Felieton
Śmieszą mnie wszystkie osobistości, tzw. potocznie
,,ważniakami”. Zarówno te na wyższych, jak i na niższych stołkach. Kobieca
intuicja podpowiada mi, że coś łączy tych wszystkich „ważniaków”. A co? Chyba
jakieś nieczyste sprawki... Zapewne
zapytacie jakie? Spokojnie... O tym za chwilę, bo od dawna są na moim
„celowniku”. I już „zrywam boki”, kiedy widzę ich reakcję, kiedy w oczy któregoś
z nich wpada ten felieton?!
Czytanie rozpoczynają zapewne powoli i ostrożnie, jakby
ten tekst zawierał wybuchowy materiał. Bo zawiera! Jeszcze nie jeden z nich spadając ze stołka porządnie potłucze sobie
dupsko, kiedy mój „materiał” zacznie eksplodować... A będzie, bo już dosyć mam
wszelkiej maści ,,ważniaków”.
A w ogóle, to „ważniacy” są jacyś „inni”... Boją się
niemalże własnego cienia. Fe! Te cieniasy zaczynają napawać mnie jakimś
obrzydzeniem... No, bo najpierw z anielską radością przyjmują „obrzucanie mięsiwem”
a potem aprobują włażenie po palcu w pewną część ciała?! Czy to nie zakrawa na zboczenie?!
Och, chyba przypadkowo znalazłam się na dobrej drodze... Czyżby to właśnie te „sprawki”,
które ma na myśli jednoczyły wszystkich ,,ważniaków”?
Chyba tym razem nie spudłowałam, zresztą rzadko mi się to
zdarza. Ale jak napisałam na wstępie, o ,,włazidupstwie” innym razem, bo oprócz
nadprogramowego, siódmego kobiecego zmysłu
– potrzebny mi jeszcze noktowizjer. I już będę miała wszystkich na
,,tapecie”. Lubię bawić się w detektywa... I jak do tej pory, idzie mi to
całkiem nieźle. Oj, wtedy dopiero zadrżą łapki ,,ważniakom” kiedy będą
otwierali kolejne strony mojego bloga. Mnie samej przechodzą ciarki po plecach
na myśl, że odbędzie się to tak, bez żadnego znieczulenia...
Ważniacy – to nie tylko nasze, kochane czy jak kto woli
umiłowane władzuchny, ale i „biznesmeni”. Biznesmen - jak ładnie brzmi to
angielskie słownictwo, prawda? Zwłaszcza przypięte do czysto polskich
,,buraków”, którzy rodaków traktują , jak ,,roboli” A ,,roboli” to nazewnictwo
bardzo boli. Oj boli... A jak reklamują się? Wszystko niby mają najlepsze,
najtańsze i w ogóle och i ach?! A jakby tak zajrzeć za kulisy? Albo podesłać jakiegoś
kontrolera z Państwowej Inspekcji Pracy,
kontrolera BHP, czy też kontrolera z Urzędu Skarbowego? U biznesmenów wówczas
pełne pory... I jak wówczas wyglądają? Jak ostatnie sieroty?! I cieniasy w
najgorszym wydaniu!
Ostatnio miałam wątpliwą rzecz jasna przyjemność rozmowy
z dwoma ,,biznesmenami”. Oczywiście chodziło o kasę. No bo zawsze, kiedy nie
wiadomo o co chodzi – chodzi właśnie o pieniądze. Jeden z nich nie chciał
wypłacić jej moim dwóm znajomym, którzy przez kilka dni byli jego ,,robolami”.
To takie modne teraz określenie ludzi pracy... Kiedy zadzwoniłam do niego,
niemalże grzmiał do słuchawki że cyt.:,,Nie, nie i jeszcze raz nie!!!”. A
dlaczego nie? Bo on płaci zawsze dziesiątego każdego miesiąca, a był ósmy...
Nieco ,,zmiękł”, kiedy spokojnie uświadomiłam mu, że
obydwu panów zatrudniał ,,na czarno”, że niemalże ,,w pas” kłaniają mu się
kontrolerzy BHP, Państwowej Inspekcji Pracy i Urzędu Skarbowego, a kierownik
nie będzie mógł go podczas tych kontroli reprezentować, bo codziennie od rana
naćpany... W efekcie obiecał zadzwonić do biura, w celu weryfikacji czy tacy
ludzie w ogóle u niego pracowali... No i czy nie ,,burak”?! Nawet nie wiedział,
kogo zatrudniał?!
Podobnie nieugięta chciała być jego połowica,
zarządzająca obskórnym biurem. Ale tylko przez chwilę, bo zapewne chciała
sprawdzić, która z nas pierwsza ,,zmięknie”. No, ale chyba nie po to tam
poszłam, żeby padać na kolana przed jakimś tępym, rozczochranym babsztylem?! Po
trzydziestu minutach obaj panowie otrzymali wynagrodzenie za pracę. Można?
Można. I nie trzeba czekać do dziesiątego... Tyle, że pod moim adresem padł na
zakończenie zarzut, że rzekomo zachowałam się niegrzecznie... A ja byłam
wyjątkowo miła, jak nigdy? Ale to taka ,,słodka zemsta żmii” za to, że nie
padłam na kolana przed nią, bo chyba ,,byznesowe małżeństwo” do tego
przywykło...
Drugi ,,biznesmen” obiecał mojemu znajomemu wypłatę
odszkodowania za uszkodzenie auta, które wynikało z winy jego pracowników. Nie
wypłacał przez dwa miesiące. Telefonów też nie odbierał, bo jak oświadczył jego
,,manager” urzędujący w równie obskórnym ,,barako- biurze” szef wyjechał na
weekend do Szwecji, a wypłatę zlecił ,,szparce-sekretarce”. Ale po krótkiej
rozmowie ,,zamotał” się bidak i oznajmił, że to szef wypłaca kasę, a nie
sekretarka... No tylko takiego palnąć w pustą łepetynę?! Nie dość, że kłamał, to
jeszcze rozpłaszczony przed kompem jak żaba, głupkowato szczerzył zęby udając
,,wielkiego byznesmena”. No, ale widocznie nasza rozmowa była skuteczna, bo za
dwa dni na koncie mojego znajomego pojawiła się długo oczekiwana należność pieniężna;) Ciekawa jestem tylko, w jaki sposób tam trafiła? ,,Szparka” nie wysłała, bo rzekomo
nie miała uprawnień, ,,menager” goły, ale za to wesoły, a ,,byznesmen” w
Szwecji na rybach?! No, ale
najważniejsze, że trafiły do odbiorcy.
No i po co takim idiotom nasyłać jakieś tam kontrole?
Wystarczy szepnąć na ucho, że robią
„przekręty” i już mamy ,,wróbelka w garści”. Tak robią właśnie „kolekcjonerzy”
reklam, bo siła medialnego przekazu jest tak potężna, że z realnej
rzeczywistości potrafi zrobić koszmarną. I w kółko ,,pory ważnych biznesmenów”
są pełne... Proste, prawda?
Dlatego tak bardzo śmieszą mnie te wszystkie osobistości
na wyższych, czy niższych stołkach, a zwłaszcza ci, którzy myślą, że na nich
siedzą... I jestem bardzo ciekawa, kto
pierwszy „potłucze” sobie dupsko? ,,Ważniak-biznesmen”, ,,manager”, czy zwykły,
a czasami niezwykły ,,robol”? No i jak tu nie ,,zrywać boków” patrząc na te wszystkie
śmieszne osobistości, a zwłaszcza te nabzdyczone ,,byznesowe małżeństwa”... I wcale
nie trzeba podpierać się narzędziem ,,czwartej” władzy. Wystarczy trzymać w
ręku dokumenty od samochodu i telefon w etui, aby te ,,byznesowe więzy” nieco
rozluźnić;)
Gosiu jak zawsze masz święta rację , generalnie zgadzam się , ale... owi byznesmeni tak własnie robia bo maja na to przyzwolenie a społeczeństwo go tego nauczyło, czego dowodem jest własnie twój fielietno. Bo niby dlaczego Twoi znajomi sami nie powalczyli o swoje?? nie maja siły przebicia? nie mieli argumentów takich jaich Ty użyłaś. Nie zastanowiło Cię czemu Tobie sie udało a im nie? No właśnie " Biznesmeni" robią tak a nie inaczej bo doskonale wiedzą że 99 % na 100% im na to pozwoli .
