wtorek, 28 kwietnia 2015

Biegam, jak ,,głupi z gruchawką"



Słoneczna pogoda odpycha mnie od komputera... Ale nie znaczy to, że nic nie robię? No przecież biegam od rana ,,jak głupi z gruchawką” ?! No i przez tą ,,lataninę” zapomniałabym podziękować wszystkim za komentarze pod ostatnim moim postem;) Tak dużo jeszcze nigdy nie miałam? Dziękuję zarówno tym już mi dobrze znanym, a także nowym osóbkom, które pozostawiły ślad po sobie, ale  dzisiaj nie będę ich wymieniała, bo śpieszy mi się bardzo;) Ale zrobię to w innym poście;)

Przyznam szczerze, że ta pora roku wyjątkowo nie sprzyja mi jakiejkolwiek twórczości, bo myślami jestem nad wodą, gdzie pewnie rybki nie mogą doczekać się na mnie...  A ja na nie! No cóż, wędkowanie to moja kolejna pasja! Nawet zmieściłam się w czasie opłacenia karty wędkarskiej! A pasji mam  jeszcze sporo z zanadrzu, także powoli będę wszystkie ujawniać;) No i najbliższy weekend spędzę nad  wodą i przywiozę Wam trochę fotek, bo mój drugi blog – czyli ,,Fotopstryczek  powoli wpada w szpony ,,agonii”...

No, ale nie będę długo ,,przynudzała” , bo chciałam napisać o czymś innym. A mianowicie o prezencikach, które zrobiłam trzem osobom, które wygrały w moim pierwszym Candy. Jako pierwsza wygrała Danusia, która głównie zajmuje się haftowaniem pięknych obrazów i obrazków. Nie bardzo wiedziałam, co Danusi może przypaść do gustu, ale zrobiłam jej obrazek-ramkę z namiastką lasu, ozdobioną szyszkami. I do tego własnoręcznie robioną karteczkę;)

Dodatkowo zrobiłam świecznik z papierowej wikliny, ozdobiony fiołkami z zimnej porcelany. Nie są one leśne, bo potrzeba mi jeszcze trochę wprawy, ale fiołki są i już. I wiem, że Danusia otrzymała paczuszkę, dlatego mogę pokazać, co dla niej zrobiłam.  No i dzięki temu, że Danusia potwierdziła już odbiór przesyłki, teraz pewnie codziennie będę pisała komentarze, bo nagrody pocieszenia dostały jeszcze dwie osoby.

A teraz pokażę Wam, co dostała Danusia, chociaż ona pokaże zapewne inne ujęcia fotek;) Z góry zaznaczam, że moje odciski palców widoczne na płatkach fiołków, nie są widoczne w rzeczywistości... To mój cholerny aparat  (i to telefoniczny) za dużo pokazuje?! I to odciski placów?! Przecież on mógłby posłużyć jako ,,kryminalistyczny odkrywacz”?! Ojej, co ja za głupoty plotę... Zaraz wszystkie służby mundurowe będą do mnie ,,dryndać”, jaki mam model telefonu... Ach, oni  i po ,,węchu” trafią... Albo i nie;););)

No, żarty żartami, ale teraz pokażą Wam to, co wysłałam Danusi;)















































P.S. Trzy razy wrzucałam tego posta. Trzy razy wrzucałam wszystkie zdjęcia. Nie obejrzałam serialu ,, M" jak miłość... Mój małżonek zasnął na amen, a szkoda... Przecież nie będę go budziła....;) A wszystko przez Bloggera, bo wyskakiwał mi komunikat ,,błąd"..,,Zamknij stronę i spróbuj ponownie"... Nie zamknęłam, zignorowałam komunikat na różowym tle;)
Buziaczki dla wszystkich odwiedzających mojego bloga;) No i czy nie biegam, jak ,,głupi z gruchawką"?

niedziela, 19 kwietnia 2015

Trzy pieczenie na jednym ruszcie




Karteczkę, którą Wam dzisiaj pokażę zrobiłam dla dziesięcioletniej Mai. A dlaczego? Bo lubię spełniać marzenia innych. Oczywiście na tyle, na ile jestem w stanie. A jeśli chodzi o dzieci – po już prostu ,,mięknę”... Kto jest zainteresowany losem Mai, kto chce dołączyć do grona osób, które przyłączyły się do akcji podaję namiary. Na tej stronie dowiecie się wszystkiego;)

Karteczkę zrobiłam z samoprzylepnej pianki. Taką dziecinną... Wygląda zupełnie tak samo, jak moje rysunki z przedszkola. A, że ta karteczka ma być radosna, pomyślałam że najbardziej radosnym okresem jest właśnie okres przedszkolny;) Bez żadnych trosk i kłopotów... Dlatego na karteczce dla Mai są kwiatuszki, obłoczki i uśmiechnięte słoneczko;)

