Jeszcze dziesięć dni zostało do końca wrześniowej zabawy ,,Artystek kolorystek"”, organizowanej przez Danusię. Już myślałam, że tym razem
sobie odpuszczę, bo pomysłu na cętki nie miałam. No przecież organizatorka
głowy by mi nie urwała?! Chociaż do końca nie jestem pewna, czy nie urwie... Bo
te moje cętki raczej jej nie zadowolą... Najwyżej odrzuci moje ,,wiekopomne
dzieło” i tyle. A co? Może miałam sobie uciąć kawałek i tak krótkich
cętkowanych legginsów, w których latam po domu, bo mi w nich mi najwygodniej?!
Miałabym pozbawić ,,małża” widoku rozbrykanej lamparcicy?! O nie! Bo co mi pozostanie? Przecież u mnie, to chyba rzecz jedynie przyciągająca wzrok...;)
Przyznam szczerze, że aż się boję pomysłu Danusi na
październik... No widzicie sami, co robią ,,wypasione” wczasy i kąpiel w
Oceanie? Myślałam, że jak wróci szczęśliwa i wypoczęta, to da nam jakąś
łatwiejszą tematykę, a tu cętki?! Wspomnicie
moje słowa, że w październiku będzie kolor ,,papuzi”, albo jakiś tam ,,bajeczny
kameleon”;) Oby tylko nie wpadła na pomysł zrobienia nagoskrzelego ślimaka?!
No,ale do rzeczy. Kupiłam sobie w Biedronce jakieś tam kolorowe
arkusze folii piankowej. Niby do niczego mi niepotrzebne, ale mnie zawsze wszystko
się przydaje. I zapewne nie zajrzałabym do nich, gdybym nie zobaczyła arkusza w
paski , jak zebra. Och, jaka byłam szczęśliwa, kiedy dojrzałam jeszcze arkusik w
cętki! No, ale co z tego, że był. Pozostał jeszcze problem, co z niego zrobić?
Pomysłów zbyt wielu nie miałam, a jeśli już to same głupie... Na szczęście
wpadł mi w ręce plastikowy kubeczek. Pomyślałam, że go sobie okleję i będzie
fantastyczny np. na słomki do picia, na ołówki etc. No wsadzać w niego można
przecież wszystko, prawda?!Tylko jeszcze trzeba mieć co...
No i okleiłam ten jednorazowy kubeczek. Przecież nie
napiszę, że kryształowy, bo i tak nie uwierzycie. Całe szczęście, że mam aż
trzy dziurkacze i kilka sztuk nożyczek do karteczkowych prac, to przynajmniej
mogłam nadać kształt swoim ,,naklejkom”. Pierwsza wersja bardziej mi się
podobała. Wyglądała tak.
No, ale obawiałam się, że praca nie przejdzie i dzisiaj rano wpadłam na pomysł, żeby te cętki przyciemnić. Chociaż nie wiem, czy i tej
organizatorka nie odrzuci?
Ech... Raz kozie śmierć. Nie może być tak, żeby wszystko było
zawsze zgodne z wytycznymi. Zabawa byłaby za monotonna, gdyby nic się nie
działo, prawda? Czy nie mogę być tą pierwszą osobą, która coś sknoci? Mogę! A
nawet chcę! Danuś, możesz mnie skarcić publicznie, ale nie wymyślę nic
lepszego, bo nie mam natchnienia na te cholerne cętki?! A nogawki sobie nie
utnę i już! Pomimo, że cętek nie lubiłam i nie lubię, ale te cętkowane ,,galoty”
naprawdę bardzo lubię! Tak czy inaczej
wrzucam mój ozdobny kubeczek do zabawy.
I tak idzie na pożarcie żabona... No, ale tak naprawdę, to przecież on ma te
cętki... A, że trochę wypłowiałe, to taki mi znowu mankament? Lato było przecież
upalne... Ja to jak w tym powiedzeniu,
że ,,tonący zawsze chwyta się brzytwy”;) A wiecie jak pomóc tonącemu politykowi? Nie
wiecie? No i bardzo dobrze! Ja też nie wiem? A nawet nie chcę!
