piątek, 28 sierpnia 2015

Chyba nigdy nie zmądrzeję...



Przyznam szczerze, że tym razem nasza DANUSIA zaskoczyła mnie swoim pomysłem na nową zabawę, jak napastnik  zza ,,winkla”. Kolorki – owszem. A nawet bardzo chętnie, ale z ,,garami” jestem od pewnego czasu na bakier... Na bakier – to mało powiedziane. Najchętniej każdemu z nich zafundowałabym porządnego kopniaka?! Nie znaczy to, że nie potrafię gotować, przygotowywać różnych potraw, piec ciast etc. Potrafię i to bardzo dobrze. Ale, że przyrządzanie posiłków jest pasją mojej Mamy, więc po co mam się pchać na siłę do kuchni, prawda? Wolę robić to, czego efekt jest widoczny, trwały i cieszy wzrok. Czasami ją wyręczam, ale jestem wówczas zła jak cholera, bo to ,,syzyfowa praca”, a w efekcie – wiadomo co... No, na pewno ,,figurki z brązu” wzroku nie przyciągają i trwałe też nie są.

No więc, żeby zadowolić tę drugą ,,gadzinę” Danusi, będę musiała coś wymyślić... Jeszcze nie wiem co, ale wymyślę. Wracając do tematu sierpniowej zabawy, to ten brzoskwiniowy kolor jest nawet nie głupi, ale wymyślić coś mądrego, a raczej coś innego, żeby nie papugować innych – nie jest takie proste, jak mi się wydawało... Nie przepadam za tym kolorem, ale ,,poprzeczkę przeskoczyć” muszę. Niby nie muszę, ale chcę;) I ja też zaskoczę Danusię, bo nie będzie brzoskwiniowego świecznika – tratwy, ani kartki z dyndającymi pestkami  brzoskwini. Postanowiłam zrobić Stefanowi dziecko. Co, ja bredzę? Chciałam napisać, że postanowiłam narysować mu dziecko. I narysowałam pulchnego bobasa. Pokolorowałam świecowymi kredkami, żeby Stefan miał ,,poślizg” podczas połykania;) Ale ze mnie bestia... Rzucać dziecko żabie na pożarcie, to wyjątkowe okrucieństwo. Ale nie miałam wyjścia, a i pomysłu też mi brakowało...

Pokażę Wam dwa rysunki. Jeden z napisem, drugi bez i każdy na innym tle. Myślę, że moja praca spełnia wymogi, no bo kolor brzoskwiniowy przeważa, jest biel, ale gorzej z tymi szarościami... Nie ma ich i już? No, ale może jakoś przejdzie w ,,tłoku”... Jak nie, to też wyrzeźbię jakiegoś a’la brzoskwiniowego stwora... Nie przepadam za brzoskwiniami. W ogóle nie przepadam za żadnymi owocami, ale jak byłam małą dziewczynką wkładałam je pod bluzeczkę, żeby zobaczyć, jak będę kiedyś wyglądała, jako dorosła kobieta;) Ojej, znowu odbiegam od tematu i plotę głupoty... A miałam dzisiaj nie zasiadać do kompa, bo od południa ziewałam, jak ,,śpiąca królewna”. A tu raptem dopadła mnie wena na rysowanie i pisanie?! Czy ja zawsze muszę odbiegać swoimi pomysłami od zachowania normalnych ludzi? Czy muszę bazgrać nocami, siedzieć przed kompem do rana i latać po internetowych stronach, jak ,,głupi z gruchawką”? Chyba już nigdy nie zmądrzeję...

A teraz pokażę Wam swojego bobaska;)






                                                                                                      
Rysunek zgłaszam na sierpniową zabawę zabawę u Danusi;)


                                                                                                       



















Do końca sierpnia zostało jeszcze kilka dni, więc spróbuję swoich zdolności artystyczno – kulinarnych, żeby dokarmić koleżankę Stefana. Ta to przynajmniej będzie zdrowo karmiona... Sama jestem ciekawa,  co uda mi się zrobić... Miałam zamiar wskoczyć do ,,kulinarnej” sąsiadki, żeby podejrzeć czy przypadkiem nie ma jakiegoś udekorowanego półmiska, ale nie będę przecież buszowała z aparatem w czyjejś lodówce? No i przecież to ma być moje ,,wiekopomne” dzieło... Także niebawem się pojawię z czymś, co jest i dekoracyjne, i zjadliwe;) Chyba już mam pomysł, ale musicie jeszcze parę dni wytrzymać;) No, chyba że jutro dopadnie mnie wena? Także do zobaczenia niebawem;) No i tak się rozpisałam, że powinnam Wam teraz powiedzieć ,,dzień dobry";) W takim razie przesyłam Wam pozdrowienia i bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy odwiedzają mojego bloga i zostawiają pod moimi postami przemiłe komentarze;) Dziękuję!












