sobota, 14 czerwca 2014

Drugie, ślimacze kroki na blogu

Długo myślałam nad tym, jakie korzyści będę miała z tego, że połączę swój profil z Google+... Bałam się jak cholera, że mogę utracić fotki, komentarze etc. No, bo tak straszą w tych swoich instrukcjach?! Ale pomyślałam sobie, że w najgorszej sytuacji założę nowego bloga. I niewiele myśląc, stuknęłam w klawisz, który przełączył mnie do GOOGLE+
Teoretycznie nic się nie zmieniło, poza tym ,,dobrodziejstwem", że ujrzałam buziaki osób, które mają mnie w swoich kręgach. Teraz kolej na mnie. Muszę koniecznie dodać wszystkich, których niczym Big Brother najczęściej podglądam - tzn. obserwuję...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja profilowa fotka ukazuje się dwukrotnie... Ale, może wreszcie dojdę do ładu po tej szybkiej decyzji...
No i chyba wyżaliłam się. Ale przydałoby się, cokolwiek wrzucić Wam moje kochane dziewczątka, żebyście nie czytały moich smutasów, tylko ucieszyły wzrok... No,to ,,rzucę" Wam jedną, niewykończoną jeszcze ,,butelczynę"... Chyba przejęzyczyłam się, bo ona na bank jest pusta. A szkoda, prawda? I pewnie pomyślicie; ,,z czym ona leci do ludzi"? Aż wstyd, prawda?
























No i żeby wstawić te ślimaki w ,,nowym wydaniu" bloga, musiałam się nieźle ,,ślimaczyć", bo tu trzeba używać innych opcji wstawiania zdjęć?! Dziewięć razy wywalałam ciąg niezrozumiałych znaków (było tego trzy rzędy) aż ,,załapałam o co biega"?! Te ślimaki rzecz jasna, nakleiłam na małą buteleczkę, którą wcześniej (tak dla picu) okleiłam papierem toaletowym (nieużywanym oczywiście!). Następnie pomalowałam jakimiś pozostałościami brązowych farb acrylowych. To tak dla wyjaśnienia... Ufff... Pozdrawiam Was cieplutko;) I zaznaczam, że na razie to połączenie z Google+ traktuję jako eksperyment... Jeśli możecie mi w czymś pomóc, tzn. w jakimś ulepszeniu, będę bardzo wdzięczna;)

14 komentarzy:

  1. Bloger ostatnio doprowadza mnie do szału :( napisałam długaśny komentarz i i gdzie jest?? wsysło w czeluście jego czarnej mocy:(
    No nic tym razem krótko- super muszelki- takich jeszcze nie mam, a butelka też fajnie wygląda, tylko kolor papieru nie wygląda na nieużywany:))
    Wybacz, ale takie mam durne poczucie humoru, a rano po nie przespanej nocy to już głupawka na całego:))

    OdpowiedzUsuń
  2. komentarz miał być krótki? no to się streściłam, aż strach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super komentarz! Bo wogóle nie chodzi mi o ,,ochy" i ,,achy". A papier toaletowy niestety był używany... Właśnie do ślimaczej butelczyny;) Nie przejmuj się głupawką, ja mam ją na codzień. Pozdrawiam Cie cieplutko i życzę ciągłego poczucia humoru nawet po nieprzespanej nocy;)

      Usuń
  3. Gosiu ja podobnie jak Renia miałam brzydkie skojarzenia że ten papier toaletowy jest chyba jednak używany :-)))))) Ale jedno jest pewne , jest super zakonserwowany więc chyba już nie "pachnie"
    Wybacz kochana ale po wczorajszym żegnaniu emerytki chyba jeszcze nie do końca wytrzeźwiałam. A sprawdziłaś czy te muszelki aby napewno nie są zamieszkałe ?? Bo jak by tak miało coś z nich wypełznąć, papier by chyba stracił swoją skorupkę.
    Jezu ale głupoty piszę chyba muszę se cos na głowę zaaplikować;-))) A flaszeczka jest niczego sobie szkoda że just pusta. W googlach Ci nie pomogę niestety , dołączyłam za to do Twoich obserwatorów. Buziaczki i miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, no przykro mi, ale muszę przyznać Wam rację. Papier był używany i został ponownie zużyty, bo akurat taki kolor pasował mi do ślimaków. Zadowolone? A papier niestety cuchnie, pomimo zakonserwowania;) Z muszelek na bank wypełźnie jakieś mięsko i zeżre nie tylko papier, ale całą butelczynę;) Gdybym wcześniej wiedziała, że żegnasz emerytkę - wysłałabym Ci tę butelczynę, żebyś miała miała prezencik na pożegnanie;) Na "kaca" to idealny upominek, tyle że trzeba byłoby go napełnić;) Tylko szkoda mięska. które lada dzień wypełznęłoby na stół ;) Pozdrawiam Ci gorąco i ślimaczo;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpisałam Ci Aniu komentarz, ale Google go zaprzepaściły. Chrzandolę takie usługi! Jutro wracam na swoją stronę. Pozdrawiam Cię gorąco;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie, jednaj pokazał się mój komentarz. Ale z opóźnieniem... Ja ,,pindolę" takie ulepszenia?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu dlatego Ci pisałam ,że miałam go tylko na chilke jak zakładałam bloga , ale wtedy nie byłam na tyle kumata żeby się go pozbyć. Ale jak tylko zkumałam o co chodzi posłałm go do Diabła :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł na ozdobną butelkę czy flakonik. Muszę kiedyś spróbować. Pozdrawiam Gosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie przyłączę się do narzekania na wujka google! Ostatnio dzieją się same dziwne rzeczy i tracę mnóstwo czasu na naprawianie, powtarzanie komentarzy i obserwowanie kręciołka. To bardzo denerwujące!
    O butelce to teraz nie bardzo wiem co napisać? Powiem tak: fajnie wyglądają muszelki i fajnie wygląda struktura. Kolor też mi się kojarzy ale to chyba przez wcześniejsze komentarze.
    Podoba mi się Małgosiu Twoje poczucie humoru. Przesyłam buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Ewo;) Mnie też się tak kojarzy, ale to tylko trzy odcienie farby;) Akurat, tak się upodobniły, więć z czegoś trzeba było się pośmiać. Nie jestem zwolenniczką ,,sztywnych " postów, więc często piszę to, co mi ślina na język przyniesie. A poczucie humoru mam Ewo. I to często wtedy, kiedy nie potrzeba... Pozdrawiam Cię cieplutko i też przesyłam Ci moc buziaków;)

    OdpowiedzUsuń
  11. dziewczyny nie wiem co wy bierzecie ale bierzcie połowę albo się podzielcie! :-DDD

    OdpowiedzUsuń

Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...