Normalnie kiedyś Cię obciążę za zniszczony sprzęt :-) Monitor mam w cętki.
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie napisała takiego "felietonu" na temat kawałka pianki w cętki :-) Niech no tylko Danusia spróbuję ten pojemniczek odebrać Stefanowi to ja sobie z nią pogadam na osobności :-) Swoją drogą miałam wizję jak latacz przed Małżem w jednej nogawce ... czemu nie , chyby by mu się spodobało !!
A tak na poważnie to uważam że poradziłaś sobie genialnie z tymi cętkami, wersja podkolorowana jest bardzo realistyczna.
Gosiu ważne że masz je z głowy... też się boję jaką "naturę" nam Szefowa w październiku wymyśli.
Buziaczki
Jak dla mnie cętki są, widać je wyraźnie i kubeczek wyszedł bardzo pięknie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńpodrasowane cętki....
OdpowiedzUsuńto jak pomalowac sobie paznokcie na krwistoczerwony kolor! ;-D
oba działają podobnie "drapieżnie" ;-P
Małgosiu Kochana, myślę, że przycienieie centek wyszło im na dobre bo nadało to kubeczkowi charakteru. Myślę, że Danusia nasza Kochana zaakceptuję tą pracę :) Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńDrapieżny kubek na słomki... mrrraaauuuuu...
OdpowiedzUsuńCętki są przecież, więc musi być zaliczone. W dodatku z humorem opisane. A moje cętki "leżą i kwiczą" znaczy daleko w lesie jeszcze, ale pomysł już przynajmniej jest, a to już chyba coś 😜
Ja nie mogę Ciebie czytać ,bo rżę jak koń.Już sobie wyobrażam jak robisz te wszystkie lamparcie ruchy i wygibasy przed swoim menem.Myślę ,że gdybyś przycięła te nogawki to dla małża byłoby bardzo korzystne rozwiązanie i nie miałby nic przeciwko temu, widząc więcej ciałka rozbrykanej lamparcicy :)
OdpowiedzUsuńGosiu a lamparci kubeczek ,wystrojony w cętki podoba mi się w obu odsłonach,wszystko jest jak powinno być ,więc " nie nerwujsja ",że coś nie teges ,skoro jest cacy jak ta lala.
Oczywiście zadanie zaliczone na szósteczkę ,buziaki i podrówka "aktoreczko" haha :)
A niech inni główkują czemu Cię tak nazwałam ,no nie :)
A moim zdaniem cętki już w pierwszej wersji były na 100% cętkowe, a już w tej podrasowanej wersji to jak z kota zdarte i kubeczek przez to śliczny :-)
OdpowiedzUsuńMałgoś, chyba nie będę oryginalna, gdy napiszę, ze kubeczek świetny i bardzo drapieżny. Podrasowanie cętek nadało mu szlif ostateczny. Swoją drogą chciałabym Cię zobaczyć brykającą w legginsach z jedną tylko cętkowaną nogawką:)
OdpowiedzUsuńBuziaczki serdeczne, kochana.
Hahahahaha oj Gosiu, czytając Twoje teksty trzeba faktycznie uważać, by nie miec nic w ustach. Jesteś szalona, ale za to własnie Cię lubię. W sumie dobrze, że nie zdecydowałaś się na obcięcie tej jednej nogawki, bo ja w życiu nie widziałam lamparcice z jedną łapą( nogą). Poradziłaś sobie Gosieńko fantastycznie z tymi cętkami. Kubeczek jest miluśki i przydatny, a to najważniejsze. Mnie tam bardziej podobają się te podrasowane cętunie. Pozdrawiam i buziam na dobranoc.
