Myślę, że warto mieć świadomość tego, co tak naprawdę jest nam w życiu potrzebne, a co zbędne... Co nas cieszy, a co denerwuje i upokarza... I myślę, że warto dzielić się z innymi tym, co myślimy i czujemy... Nie oznacza to jednak, że każda moja publikacja na tym blogu - jest moim fochem. Należy traktować je z lekkim przymrużeniem oka...
Temat na felieton dopada mnie najczęściej w miejscach, w których akurat nie mam przy sobie niczego, co „zapamiętałoby” moje myśli. A więc, ani notesu, ani długopisu, bo chyba wszystkim znana jest mniej więcej zawartość damskiej torebki... Właśnie dzisiaj chciałam napisać o modnym ostatnio pojęciu: „bezrobotny, bez prawa do zasiłku”. Ale nie napiszę, bo jak na ironię losu, na środku ulicy dopadły mnie inne myśli.Przesadziłam, bo raczej na chodniku. A mój wzrok skierował się na idącego przede mną młodego chłopaka.
Może nie tyle na niego, bo był pewnie w wieku mojego syna, ile na jego dolną część garderoby. „Narżnął w gacie ze trzy litry i udaje, że nic się nie stało” - pomyślałam. A skądże? Przecież teraz taka moda! Pory opuszczone poniżej genitaliów, szelki zwisające na biodrach, a koszulina niedbale wyrzucona na wierzch. A na dodatek do szurał nogami, jakby miał co najmniej dziewięćdziesiąt lat. Jest pięknie ubrany. Tak pewnie myślał... I pewnie był pięknie ubrany, tylko ja tak nie myślę. Może gdybym była w jego wieku... Ale to przecież za sprawą mody i wszystko zależy od tego, kto dla kogo ubiera się. Jeżeli dla mnie jako przechodnia, to te opuszczone gacie wcale mi nie przeszkadzają. Ale w zachwyt też nie popadam. Jeśli ktoś chce, to dla mnie może sobie nawet te pory nosić w rękach. Myślę, że i na to też niedługo przyjdzie moda. Póki co, musimy oglądać facetów w opuszczonych gaciach. Szkoda...
Kiedyś, jak byłam piękna i młoda też hołdowałam modzie. Chodziłam w takich butach, gdzie zelówka kończyła się w połowie wysokości cholewki. Do tego skóropodobna, świecąca (nie napiszę, jak co) kurtka, czapka „oprychówka”, jakieś spodnie biodrówki - chyba „dzwony”, niemalże opadające z tyłka. Pewnie też wyglądałam, jak osiemnaste dziecko Baby Jagi, ale za to, moja sylwetka nigdy nie była zgarbiona, nie szurałam butami i nie stawiałam stóp do środka. A przypomniała mi o tym pannica, która akurat wpasowała się między mnie, a idącego przede mną mena z krokiem na wysokości kolan. Ale za to widok był znacznie ciekawszy, bo dziewczę miało przynajmniej krok na miejscu. Spodni rzecz jasna... No i oczywiście obcisłą bluzeczkę odsłaniającą pępek i buciki na wysokich obcasach. I wszystko byłoby o’ key, gdyby nie ten niedbały chód i sylwetka przypominająca garbatego czworonoga, Chyba nie muszę wyjaśniać, że chodzi o sylwetkę czworonoga załatwiającego fizjologiczną potrzebę... Lazło ,,toto’’, (bo za trudno nazwać to chodem) skulone i zgarbione, jakby szukało czegoś na ulicy. Uciekała z lekcji wychowania fizycznego, czy wciąż była ,,niedysponowana? Cholera wie? A może takie niechlujne chodzenie niczym paralityk też jest na topie?
Zastanawiam się czy postrzeganie mody jest zależne od wieku? Myślę, że nie. To tylko pozory, że starsi się czepiają bardziej niż młodzi. Starsi zazwyczaj zrzędzą. Zawsze tak było. To nie chodzi o to, że młodość minęła, że nie ziściły się marzenia, że założony cel okazał się nieosiągalny, że przyszłość jest niejasna, nieznana etc. Przyszłość zawsze jakaś będzie. Mamy na to wpływ. Ale w tym, co minęło, nie jesteśmy w stanie niczego zmienić. Nawet przecinka. A moda? Spodnie raz opadają, raz się podnoszą. Spódnice podobnie. Obuwie zmienia fason itd. Są dwa wyjścia: albo podążać za modą, albo spokojnie czekać aż przeminie. Tyle, że ona najczęściej wraca.
Ale pomijając już modę, co tak naprawdę dzieje się w dzisiejszej, polskiej rzeczywistości? Nic dobrego. Gdzie by nie patrzeć wszędzie pretensje i narzekania. I z jakiego powodu to wszystko? Biedy przecież nie ma, praca jak na zawołanie zawsze się znajdzie, a na puste półki w sklepach też nie można narzekać. No i powinniśmy być dumni, że jesteśmy partnerami USA, że wystarczyło poprzeć jakąś tam wojnę, wysłać na nią kilku chłopaków i już kieszenie kasą wypchane. A Unia ze swoimi pretensjami zostanie na końcu, no i kto będzie się śmiał ostatni? Ale ludziom też się to nie podoba. Nie znają się na polityce, a mieszają się do niej i nie ufają rządowi, który sami wybrali. Polacy w ogóle są nierozsądni i uparci. Narzekają że źle, pieniądze chcieliby dostawać za darmo. Ale skąd ten biedny rząd, ma na to wszystko wziąć pieniądze?! Sam przecież ,,robi po bokach”... Nie stać nawet na porządne mieszkania i co rusz muszą robić jakieś przekręty. Ale czyja to wina, że strudzeni politycy nie mogą mieć sponsorów, którzy by ich wspomogli? I po co od razu ten krzyk, że rząd żyje w luksusach, a ludzie biedują? Jest takie powiedzenie: „każdy orze jak może”. I politycy też. Oby tylko ,,orali na swoich poletkach”...
A jak pracodawca zapomni zapłacić za pracę te parę złotych, to co się stanie? Od razu powszechne oburzenie, oskarżenia ludzi, którzy dbają o moralny rozwój Polski, wybierając menadżerów roku „o czystych rękach i postępujących zgodnie z normami prawnymi i etycznymi”. Widocznie ludzie mają za mało rozrywki... A przecież rząd i w tej kwestii robi co może. Zapytacie zapewne, co robi? A chociażby zapewnia darmowy reality show ze swoim udziałem. Trzeba przyznać, że znają się na rzeczy. Intryga jest, korupcja też, afera goni za aferą i to wszystko na żywo?! Wcale nie trzeba wychodzić z domu, żeby się pośmiać. Wystarczy włączyć obrady sejmu w telewizji i majtki mokre. I bardzo dobrze! Przecież od wieków wiadomo, że śmiech to zdrowie. Zależy tylko jeszcze, kto jakie ma poczucie humoru.
Wszyscy narzekamy, a przecież każdy z nas mógł zostać politykiem... Już sobie wyobrażam, co by było, gdybyśmy wszyscy nimi zostali . Wtedy dopiero byłaby nie dziura, ale wielkie dziursko w budżecie. Więc może nie marnujmy sił na protesty, przydadzą się na później, bo na lepsze się nie zanosi. Dążyliśmy do demokracji i mamy ją. Rządzących też sami wybieraliśmy i wybieramy. Ale nigdy nie był to strzał w dziesiątkę...To prawda, że Polak jest mądry po szkodzie. Ale póki co, karuzela oszustw i biedy będzie kręcić się dalej... I wracać niczym moda na obwisłe, poszarpane portki i zgarbione sylwetki...
Przyznaję, że narobiłam trochę galimatiasu przeskakując z tematu na temat, ale to wina braku tego nieszczęsnego notesu i długopisu. Od dziś będę chodziła uzbrojona „po zęby”. Nie tylko w notes, długopis, czy dyktafon , ale i w ciemne okulary, by nie zauważać wszystkiego, co mnie otacza. Bo lada dzień nie tylko może trafić mnie szlag, ale i moje spodnie mogą opaść do kolan. Oczywiście, nie z powodu hołdowania wszystkiemu, co modne...
