Obiecałam sobie wczoraj, że dzisiaj rano ,,nagryzmolę”
jakiegoś posta, bo zbyt długie przerwy są podobno nie wskazane;) Ale zawsze
ktoś lub coś mi te moje plany wywróci do góry ,,kołami”? Tak się zastanawiam,
czy ja kiedykolwiek będę mogła spokojnie usiąść i coś konkretnego zrobić? W
kółko tylko słyszę ,,Gosia” i ,,Gosia”... Najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana
imienia;) Nie wspomnę już o zbyt często dzwoniącym telefonie.... I to akurat
wtedy, kiedy mam ,, łapy” upaprane w farbie czy jakimś tam kleju?! Ech, szkoda
słów...
No i efekt tego taki, że najczęściej muszę pisać nocą, bo mam przynajmniej
święty spokój. I mogę pokazać Wam duży kielich, który robiłam aż sześć dni?! To
przecież Bóg podobno tyle samo dni stwarzał świat? No koń chyba zdechłby ze
śmiechu, żeby tyle czasu,,pieprzyć” się z jednym kielichem? No, ale jak się
niemalże co chwila słyszy się tylko swoje imię, to taki kielich można i dwa
miesiące robić? Brrr... Najważniejsze, że zrobiłam.
,,Zabandażowałam” go, bo gdzieś mi się tam o uszy ,,obiła” ta
technika zdobienia. Chyba u naszej ANI... Ale nie wiedziałam dokładnie co i jak,
tylko owinęłam kielich i pomalowałam. Nawet nie wiem czym, bo jeden słoiczek
mam nieoznaczony, ale chyba była tam biała, acrylowa farba zmieszana z wikolem...
Jeździło ,,toto” po tym kielichu, jak po łysej kobyle, rozciągało się wzdłuż i
wszerz, w międzyczasie do moich uszu dobiegało wołanie ,, Gosia”, ale jakoś
udało mi się ponaciągać tę gazę na swoje miejsce. No i sobie to zaschło;)
W efekcie było brzydkie. Po ,,upiększeniu” jeszcze gorsze,
bo przyszło mi do głowy, żeby wykończenia zrobić ze sznurka. No, ale przecież
nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie
,,sknociła”? Na szczęście udało mi się oderwać sznurek, bo kielich wyglądał
zbyt topornie. Ale wraz z nim odrywała się gaza? Miałam już chęć zerwać
wszystko. Jednak okazało się, że dobrze się złożyło, bo zasłonięta wcześniej
góra kielicha jakoś mi się nie podobała... Miejsca po sznurku pokropkowałam i
całość kilkakrotnie polakierowałam.
Narzekam na nadużywanie swojego imienia przez innych, ale
jak widać na załączonej ,,instrukcji” tworzenia – sama też potrafię wywrócić
wszystko do góry ,,kołami”. I zdarza mi
się to dosyć często;) No, ale dosyć już narzekania, bo ja jak się ,,rozhuśtam”
z pisaniem, to nawet nie widzę, że za oknem już widno;)
No i na zakończenie, obiecana przeze mnie mini - zabawa;) Taka zgaduj-zgadula;) Przyznam szczerze, że byłam zachwycona Waszymi komentarzami;) To co bawimy się? Kto pierwszy zgadnie w jakim miesiącu brałam ślub, otrzyma ode mnie nagrodę niespodziankę;) Nie wyznaczam terminu zakończenia zabawy, bo przecież wiadomo, że nagrodę otrzyma ta osoba, która zgadnie pierwsza;)
"Gosia" haha, kielich wyszedł świetnie i dobrze że górę zmieniłaś bo bardziej mi się podoba właśnie tak. Z tą gazą było zadanie dla dziewczyn uczących się wspólnie decou a Anulka była jedną z nich :) nie będę oryginalna i zamiast główkować powiem wrzesień, a kto wie może dlatego teraz taki konkurs. Znając moje szczęście okaże się że maj czy jeszcze kiedy indziej :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKielich bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńTak długo wpatrywałam się w Twoją fotografię ślubną, aby zobaczyć i zastanowić się jakie kreacje goście zaprezentowali.Sukienki, zwiewne z delikatnych tkanin, widać szaliczki na szyjach myślę że, to miesiąc wrzesień lub początek października.
Dobra strzelam stawiam na wrzesień :):)
Na decu to się nie znam choć myślę że sznurek w tym zestawieniu źle by wyglądał. Ładny wzór serwetki wybrałaś bardzo delikatny. A co do daty ślubu obstawiam październik
OdpowiedzUsuńKielich - można powiedzieć, że miał trudne początki :) najważniejsze, że wszystko dobrze się dla niego skończyło :)
OdpowiedzUsuńA miesiąc? Chciałam obstawić październik, ale widzę, że Micia już to wytypowała, no to ja strzelam: listopad :)
No to nie będzie więcej " Gosi" , bo je nie chce dostac po głowie :-)
OdpowiedzUsuńMałgorzatko piekny kieliszeczek wymodziłas , i powiem ze podziwiam za wytrwałoś, ja bym już dawno walnęła o podłogę. Sznurek faktycznie by tam nie pasowała, , złote kropy moga być. A tulipanki chyba serwetkowe , bo nic o nich nie napisałaś.
Weny do psania dzis nie mam więc smieśnie nie będzie :-(
Co do daty slubu , jedno jest pewne nie było to latem . Dziewczyny juz wybrały miesiące jesienne , to ja postawię na kwiecień .
Buziaczki i czekam na Twoje oliwkowe stwory !!
Piękny kielich, a w temacie daty stawiam na końcówkę sierpnia. pozdrawiam Anita.
OdpowiedzUsuńMałgośka mówią Ci .....Kochana najpier załatwiam sprawę "pytajnika"
OdpowiedzUsuńStawiam na czerwiec,toć to taki cudny miesiąc zawierający w sobie dwie pory roku.
Mam na myśli też inny miesiąc,taki co ja ślubowałam ,ale nie zdradzę jaki,może kiedyś się przyda Wam jakaś niewiedza wobec mnie .
Co do kielicha pięknie go odszykowałaś ,naozdabiałaś ,tylko pytam czemu nic nie polałaś na zdrowie?
My z Anulą napaliły się na trunki jakie w nim zaserujesz a tu pustka i aż sobie przybliżam czy oby tak jest.No to gdzie ta popitka,aby toaścik wznieść za Wasze zdrówko?
Ide ,bo już zaczynam głupotki strzelać ,zadałam w tym komencie więcej pytań niż Ty w całym poście haha:)
Buziaki :)
Kielich śliczny Kochana, żeby nie Gosiu ;)
OdpowiedzUsuńSuper ten kielich wygląda, bardzo fajny motyw serwetki:-)Może posłużyć jako świecznik w miłe romantyczne wieczory Jak to mówią nie ważny miesiąc ważne aby iść przez życie razem w szczęściu. Co do miesiąca-hm pewnie z literką r ale stawiam na maj, strzelam a co tam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo ja Ci dziś wyjadę z Małgorzatą :-). Zatem boska Małgorzato, kielich cudny stworzyłaś. Mnie się podoba, bo ja już próbowałam rozprawić się ze szkłem, łatwo nie było, więc Twoją pracę uważam za bardzo dobrą.
OdpowiedzUsuńStawiam na to, że hajtałaś się we wrześniu!
Buziaki :-)
cudny kielonek Gosiu zmajstrowałaś:)))
OdpowiedzUsuńKielich przecudny, no Kochana, powalasz mnie na kolana !
OdpowiedzUsuńCo do pytania, jestem jak chorągiewka, wrzesień, byłoby zbyt oczywiste, więc chciałam powiedzieć maj, ale taka odpowiedź już padła, chciałam zatem powiedzieć grudzień, ale z przekory napisze styczeń i to moja ostateczna odpowiedź. A czemu styczeń ? A bo ja brałam ślub w styczniu, zimą, choć wcale nie " musiałam ", jak to się ładnie mówiło,o pannie w ciąży :) A na koniec, to ja poproszę o ten przepis na prosty chlebuś bez gniecenia godzinami :)
Buziaczki :)
Och Ty szkoda, że nie miałam okazji zajrzeć wczesniej. Cóz Gosiu stawiam na Wrzesień, ale dziewczyny juz ten miesiąc obstawiły. Wrrrr. Co do kilelicha to przyłączam się do Danusi i Anulki i pytam... dlaczego jest pusty. Polałabyś cos wyskokowego to i toast byłoby czym wznieść. sam kielich całkiem Ci sie udał. Podoba mi się ten efekt płótna,no i te różyczki..... mój ulubiony motyw. Buziaczki słoneczko. Pozdrawiam z Poznania i okolic.
OdpowiedzUsuńOj też chciałam obstawić styczeń, ale już Bożenka mnie ubiegła. pewni już prawdziwa odpowiedź padła, ale co tam, wymieńmy te wszystkie miesiące do końca, więc napiszę luty :) A kielich wygląda świetnie. Ja kompletnie nie wiedziałabym jak się do tego zabrać. A Ty dosyć, ze się zabrałaś to jeszcze super wyszło. Warto było poświecić na niego te 6 dni :)
OdpowiedzUsuńTo mi już chyba tylko marzec został? Choć obstawiałabym cieplejsze miesiące. A kieliszek pięknie ozdobiłaś!
OdpowiedzUsuńPiękny kielich Ci wyszedł. Złote kropki świetnie się spisały.
OdpowiedzUsuńCo do ślubu. Sądząc po długich rękawach kobiet - upalnie raczej nie było. Większość miesięcy już obstawiona, a był już luty? Dlaczego akurat luty? a tak mi się wybrało, każdy sensowny miesiąc już zajęty :P
A my świętujemy z mężulkiem dokładnie za 3 dni ;)
Super wyszedł kielich. Podziwiam takie prace. Myślę, że ślub brałaś w lipcu.
OdpowiedzUsuńnormalnie ćwiczenia z PO!
OdpowiedzUsuńhi! hi!
ale bandażowanie masz zaliczone na piatkę ;-D