OdpowiedzUsuńLux-torpeda ten cętkowany kubeczek, czy co to Ci wyszło. Wersja podrasowana, bardziej wyrazista, ale szefowa już ją zaakceptowała, więc spoko. Latającej Ciebie w leginsach z jedną obciętą nogawką, jestem w stanie sobie wyobrazić, bo szalona z Ciebie kobitka i jak Danusia zaznaczyła, niezła też aktoreczka/ cokolwiek by to miało znaczyć/. Jest fajnie, grunt, że humor Ci dopisuje.)
OdpowiedzUsuńNie no, szkoda nogawki. No jak tak, lamparcica z jedną nogą? A organizer nie musiał być z nogawki, z pianki też jest ok😀
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co mi się bardziej podoba,Twoja praca,czy opis jej powstawania,byłam już spiąca,szykowałam się do snu,a teraz jestem rozchichotana i cały sen mi przeszedł.A tak w ogle kubeczek jest rewelacyjny,pięknie przyozdobiony i taki słoneczny,buziaki
OdpowiedzUsuńDla mnie cętki na kubeczku super, szczególnie w tej przyciemnionej wersji :)))
OdpowiedzUsuńWymacałam taką piankę w szufladzie i zastanawiałam się co z nią zrobić. Nic nie wymyśliłam i schowałam z powrotem...
OdpowiedzUsuńZa to Ty świetnie wymyśliłaś, podmalowałaś i jest coś zupełnie innego w dodatku okraszonego opowieścią o galotach w cętki. Zdecydowanie nie powinnam czytać Twoich postów w pracy ;-)
Gosiu! spisałaś się na medal, centki na kubeczku są, wygladaja świetnie,więc zadanie zaliczone, bo kto by chciał Cię ogladać z uciętą nogawką. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńte podkoloryzowane cętki wyglądają bardziej drapieżnie! a pojemniczek świetny
OdpowiedzUsuńI nogawki uratowane he eh i powstało coś fajnie cętkowanego:) W drugiej wersji ładniejsze:)
OdpowiedzUsuńFajny pojemniczek
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fajny pojemniczek
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Hahahaha Pójdę Twoim przykładem i nogawki nie obetnę...,tymbardziej ,że nówki :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie Twojej pracy,którą wykombinowałaś,poradziłąś sobie świetnie.Jest fantastyczna,a przyciemnienia dodały pazura ;)Pozdrawiam serdecznie :)
Hah uśmiałam się, ty wiesz, że stałam w biednejromce i patrzyłam na te pianki, jednak zdrowy rozsądek wygrał i zostały w sklepie :DDD
OdpowiedzUsuńTe podrasowane cętunie mega mi się podobają, buziaki :** - o słodzenie nie posądzaj mnie tu zaraz :DDD
Poważnie - pozdrawiam :DD
Pięknie i pomysłowo! Pozdrawiam!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Bardzo fajny, pomysłowy kubeczek! Ślicznie Ci wyszedł a podoba mi się w obu wersjach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Swietny pomysł. Takiej szklaneczki w cętki jeszcze nikt nie ma! Fajna, oryginalna praca.
OdpowiedzUsuńMałgosiu droga,zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami-czytając Twoje posty trzeba spełniać kilka zasad-
OdpowiedzUsuń1-nie wolno być w pracy ;)
2-nie wolno nic jeść ;)
Bo w przeciwnym razie-tu cytuję Danusię"rżę jak koń";)
Gosiu kubeczek świetny-no podoba mi się;)
Pozdrawiam cieplutko
Grunt to dobry pomysł Małgosiu. Zasady nie mówią o tym, że cętki mają być ciemne. Zresztą obie wersje są ładne. Taki kubeczek zawsze się przyda a wygląda efektownie. Strach pomyśleć jakie będzie kolejne wyzwanie...
OdpowiedzUsuńBuziaki.
e tam, e tam- mnie się podoba! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSupwe pomysłowe cętki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń