Z karteczek przerzuciłam się na świąteczne stroiki. I
zrobiłam ich całą ,,furę”, czyli trzy;) Jakoś w tym roku idzie mi z tymi
pracami ,,pod górkę”... Znając życie, to przyjdzie mi chęć na ich robienie po
świętach. No bo jakoś mi w tym roku nie świątecznie... Być może to za sprawą
pogody? Bo jak na razie zima mija nas szerokim łukiem. I bardzo dobrze, bo nie
lubię jej. Jak widzę śnieg, to od razu robi mi się zimno. A ja nie cierpię ciepło
się ubierać... Och, jak wkurza mnie to ubieranie. Najchętniej latałabym cały
rok na ,,golasa”.
Być może to uraz z dzieciństwa, bo jak zimą wychodziłam do
szkoły, to moja Mama tak mnie ,,opatulała”, że nie mogłam się ruszać? A cholerny
szalik wiązała mi tak wysoko, że tylko oczy mi było widać;) Pewnie dlatego
zdarzało mi się z dużym opóźnieniem docierać do szkoły, do której miałam ,,rzut
beretem”. No, ale prawda jest taka, że przy okazji musiałam też ,,zaliczyć”
wszystkie ślizgawki;)
Oczywiście po wyjściu z domu, kiedy już zniknęłam z zasięgu
wzroku mojej Mamy – szybko ściągałam z głowy czapkę, szalik, rękawiczki,
rozpinałam kurtkę i pędziłam szukać zamarzniętych kałuż. Co tam, że niemalże co
tydzień miałam anginę? Po tych ślizgawkach było mi tak gorąco, że do szkoły
wpadałam zziajana, prawie z językiem na brodzie i spocona, jak koń po
westernie. To dobrze, że mi ten ,,ozór” nie przymarzł do brody, bo nie miałabym
dzisiaj czym ,,kłapać;) A na spóźnienia zawsze wynalazłam jakieś
usprawiedliwienie. Także dzisiaj już wiem na pewno, że ta niechęć do ciepłych
ubiorów pozostała mi od czasów dzieciństwa.
No, ale na niechęć do tworzenia świątecznych ozdóbek –
usprawiedliwienia dzisiaj nie mam. Nie chce mi się i tyle. To aż graniczy z
cudem, że zrobiłam te trzy stroiczki? No i tyle na dzisiaj, bo ja tu jak zwykle ,,ble, ble, ble”, a jeszcze czeka mnie
praca na wyzwanie DANUSI. Nie wiem,
dlaczego w grudniu przyszedł jej do głowy pomysł na kolor ,,różany”, ale niech
będzie i tak;) ,,Różany” pochodzi chyba od róż, a róże mają też inne kolory...
Gorzej będzie, jak w styczniu wymyśli ,,ziemniaczany”... Wtedy się ,,nagłówkujemy”.
Także cieszę się tym ,,różanym”;) No to pora na stroiki, bo wreszcie pokażę je
Wam w marcu...
Pomimo, że zimy nie widać, pewnego
dnia udało mi się zrobić fotkę jakiejś
tam ,,liźnietej” przez mróz roślinki. Prawda, że ładnie wygląda taka oszroniona?
Na golasa powiadasz? Hehehe to znowu cos nas łaczy. Tez nie nawidze tych wszystkich fatałaszkow, ktore należaloby założyć w paskudną pogode! Wrzeszczą na mnie, a ja i tak wyskakuje tylko w kurteczce, a co! W domu prawie na golasa, jakies krotkie badyjki i podkoszulka wystarczy.Podobno jak na mnie patrzą to zaraz zimno im sie robi! To poco patrza, nie? Dzieciństwo jak widze tez podobne. Zanim trafiałam do szkoły, to jak powiadał tato, musiałam wszystkie kąty obsikać, czyli zobaczyć co w moim rewirze słychać! Stroiki Gosiu fajniutkie. Trzy wystarcza przecież. Buziaczki śle i sciskam!
OdpowiedzUsuńPiękne stroiki a co do ubrań również nie cierpię grudo się ubierać, denerwuje mnie zima ale trzeba to przeboleć i czekać na przedwiośnie.
OdpowiedzUsuńBo nasze pokolenie miało tzw "szczęśliwe dzieciństwo" ;-)
OdpowiedzUsuńNikt nie miał takiego "dupościsku" jak obecnie, latało się gdzie chciało i robiło co chciało pod warunkiem, że lekcje były odrobione i wracało się na dobranockę ;-D
Wtedy to dopiero kwitła kreatywność dzieciaków!
I żadne diety nie były potrzebne, bo wszelakie kalorie dzieciaki po prostu "wylatały" ...
ot...jak to miło powspominać... ;-D
Też nie lubię tej konieczności opatulania się zimą, człowiek chodzi jak bałwan ledwo się rusza... turla w zasadzie ;-)
A by de łej.... nieduża ta twoja fura ;-D
Gosiu stroiczki tak myślę w wersji mini , ale są i to najważniejsze Ten pierwszy z szyszunią skradł moje serducho. A u mnie strajk w tym temacie, nie będzie ani jednego stroika!!
OdpowiedzUsuńCo do latania na golasa , to ja chyba tez nie lubię mieć za dużo na sobie, ale na golasa to raczej nie ganiam , bo nie chce gorszyć sąsiadów co mi w okna zaglądają.
Tez nie lubię jak mi ubranie ogranicza ruchy , a już cos takiego jak czapka na głowie to jest cos czego nienawidzę najbardziej . Zakładam dopiero jak jest ponad minus 10 .
Dochodzę do wniosku że jesteś mistrzem w zbaczaniu na boki , nawet w postach nie opcji żeby nie było wspomnień z dzieciństwa.
Buziaczki i lece dalej
Pięknie wyglądają te oszronione gałęzie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne stroiki :) I popieram Cię w 100% bo również nie znoszę zakładania na siebie zbyt wielu ubrań. Człowiek czuje się wtedy jak zapakowany miś :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper stroiki- najbardziej podoba mi się ten w szarościach. Zdjęciem kolejny raz podbiłaś moje serce - uwielbiam piękne fotografie :) Za Panią Zimą również nie przepadałam jak do tej pory - ale jednak do prawdziwego klimatu świąt brakuje mi trochę bieli za oknem, skrzypienia śniegu pod butami, światła latarń wieczorami kiedy przepiękne rzucają refleksy na śnieg... Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń