Przyznam szczerze, że tym razem nasza DANUSIA
zaskoczyła mnie swoim pomysłem na nową zabawę, jak napastnik zza ,,winkla”. Kolorki – owszem. A nawet
bardzo chętnie, ale z ,,garami” jestem od pewnego czasu na bakier... Na bakier –
to mało powiedziane. Najchętniej każdemu z nich zafundowałabym porządnego
kopniaka?! Nie znaczy to, że nie potrafię gotować, przygotowywać różnych
potraw, piec ciast etc. Potrafię i to bardzo dobrze. Ale, że przyrządzanie
posiłków jest pasją mojej Mamy, więc po
co mam się pchać na siłę do kuchni, prawda? Wolę robić to, czego efekt jest
widoczny, trwały i cieszy wzrok. Czasami ją wyręczam, ale jestem wówczas zła jak cholera, bo
to ,,syzyfowa praca”, a w efekcie – wiadomo co... No, na pewno ,,figurki z
brązu” wzroku nie przyciągają i trwałe też nie są.
No więc, żeby zadowolić tę drugą ,,gadzinę” Danusi, będę
musiała coś wymyślić... Jeszcze nie wiem co, ale wymyślę. Wracając do tematu sierpniowej
zabawy, to ten brzoskwiniowy kolor jest nawet nie głupi, ale wymyślić coś
mądrego, a raczej coś innego, żeby nie papugować innych – nie jest takie
proste, jak mi się wydawało... Nie przepadam za tym kolorem, ale ,,poprzeczkę
przeskoczyć” muszę. Niby nie muszę, ale chcę;) I ja też zaskoczę Danusię, bo
nie będzie brzoskwiniowego świecznika – tratwy, ani kartki z dyndającymi
pestkami brzoskwini. Postanowiłam zrobić
Stefanowi dziecko. Co, ja bredzę? Chciałam napisać, że postanowiłam narysować
mu dziecko. I narysowałam pulchnego bobasa. Pokolorowałam świecowymi kredkami,
żeby Stefan miał ,,poślizg” podczas połykania;) Ale ze mnie bestia... Rzucać dziecko żabie
na pożarcie, to wyjątkowe okrucieństwo. Ale nie miałam wyjścia, a i pomysłu też
mi brakowało...
Pokażę Wam dwa rysunki. Jeden z napisem, drugi bez i każdy na innym tle. Myślę, że moja praca spełnia
wymogi, no bo kolor brzoskwiniowy przeważa, jest biel, ale gorzej z tymi
szarościami... Nie ma ich i już? No, ale może jakoś przejdzie w ,,tłoku”... Jak
nie, to też wyrzeźbię jakiegoś a’la brzoskwiniowego stwora... Nie przepadam za
brzoskwiniami. W ogóle nie przepadam za żadnymi owocami, ale jak byłam małą dziewczynką wkładałam je
pod bluzeczkę, żeby zobaczyć, jak będę kiedyś wyglądała, jako dorosła kobieta;)
Ojej, znowu odbiegam od tematu i plotę głupoty... A miałam dzisiaj nie zasiadać
do kompa, bo od południa ziewałam, jak ,,śpiąca królewna”. A tu raptem dopadła
mnie wena na rysowanie i pisanie?! Czy ja zawsze muszę odbiegać swoimi
pomysłami od zachowania normalnych ludzi? Czy muszę bazgrać nocami, siedzieć
przed kompem do rana i latać po internetowych stronach, jak ,,głupi z gruchawką”?
Chyba już nigdy nie zmądrzeję...
A teraz pokażę Wam swojego bobaska;)
Rysunek zgłaszam na sierpniową zabawę zabawę u Danusi;)
Do końca sierpnia zostało jeszcze kilka dni, więc spróbuję swoich zdolności artystyczno – kulinarnych, żeby dokarmić koleżankę Stefana. Ta to przynajmniej będzie zdrowo karmiona... Sama jestem ciekawa, co uda mi się zrobić... Miałam zamiar wskoczyć do ,,kulinarnej” sąsiadki, żeby podejrzeć czy przypadkiem nie ma jakiegoś udekorowanego półmiska, ale nie będę przecież buszowała z aparatem w czyjejś lodówce? No i przecież to ma być moje ,,wiekopomne” dzieło... Także niebawem się pojawię z czymś, co jest i dekoracyjne, i zjadliwe;) Chyba już mam pomysł, ale musicie jeszcze parę dni wytrzymać;) No, chyba że jutro dopadnie mnie wena? Także do zobaczenia niebawem;) No i tak się rozpisałam, że powinnam Wam teraz powiedzieć ,,dzień dobry";) W takim razie przesyłam Wam pozdrowienia i bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy odwiedzają mojego bloga i zostawiają pod moimi postami przemiłe komentarze;) Dziękuję!
