wtorek, 29 grudnia 2015

Jak nie kazali, nie będę się chwalić



Dziewczątka kochane, bardzo dziękuję Wam za te piękne, świąteczne karteczki, a przede wszystkim za pamięć. Ale zanim przejdę do tego tematu, może najpierw zacznę od pracy, którą wykonałam do zabawy u DANUSI, bo przecież do zakończenia jej zostało tylko dwa dni... Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy, tym bardziej, że tę pracę robiłam w ,,ekspresowym” tempie. I aż wstyd się przyznać, że dopiero dzisiaj, ale najważniejsze, że jeszcze zdążyłam. 

Praca miała być w kolorze owoców dzikiej róży. Moja jest bardziej makowa, ale być może kolor owoców zależy też od tego w jakim miejscu ten kłujący krzaczek rośnie, czy ma już dojrzałe owoce czy jeszcze nie etc. Oj, nie będę już wymyślała, bo przecież  to nie referat na temat uprawy i pielęgnacji dzikiej róży, tylko pokaz pracy. No cóż mogłam wymyślić na ,,wariata”? Pomalowałam filiżankę farbą do porcelany  i ozdobiłam cekinami.

Zapomniałam, że jeszcze miałam odpowiedzieć na pytanie organizatorki, jakie owoce najbardziej lubię? Już kiedyś pisałam, że na widok każdego owocu dostaję ślinotoku i łaskocze mnie za uszami. Nie lubię owoców... No, ale coś tam wybrać muszę. Więc jeśli już, to arbuz lub zielone winogrono, ale tylko ciut, ciut, bo przy większej ilości dostałabym szczękościsku. 



Wracając do tematu świątecznych karteczek – jeszcze raz bardzo Wam dziękuję;) Sprawiłyście mi tyle radości! Ale listonosz chyba przeklinał mnie w duchu, bo gdyby te karteczki przyszły jednego dnia, to ,,małe piwo”.  Ale do świąt był u mnie osiem razy i przez myśl by mu nie przyszło do głowy, że przyleci jeszcze po świętach? Co prawda, ja też nie myślałam, ale o tym innym razem, już po Nowym Roku ...Także na razie pokażę tylko świąteczne karteczki;)


                                                             Od DOROTKI



                                                                  Od ANULKI

Od DANUSI


Od RENI
Od MARTY

Od BEATKI
Od HANI 
Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję! Jesteście kochane! Resztę cudowności pokażę po Nowym Roku, bo tak mi jedna z blogowych koleżanek przykazała. Jak nie kazali, nie będę się chwalić... No nie?
          
I jeszcze pokażę Wam swój jeden, jedyny srebrny stroik, który pokazywałam Wam, ale jeszcze bez kokardki;)




I stroik z Mikołajem;)









  
                                                                  
 







środa, 23 grudnia 2015

Felieton



Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka... 






                                                         W świątecznym nastroju


Przed nami kolejne święta, kolejna dekonspiracja Mikołajów - czyli utrata złudzeń naszych milusińskich ciągnących Mikołaja za brodę i rozpoznających w nim sąsiada wujka czy tatę, któremu tuż przed przybyciem „obywatela Laponii” udało się cudem „prysnąć” od stołu. Przed nami wizja kolejnej zemsty siły grawitacyjnej w postaci potłuczonych bombek, kolejne numery czasopism z dołączonymi na płytach kolędami w wykonaniu znanych piosenkarzy czy ich ,,klonów”.

niedziela, 13 grudnia 2015

Jak zwykle ,,ble, ble, ble”...



Z karteczek przerzuciłam się na świąteczne stroiki. I zrobiłam ich całą ,,furę”, czyli trzy;) Jakoś w tym roku idzie mi z tymi pracami ,,pod górkę”... Znając życie, to przyjdzie mi chęć na ich robienie po świętach. No bo jakoś mi w tym roku nie świątecznie... Być może to za sprawą pogody? Bo jak na razie zima mija nas szerokim łukiem. I bardzo dobrze, bo nie lubię jej. Jak widzę śnieg, to od razu robi mi się zimno. A ja nie cierpię ciepło się ubierać... Och, jak wkurza mnie to ubieranie. Najchętniej latałabym cały rok na ,,golasa”.

Być może to uraz z dzieciństwa, bo jak zimą wychodziłam do szkoły, to moja Mama tak mnie ,,opatulała”, że nie mogłam się ruszać? A cholerny szalik wiązała mi tak wysoko, że tylko oczy mi było widać;) Pewnie dlatego zdarzało mi się z dużym opóźnieniem docierać do szkoły, do której miałam ,,rzut beretem”. No, ale prawda jest taka, że przy okazji musiałam też ,,zaliczyć” wszystkie ślizgawki;)

Oczywiście po wyjściu z domu, kiedy już zniknęłam z zasięgu wzroku mojej Mamy – szybko ściągałam z głowy czapkę, szalik, rękawiczki, rozpinałam kurtkę i pędziłam szukać zamarzniętych kałuż. Co tam, że niemalże co tydzień miałam anginę? Po tych ślizgawkach było mi tak gorąco, że do szkoły wpadałam zziajana, prawie z językiem na brodzie i spocona, jak koń po westernie. To dobrze, że mi ten ,,ozór” nie przymarzł do brody, bo nie miałabym dzisiaj czym ,,kłapać;) A na spóźnienia zawsze wynalazłam jakieś usprawiedliwienie. Także dzisiaj już wiem na pewno, że ta niechęć do ciepłych ubiorów pozostała mi od czasów dzieciństwa.

No, ale na niechęć do tworzenia świątecznych ozdóbek – usprawiedliwienia dzisiaj nie mam. Nie chce mi się i tyle. To aż graniczy z cudem, że zrobiłam te trzy stroiczki? No i tyle na dzisiaj, bo ja tu jak zwykle ,,ble, ble, ble”, a jeszcze czeka mnie praca na wyzwanie DANUSI. Nie wiem,  dlaczego w grudniu przyszedł jej do głowy pomysł na kolor ,,różany”, ale niech będzie i tak;) ,,Różany” pochodzi chyba od róż, a róże mają też inne kolory... Gorzej będzie, jak w styczniu wymyśli ,,ziemniaczany”... Wtedy się ,,nagłówkujemy”. Także cieszę się tym ,,różanym”;) No to pora na stroiki, bo wreszcie pokażę je Wam w marcu...

Boże narodzenie, ozdobystroik z szyszki, posypany brokatem



Pomimo, że zimy nie widać, pewnego dnia udało mi się zrobić fotkę  jakiejś tam ,,liźnietej” przez mróz roślinki. Prawda, że ładnie wygląda taka oszroniona? 


piątek, 11 grudnia 2015

Rozgryzę to, co gryzie mnie



Zrobiłam  chyba już ostatnie świąteczne karteczki... Przynajmniej taką mam nadzieję. Bo czym dłużej je robię, tym gorzej z moimi pomysłami. Siadam, rozkładam te wszystkie ,,pierdółki” i przez godzinę gapię się w nie, bo łepetyna coraz bardziej pusta? Na którego bloga nie zajrzę, wszędzie praca wre, więc zaczynam denerwować się tym, że ja nie nadążam? 

Jeszcze tych świąt nie ma, a już czuję się tak, jakby było po świętach. A wszystko przez te karteczki? I na dodatek zachciało mi się upiększania ich sypkim brokatem? Nie dość, że sama cała się świecę , bo brokat mam dosłownie wszędzie, to jeszcze pełno go w cały domu? Nawet mój pies ma go na pysku?! A nie tak dawno marzyłam, żeby sobie coś tam ,,podbłyszczyć”... Mam na myśli świąteczne ozdoby. A teraz mam ich już po prostu dosyć! 

No jeszcze pokażę pewnie jakieś ozdoby, ale na pewno nie świąteczne kartki. To, co pokażę dzisiaj , to już jest koniec. Marzą mi się teraz zupełnie inne prace, nie związane ze świętami. Marzy mi się papierowa wiklina, z której jeszcze nie potrafię po ludzku wyplatać, makramowe bransoletki  etc. Czyli, to co mi nie wychodzi. U mnie zawsze wszystko jest na odwrót. Jak robiłam co innego, to marzyły mi się świąteczne ozdóbki. A pomysłów miałam mnóstwo? Jak przyszło mi robić karteczki, to pomysły na ich wykonanie zaczęły się kończyć.

Nie mam dzisiaj czasu na ,,bajdurzenie”, więc pokażę ostatnie karteczki i zmykam stąd. Zapewne na krótko, ale dzisiaj wyjątkowo czas mam ograniczony. I talent pisarski też. Też ograniczony, jak widać;) Zaraz zwijam karteczkowy kram i zaczynam robić stroiki. Tylko kilka, także na pewno nie zanudzę Was świątecznymi ozdóbkami, tak jak w ubiegłym roku;)

No i jeszcze przypomniało mi się, że dzięki naszej kochanej Szymeczce, udało mi się zrobić napis na fotce w programie, który mi poleciła;) Ale byłam z siebie dumna! Do czasu oczywiście... Na jednej fotce mi się udało, ale na innych już nie... Jednakże tym razem nie dam za wygraną. Muszę to wszystko ,,rozgryźć”. Wszystko to, co ,,gryzie” mnie ;)








niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołaj z pustym workiem?



Zastanawiam się, czy dalej tworzyć karteczki, robić choineczki, czy może zacząć malować jajka? Bo tak ciepłego grudnia chyba jeszcze nigdy było? Przynajmniej ja nie pamiętam... Ale, że dzisiaj Mikołajki, czyli dzień prezentów, to nie będę pisała o pogodzie. Ja widocznie nie byłam zbyt grzeczna, bo Mikołaj mi nic nie przyniósł... Brzydko mówiąc ,,olał” mnie. Może zrehabilituje się w święta? Jeśli nie, to jak go dorwę – wyskubię pincetką pojedynczo każdy włosek z wąsów, brody, z głowy o ile nie będzie łysy i wszędzie tam, gdzie owłosienie posiada... Oczywiście do świąt postaram się być mnie więcej grzeczna. Czyli – mniej;)


Przygotowałam sobie kilka karteczek, które miałam chęć wysłać na jakieś konkursy, ale zmieniłam plany, bo jestem zła na Mikołaja. Dlatego pokażę je Wam wszystkie. Nie znaczy to, że nie będę już brała udziału w wyzwaniach, ale teraz już mnie po prostu nudzą... Może nie tyle wyzwania, jak wklejanie linków , banerków etc. Nie lubię tego robić i już! Tak samo, jak nie mogę sobie zrobić napisu na zdjęcia... Próbowałam w kilku programach. Wydawało się to łatwe? I jak stanęłam w miejscu, tak stoję do dzisiaj, jak ten osioł... W Gimpie udało mi się zrobić fajny napisik, taki jak chciałam, ale jak go stamtąd zabrać i przenieść na zdjęcia, nie mam pojęcia?! No i co się dziwić, że Mikołaj pomachał mi dzisiaj pustym workiem?









Jak widać grzeczna jestem. Siedzę cichutko i tworzę te ,,kartcyny”, a ten potwór z pustym worem i tak mnie nie docenił... W takim razie, może chociaż Wy docenicie moje starania? I przyznacie, że jestem grzeczna? Wasza ocena będzie dla mnie wartościowsza, aniżeli Mikołajkowy upominek;)