Kolorystyka karteczki idealnie pasuje do kwietniowego koloru zabawy u DANUSI, dlatego też zgłaszam ją na to wyzwanie;) No chyba spełnia wszystkie kryteria?  A może za dużo fioletu i nie przejdzie? Mam nadzieję, że będzie ok;) W zasadach zabawy jest jeszcze propozycja przekonania organizatorki, czyli Danusi, jaki zwierzak najchętniej zaprzyjaźniłby się ze Stefanem. Dla niewtajemniczonych; Stefan, to wiecznie głodna żaba, która jak odkurzacz połyka wszystkie nasze kolorystyczne prace, a raczej linki;)

No i teraz mam poważny problem. Moim zdaniem, najbardziej pasowałby do niego bocian, by czasami doprowadzić Stefka do porządku, ale bocian to ptak... Nie wiem, naprawdę nie wiem, jakie zwierzę zaprzyjaźniłoby się z żabą?! Dlatego sama wymyśliłam Stefanowi przyjaciela. I sama go zrobiłam z plastikowej butelki po szamponie. Nie potrafię określić co to za zwierz, w każdym bądź razie na pewno chętnie zaprzyjaźni się ze Stefankiem;) Jak myślicie? Spodoba mu się ten ,,ufoludek”?


































Ach, zapomniałabym? Jeszcze muszę przekonać Danusię, że moje zwierzątko na pewno zaprzyjaźniłoby się ze Stefanem;) Otóż zapewniam, że oni nie tylko zaprzyjaźnią się, ale i pokochają;) Bo moje zwierzątko jest akurat w żabim kolorze, co Stefanowi na pewno przypadnie do gustu, ma dwa duże ząbki i pomoże Stefanowi rozgryźć i wygryźć to, czego on nie może, jest tak samo jak Stefan ze sztucznego tworzywa, uwielbia żaby, a zwłaszcza samce i jest niesamowicie dowcipny;) No i ma bardzo fajny i pojemny schowek dla Stefana, w razie ucieczki przed bocianem, i jak widać po jego łapkach jest już gotowy uściskać żabona na powitanie;)

No, a teraz pokażę Wam karteczkę dla Mai;) Dzisiaj u mnie wyjątkowy mix, bo ,,upiekłam dwie pieczenie na jednym ruszcie”, a nawet trzy, bo jeszcze stworzyłam Stefanowi potencjalnego przyjaciela;) Mnie Stefan nie lubi, ale może polubi mojego zwierzaczka...








czwartek, 16 kwietnia 2015

Mózg stanął mi w poprzek

Widzę, że moje felietony odbieracie prawidłowo. I o to chodzi. Bo już myślałam, że są niezrozumiałe... I muszę przyznać, że uśmiałam się do łez z Waszych komentarzy;) Są fantastyczne! Lubię sobie tak od czasu do czasu przestawić  mózg ,,w poprzek” i pofantazjować, bo polityczne wywody stają się nudne jak ,,flaki z olejem”. Tym bardziej, że wszelkiej maści media ,,zalewają” nas tego typu tematyką po same dziurki w nosie.

Dlatego zmienię styl pisania, żeby chociaż trochę Was rozweselić. Jeśli nawet będę pisała o polityce, to w sposób bardziej humorystyczny. Ale zastanawiam się, czy ja nie za dużo biorę na swoje barki? Rękodzieło, felietony i jeszcze blog z fotkami... Co prawda, ostatnio zaniedbany, ale lada dzień podciągnę go do góry;)

Poza tym, zacznę przy felietonach dodawać własne rysunki satyryczne, bo avatary nie są mojego autorstwa, a ja bym bardzo chciała, żeby wszystko było moim dziełem. Kiedyś zajmowałam się tego typu rysunkami, więc po co mają leżeć w szufladzie, skoro z powodzeniem mogę je wykorzystać do felietonów. Jeśli nie będą pasowały do tematyki – wykonam nowe. A co? Jeden ,,bagaż” więcej, to dla mnie ,,pikuś” ;)

No to teraz pokażę Wam rysunek, który idealnie pasowałby do felietonu ,,Jak udomowić pupila”. W pewnym sensie obrazuje Was na spacerku z ,,pupilem”, tuż po mojej felietonowej lekturze;)





















Ten rysunek obrazuje to, co czeka w przyszłości nieposłusznego ,,pupila”, który nie chciał chodzić przy nodze, ani na smyczy, ani w kagańcu;) 

















Ojej, chyba rzeczywiście mózg stanął mi w ,,poprzek”... Dlatego zmykam stąd jak najszybciej, bo już wiem, co mnie czeka po publikacji tego posta... Właśnie to, co przedstawia ten ostatni rysunek...

 




wtorek, 14 kwietnia 2015

Jak udomowić pupila?



Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka...



