilkę .
Gosiu deseczki świetne ,zimna porcelanka w postaci kwiatuszków nieźle Ci wychodzi.Laleczki też pięknie lepisz i coraz fajniej Ci one wychodzą .
Mój monitor jakoś się trzyma ,bo wchodząc do Ciebie na bloga od razu dzioba zatkałam chusteczką, aby nie rżeć jak koń i pluć na okolicę .
Ale z tym siadaniem na coś twardego to pojechałaś ,mało z fotela nie spadłam .Kurcze ja mam zaraz takie skojarzenia ,że lepiej nie pytaj,pewnie takie jak Ania, bo my po jednych pieniądzach jesteśmy.
A tak poważnie to miło się czyta takie wpisy,szczególnie gdy jest wzmianka o mej skromnej osobie .Mówisz ,że jestem jak jakaś cholera czy inna czarna ospa,a nawet gorzej ,bo zarażam na odległość .Nic na to nie poradzę ,z tym musisz sobie poradzić sama ,tu wit.c nie pomoże :)
Gosiu na zakońzenie dodam ,że to co nie możesz skończyć jest proste jak drut,co Ty tam nie wiesz,jak przecież wszystko widać na pierwszy rzut oka .
Widać trza zrobić jakiś seansik abyś pokapowała,a jak nie to zastosuj Anulkowy sposób na cofanie rakiem do tyłu,a z pewnością sobie przypomnisz.
Ale nie mogę z Ciebie hahaha,naprawdę wszystko widać co i jak dalej masz supłać .A może kielicha przed tym walnij od razu Ci się wszystko rozjaśni i przypomni.
Potrzebujesz naleweczki,krzycz głośno dobierzemy odpowiednią gramaturę i po sprawie,z mety jasność umysłu powróci po moich specyfikach.
A teraz znikam dalej ,bo mam takie tyły,że nie wyrobię się przez całą noc .
Buziaki i przytulaski Gosiaczku :)
Dobrze Pani gadasz, już nawet sam Zagłoba dawał takie zalecenie, że trzeba % się wspomóc, które to " ono oleum unosi ku górze i od razu mądrość powraca " :)
UsuńMałgosiu , niezła jajcara z Ciebie hihi Deseczka jest przepiekna,z restzą ja bardzo lubię Twoje prace Kochana :) Buiaki
OdpowiedzUsuńDeseczka jak marzenie :)
OdpowiedzUsuńZ tymi różyczkami jest wspaniała :)
Mimo,że małych rozmiarów,to też można nieźle oberwać taką...Z kancika bym nie chciała dostać ;P Ale lepiej ją zostawić jako dekorację,bo tych pięknych różyczek szkoda ....
Lala jak malowana !!!
A z supełkami to tak jak Ty jestem zamotana :)To znaczy..byłam,bo moja przygoda z bransoletkami już poszła w zapomnienie hi hi :) Już nawet nie pamiętam co i jak :P A zaczęłam supłać także dzięki Naszej Kochanej Danusi :)
Też Ją Lovciam :)*
Buziam weekendowo :-* :-* :-*
Jest takie zacne grono zdrowo zakręconych blogerek, u których już samo wejście powoduje, że serduch pika co najmniej w rytmie chacha, a dziób układa się w banana. Skojarzenia masz jak zdrowa baba i nazywasz rzeczy po imieniu i to Ci się ceni i mam nadzieję, że dalej będziesz tak nadawać, co wszyscy zajarzą o co chodzi:) A gdybyście już po tym poznaniu w Poznaniu, zechciały nawiedzić no Kraków, to ja nawet chętnie, co prawda nie wiem na ile Wy " dup" przyjdziecie, ale ja choćby na pobyt dzienny mogę dołączyć :)
OdpowiedzUsuńAAAAAAA no i byłabym zapomniała ;) Gorąca kobitka,ale z zimna porcelanka też radzisz sobie nieźle,a nawet super ! Buziole :)
Bardzo fajne deseczki z kwiatami ,laleczka z zimnej porcelany śliczna.Świetna opowieść o wspaniałej osobie.
OdpowiedzUsuńZ tym siadaniem na czymś konkretnym i twardym to nieźle pojechałaś, albo jak to mówią głodnemu chleb na myśli, więc może to ja odleciałam :-).
OdpowiedzUsuńSupełkowanie szło całkiem dobrze, ale znam ten ból, kiedyś jak odłożyłam jedną pracę, to po jakimś czasie się zastanawiałam czy to ja aby na pewno i jak to zrobiłam skoro teraz nie pamiętam ;-)
Przynajmniej z porcelanką kłopotu żadnego - laleczka jak z bajki, a deseczkami faktycznie nikogo nie walniesz, to niech przynajmniej służą jako ozdoby :-)
Buziaczki Gosieńko.
Śliczne deseczki, pracochłonne, jestem pod wrażeniem tych kwiatuszków, ale laleczka jest kochaniutka, rozbroiła mnie całkowicie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTe deseczki z kwiatuszkami zimnej porcelany wyglądają tak wiosennie. Laleczki rozbrajająca wiosna. Nie lubie już zimy, więć twoje wiosenne prace przypadły mi do gustu. Plecionka będzie świetna. Pozdrawiam cieplutko i miłego tygodnia
OdpowiedzUsuńDeseczki śluczniutkie! Ja bym na ścianę powiesiła i podziwiała :-)
OdpowiedzUsuńLalunia do schrupania.
A z plecionką na pewno dasz radę ;-)
Ps. Trafiłam od Ani, choć miałam to zrobić dużo wcześniej, ale w końcu "lepiej późno niż wcale". No i pozwolę sobie zostać dłużej, bo zdolne masz łapki i lekkie pióro :-)
Piękne prace, a Twoje pisarstwo jeszcze piękniejsze! Powiem za Bożenką W. spotkajmy się w Krakowie. Spotkanie w Małopolsce może też będzie udane? Cmok:))
OdpowiedzUsuńGosiu, deseczek żal, są zbyt ładne, by walić nimi po łbie- lepiej nadają się patelnie czy wałki, no chyba, że też przyozdobione... Figurka boska a splot zakończ i zrób sobie breloczek, jak masz się dalej nad im męczyć... :p Serdeczności życzę :)) )
OdpowiedzUsuńGosiu droga,prace z zimnej porcelany wychodzą Ci na prawdę ślicznie -podziwiam każdego,kto próbuje pracować z tą masą,bo nie jest ona materiałem ogólnie dostępnym i łatwym,niektóre osoby rezygnują z zimnej porcelany,bo zbyt szybko wysycha :)-mnie też to czasem wkurza :)
OdpowiedzUsuńA na supełkach niezbyt się znam,ale myślę,że idzie Ci to świetnie :) Pozdrawiam:)