Bardzo głębokie rzemyślenia Małgosiu, muszisz koniecznie ze sobą nosić notes, ja nosze swój album gdzie rysuję, nie rozstaję się z nim bo często właśnie mnie spotykały takie sytuacje gdzie chciałam ryswować a nie miałam na czym :( Taki styl ubierania się u chłopaków z puszczonymi spodniami szczerze mówiąc podoba mi się :) hhih Buziaczki
OdpowiedzUsuńPolacy to taki naród, który zna się na wszystkim, jesteśmy domorosłymi lekarzami i domowymi politykami, każdy z nas ma poglądy, a nawet czasami jest zmuszony do wyjścia na ulicę...
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się, że spodnie opuszczone akceptuję, natomiast szurania nogami nienawidzę!!! Takie dżwięki doprowadzają mnie do szału.
Co do uzbrojenia, to moim jest aparat lub chociażby komórka, a propos, masz chyba dyktafon w telefonie? Wyłazi mój pragmatyzm, bo ja taka techniczna jestem. Ale się napisałam, tak mnie pięknie zmotywowałaś.
Cieplutko pozdrawiam.:))
Gosiu jak zawsze przeczytałam Twoje przemyślenia od dechy do dechy. Trochę mnie zdziwił twój przeskok myślowy od opuszczonych gaci do polityki, ale to już chyba wszyscy tak mamy , obojętnie od czego zaczniemy i tak zawsze kończymy na polityce. Generalnie podzielam Twoje poglądy, spodnie w kroku mi się nie podobają ale toleruje , taka moda i prawa młodości Ale nie mogę znieść widoku wylewającego się tłuszczu u młodych panienek z nadwagą wciśniętych w spodnie biodrówki i przykusą koszulkę :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie uzupełnij wyposażenie torebki , co by Ci myśli nie uciekały :-)
Buziaczki na weekend
Podobno o gustach się nie dyskutuje. Pamiętam, jak w latach młodzieńczego buntu walczyłam z mamą o swoje pierwsze Szwedy. Koniecznie biodrówki, każda nogawka szeroka jak spódnica musiała sięgać asfaltu. W końcu mama ustąpiła. Czułam się taka "piękna" i modna. Tylko babcia ciągle mi powtarzała, że to wstyd tak zamiatać nogawkami ulice. Z tego się wyrasta Małgosiu.
OdpowiedzUsuńCo do polityki - można dyskutować godzinami. Fakt, że to my wybieramy ale ciągle mam wrażenie, że musimy wybierać mniejsze zło. Pytanie zasadnicze - dlaczego do władz nie kwapią się ludzie, którzy na prawdę mają coś do zaoferowania? Wiem, pytanie retoryczne...
Miłego weekendu Małgosiu!
Ewcia ma rację....moda jak każda inna ....przeminie! ;-)
UsuńA te "dzieci kwiaty", długowłosi chłopcy....kto pamięta to "święte oburzenie" naszych dziadków czy rodziców...? :-D
Było przemineło...
Każde pokolenie ma swoje "dzieci kwiaty".... ;-DDD
No to sobie poskakałaś. Widocznie chciałaś się rozruszać 😉
OdpowiedzUsuńNiestety opuszczonych spodni (kojarzą mi się z fleją, ale ostatnio córa uświadomiła mnie, ze co poniektórzy chwalą się majtkami- tzn. nadrukiem na gumie- jąką to oni firmę noszą) i szurania nie lubię. Ale zaciskam zęby (choć ostatnio coraz cześciej komentuję pod nosem) i jakoś znoszę. A tylko dlatego, że rzadko widuję, w domu akurat wszyscy noszą po mojemu.
Polityka -temat rzeka, ale jak piszesz, "każdy orze jak może" ...
Zyczę spokojnego weekendu, no i koniecznie musisz się zaopatrzyć w odpowiednie gadżety 😀
Czytałam, dawno, dawno temu. Z podobaniem :) g.j.j.
OdpowiedzUsuń