Felieton

Lubię wszystkie zwierzęta: koty, osły, barany itp. Ale najbardziej lubię psy. Są tak zabawne, że mogłabym przebywać z nimi godzinami. Ale są kobiety (nieważne czy jest mężatką, czy nie) które tylko od czasu do czasu opiekują się jakimś zwierzątkiem, czy też po raz pierwszy podejmują próbę oswajania go i uczenia... I ciekawe, czy zastanawiają się nad tym, jaki ciężar biorą na swoje barki?

niedziela, 12 kwietnia 2015

Okazjonalna karteczka



Podziwiam blogerki, które zajmują się tworzeniem karteczek. Wydaje się to łatwe, ale jak przyszło mi zrobić pamiątkową karteczkę z okazji chrztu – okazało się, że to wcale nie jest takie proste? Zapewne rutyna robi swoje... A ja przecież nie jestem ,,karteczkowa”? Ale najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam.

Oczywiście, gdyby nie dwukrotne przesyłki-niespodzianki od RENI, nie byłabym w stanie zrobić niczego. No, może nie tyle niczego, bo ostatecznie posiadam nożyczki i jakieś tam kolorowe papiery, ale zapewne nie byłabym w stanie wyciąć tych różnych, skomplikowanych  kształtów. Renia przesłała mi tak dużo różnych śliczności, że mogę teraz tworzyć i tworzyć.  Jeszcze raz dziękuję Ci Reniu;)

Wracając do owej karteczki, to niby miałam pomysł na jej zrobienie. Ale kiedy rozłożyłam te wszystkie elementy – to ,,zbaraniałam”? I mój pomysł prysnął, niczym mydlana bańka;) Przymierzałam i to i tamto, i wraz nie byłam zdecydowana, jak zrobić tę karteczkę, by miała ,,ręce i nogi”? Siedziałam nad nią ponad cztery godziny... No, ale kiedy wybrałam już odpowiednie elementy, poszło mi szybko;)

I przyznam szczerze, że powoli wciąga mnie ta technika;) Całkiem przyjemna i nie zabiera dużo miejsca. Bo jak rozkładam się z całym ,,straganem” rzeczy potrzebnych mi do innych prac, to po prostu masakra... Trzy pojemniczki pędzli, farby, tekturki, kleje, setki elementów dekoracyjnych etc.  A w przypadku karteczek, oprócz drobnych rzeczy, kleju i nożyczek, nic mi więcej nie potrzeba;)

Także w międzyczasie będę robiła karteczki, bo wczoraj dostałam nawet trzy dziurkacze, a więc motywacja jest. I to najważniejsze. Nie podglądałam karteczek u nikogo, chociaż miałam taki zamiar;) Chciałam zdać się na samą siebie. Na pewno daleko jej jeszcze do tych ,,profesjonalnych”, ale przecież praktyka czyni mistrza;)  Mam nadzieję, że szkrab, do którego pojedzie moja karteczka, będzie kiedyś zadowolony z pamiątki;) 







piątek, 10 kwietnia 2015

Kwiatowa rameczka



Wiosenna aura nie przyciąga mnie już do komputera. Słoneczna pogoda sprawia, że najchętniej przebywam na dworze. Jednak wieczorem ciągnie mnie coś do tworzenia. Nawet, gdybym była najbardziej zmęczona, muszę chociażby pobawić się plecionkami z papierowej wikliny. Wychodzę mi coraz to lepiej, ale nie na tyle, żeby je tu pokazywać.

Zrobiłam za to drewnianą ramkę, przykleiłam na skos patyczki, a na nie przykleiłam kwiatuszki i listki z zimnej porcelany. Ramka może być fajną, ścienną ozdobą, no ale to zależy co komu się podoba;) Mam też ochotę na malowanie obrazów farbami olejnymi, bo przecież takie było pierwotne założenie. Także chyba lada dzień chwycę za pędzel;)

Wiem, że po ostatnim moim ,,wybebeszeniu” się, co niektórzy uważają mnie za cholernego małpiszona, ale nie lubię, ,,wątrobowych kolek”, więc napisałam co myślę. Nie znaczy to, że ktoś ma rezygnować z organizowania konkursów, bo każdy ma prawo robić to, na co ma ochotę;) A ja lubię pisać to, co mi ślina na język przyniesie i jeśli komuś się to nie podoba, może omijać mojego bloga szerokim łukiem;)

No, ale skoro już w poprzednim poście napisałam, co myślałam, to nie będę dłużej przynudzać. A więc pokażę Wam teraz fotki ramki. Oczywiście jedna wersja jest z serduszkiem, druga nie. Bo tak tylko je sobie przyłożyłam, żeby sprawdzić w której wersji ramka jest ciekawsza. Oczywiście całość jest kilkakrotnie lakierowana. Pozdrawiam Was cieplutko;)