Pomyliły mi się chyba banerki, więc skoro zostało mi jeszcze miejsce - wstawiłam drugi. To właśnie chyba TEN powinien być umieszczony w moim dzisiejszym poście... No i jest, więc o co chodzi? A co mi szkodzi zamieścić sobie dwa...Od przybytku przecież głowa nie boli, a następnym razem już nie będę przeskakiwała ze swojego bloga do bloga Danusi, bo będę miała banerek u siebie;) Widzisz Danusiu, jak Cię reklamuję? Dubeltowo;)
Gosia Ty nie kiedyś do grobu wpędzisz z tymi wygłupami. Otwieram sa w prace słuzbowego lapka a tu taki żarcik z samego rana w piatek . Alw japa mi sie śmieje od ucha do ucha. I taka Cie uwielbiam z tym humorkiem i trafnymi porównaniami - to do tej pierwszej części posta :-).
OdpowiedzUsuńBobas jest boski świetny wprost , alez Ty masz talent do tych malunków - jak dla mnie ten rysunek wymiata . heheheh poslig od kredek świecowych rozłożył mnie na biurku no jednym słowem dzieki wielkie za niezłą dawkę humoru z samego rana !!
Buziaczki
jaki słodziak ha ha ha
OdpowiedzUsuńale to wspaniałe i zarazem bardzo pomysłowe
OdpowiedzUsuńbrzoskwiniowy bobas jest super! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
słodziaczek :)
OdpowiedzUsuńGosiu pamiętaj zamorduję Cię kiedyś jak wstawisz tylko jedną fotę i napiszesz jedno zdanie,więc miej się na baczności .
OdpowiedzUsuńAle jeszcze bardziej od czytania tego co piszesz lubię z Tobą gadać i rechotać przez komórę ,wtedy zachowujemy się obie jak ten nasz Stefcio nienażarty.
Apropo jego to zadowoliłaś go tym cudaśnym bobasem,wyszedł kapitalnie i bardzo na brzoskwioniowo.
Mówisz sąsiadka nic nie przygotowała w wersji warzywnej,dlatego zabieraj sie sama za skrobanie tych marchewkowo-brzoskwiniowych tworów.
Buziole kochana :)
No bobasek super, fajny i wesolutki :)
OdpowiedzUsuńBobas przesłodki, taki niczym Budda pulchniutki. Maluj kochana czym tylko się da, bo idzie Ci świetnie. Pisz także co Ci na myśl przychodzi, bo taka dawka humoru każdemu się przyda po przeczytaniu Twoich wynurzeń, nawet nie na temat.
OdpowiedzUsuńBuziaczki Małgoniu.)
pobawię się w domorosłego psycho-analityka ;-D
OdpowiedzUsuńhmm.... czyżby jakaś tęsknota za wnukami...hę? ;-P
Aleś sobie fajnie wymyśliła. Bobasek jest słodki i buziak mu sie śmieje. Nie wie biedaczek, że za chwile połknie go Stefan i to gładko bo z poślizgiem. Gosiulek cieszę się, że wróciłas do normy, swojej normy. Wreszcie moge pośmiac się i mordkę rozdziawić . Pozdrawiam Cię cieplutko.
OdpowiedzUsuńAle fajny bobasek pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie tym postem Gosiu! Lubię ten Twój humor w postach. A bobasek uroczy!
OdpowiedzUsuń"Figurki z brązu" mnie pokonały :)))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDzidziuś dla Stefcia prześliczny, do tego jak się zdrowo odzywia :)
pozdrawiam :)
Bobasek śliczny! Dwa w jednym! Swietne.
OdpowiedzUsuńSama czasem się zastanawiam nad fenomenem tego naszego blogowania. Czasem człowiek pół żywy, po ciężkim dniu a z zapałem odpala po nocy kompa i ładuje w klawiaturę jak nawiedzony. To chyba jakaś forma uzależnienia?
OdpowiedzUsuńDla mnie bobas jest świetny! Od razu trzeba się uśmiechnąć. Miłego weekendu Małgosiu.
Zabawny bobas:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rysunek :) Apetycznie wygląda ten bobasek :)
OdpowiedzUsuńBardzo się podoba ten uśmiechnięty bobasek :)))
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńGosieńko, ten słodko bobas to chyba Ty - te oczęta i uśmiech... no wypisz, wymaluj :-)
OdpowiedzUsuń