Pomyliły mi się chyba banerki, więc skoro zostało mi jeszcze miejsce - wstawiłam drugi. To właśnie chyba TEN powinien być umieszczony w moim dzisiejszym poście... No i jest, więc o co chodzi? A co mi szkodzi zamieścić sobie dwa...Od przybytku przecież głowa nie boli, a następnym razem już nie będę przeskakiwała ze swojego bloga do bloga Danusi, bo będę miała banerek u siebie;) Widzisz Danusiu, jak Cię reklamuję? Dubeltowo;)




  





20 komentarzy:

  1. Gosia Ty nie kiedyś do grobu wpędzisz z tymi wygłupami. Otwieram sa w prace słuzbowego lapka a tu taki żarcik z samego rana w piatek . Alw japa mi sie śmieje od ucha do ucha. I taka Cie uwielbiam z tym humorkiem i trafnymi porównaniami - to do tej pierwszej części posta :-).
    Bobas jest boski świetny wprost , alez Ty masz talent do tych malunków - jak dla mnie ten rysunek wymiata . heheheh poslig od kredek świecowych rozłożył mnie na biurku no jednym słowem dzieki wielkie za niezłą dawkę humoru z samego rana !!
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. ale to wspaniałe i zarazem bardzo pomysłowe

    OdpowiedzUsuń
  3. brzoskwiniowy bobas jest super! :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu pamiętaj zamorduję Cię kiedyś jak wstawisz tylko jedną fotę i napiszesz jedno zdanie,więc miej się na baczności .
    Ale jeszcze bardziej od czytania tego co piszesz lubię z Tobą gadać i rechotać przez komórę ,wtedy zachowujemy się obie jak ten nasz Stefcio nienażarty.
    Apropo jego to zadowoliłaś go tym cudaśnym bobasem,wyszedł kapitalnie i bardzo na brzoskwioniowo.
    Mówisz sąsiadka nic nie przygotowała w wersji warzywnej,dlatego zabieraj sie sama za skrobanie tych marchewkowo-brzoskwiniowych tworów.
    Buziole kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No bobasek super, fajny i wesolutki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bobas przesłodki, taki niczym Budda pulchniutki. Maluj kochana czym tylko się da, bo idzie Ci świetnie. Pisz także co Ci na myśl przychodzi, bo taka dawka humoru każdemu się przyda po przeczytaniu Twoich wynurzeń, nawet nie na temat.
    Buziaczki Małgoniu.)

    OdpowiedzUsuń
  7. pobawię się w domorosłego psycho-analityka ;-D

    hmm.... czyżby jakaś tęsknota za wnukami...hę? ;-P

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleś sobie fajnie wymyśliła. Bobasek jest słodki i buziak mu sie śmieje. Nie wie biedaczek, że za chwile połknie go Stefan i to gładko bo z poślizgiem. Gosiulek cieszę się, że wróciłas do normy, swojej normy. Wreszcie moge pośmiac się i mordkę rozdziawić . Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale fajny bobasek pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozbawiłaś mnie tym postem Gosiu! Lubię ten Twój humor w postach. A bobasek uroczy!

    OdpowiedzUsuń
  11. "Figurki z brązu" mnie pokonały :)))))))))))))))))))))))))
    Dzidziuś dla Stefcia prześliczny, do tego jak się zdrowo odzywia :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bobasek śliczny! Dwa w jednym! Swietne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama czasem się zastanawiam nad fenomenem tego naszego blogowania. Czasem człowiek pół żywy, po ciężkim dniu a z zapałem odpala po nocy kompa i ładuje w klawiaturę jak nawiedzony. To chyba jakaś forma uzależnienia?
    Dla mnie bobas jest świetny! Od razu trzeba się uśmiechnąć. Miłego weekendu Małgosiu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rysunek :) Apetycznie wygląda ten bobasek :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo się podoba ten uśmiechnięty bobasek :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Gosieńko, ten słodko bobas to chyba Ty - te oczęta i uśmiech... no wypisz, wymaluj :-)

    OdpowiedzUsuń

Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...