OdpowiedzUsuńJa mam taki przykład na swoim podwórku. Czy jest ktos na tym padole kto nie wie do czego służy poręcz przy schodach?? No własnie moja firma istnije 58 lat , tylko właściciel sie zmieniają . Ostatni własnie uznał , ze pracownicy nie wiedza do czego służy poręcz i nakazał na całej poręczy od góry do samego dołu co 5 m nakleic naklejki o treści " schodząc trzymaj sie poręczy " No pusty smiech ogarnia każdego ranka jak ide do pracy . Nie należą nam sie juz służbowe długopisy, biuram mamy miec sprzatane raz w tygodniu , trawe mamy kosic raz w miesiącu ... ale na poręczach mamy oczojebne naklejki przypominające do czego one służą I też wymyślił jakiś biznesmen za aprobata ogólu :-)
Buziaczki i więcej takich feliotoników poproszę :-)
Oj Anulka, Anulka. Ludzie tu o bezpieczeństwo z tymi barierkami dbają, a Ty się czepiasz. Toż to iście BeHaPowskie podejście jest i mi się podoba. Bo barierka barierką, ale jak taki pracuś idzie sobie schodami i zerka w srajfona co tam w sieci piszczy, to na bank barierki się nie trzyma. A jak spadnie ze schodów i się połamie ? Jasne, później całe dochodzenie ws wypadku, masa roboty niepotrzebnej, zawyżanie statystyk wypadkowych przez głupotę ludzką. Przeciętny szarak wychodzi z założenia, że barierka nie służy do trzymania, a jest jedynie zabezpieczeniem, coby się nie spierdzielić ze schodów w bok. A że na dół na pysk poleci, to już nie wie. Ja wiem, wiem, ,wredna behapówa jestem, ale takowy pomysł jak najbardziej popieram.
UsuńObie jesteście niemożliwe....;););) I za to Was lubię;)
UsuńGosia, a ty nie chciałabyś pracować jako komornik? ;-D
Usuńalbo chociaż "odzyskiwacz długów" ?
najwyrażniej masz "siłę przekonywania" i mogłabyś się świetnie sprawdzić w tej roli :-)
A wiesz, że pomyślę ad tym Dorotko;) Tylko obawiam się, że byłabym zbyt niecierpliwa;););)
Usuńniecierpliwość w tym zawodzie jest raczej wskazana ;-D
UsuńMasz rację, całe to towarzystwo to jak nadmuchany ważnością balon, który pęka przy odrobinie strachu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Zgadzam się. Ale te moje dwa ,,balony" nie bardzo chciały pęknąć;) No, ale musiałam się streścić z tym pisaniem;) Pozdrawiam Cię również serdecznie;)
UsuńOj tak to jest, dobrze mieć na ciebie namiar i w razie czego do takiego byznesmena wysłać ;)
OdpowiedzUsuńMogę biegać do wszystkich Diano;) Bawi mnie to, kiedy się ,,puszą";)
UsuńPiękny tekścik odwaliłaś. Pośmiałam się, choć w sumie do śmiacia to tu nie ma wiele. Jak ja nie znoszę ważniakow !!!! Toteż i dlatego w ostatniej pracy w PL postawiłam się prezesowi (gówniarz młodszy ode mnie był, a ja sobie nie pozwolę), bo mi powiedział, że on tu rządzi, a ja tylko szeregowym robolem jestem. Nosz jak zamknęłam biuro, tak mnie więcej w nim nie widzieli.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne cechy Martusiu;) Tylko ty zamykasz drzwi, a ja potrafię tak nimi trzasnąć, że aż futryna się trzęsie;)
UsuńMałgosiu wielkie gratulacje. Ciesze się, że nie "pekasz" przed takowymi byzneswomenkami i innymi zadziernosami. Mamy wiele wspólnego, bo ja też przed nimi nie pękam. Mówią, że po bandzie poszłam ale cóż. Było tak. Koncert zaspołu Perfekt. Kupa ludzi w jednym miejscu. Szanowna "władza" wyciąga fajeczkę i podpala. Dmucha w nos kobiecie przed nim stojącą a ta milczy i oczy zamyka. Mówie grzecznie, prosze zgasić a ten , przeciez na dworze jestesmy, to chyba nie przeszkadza. No kochany pomyślałam i mu fajke z zębów wyrwałam na glebe rzuciłam i zdeptałam mówiąc, że przeszkadza. Widok jego skonsternowanej gęby był bezcenny. Widać po objęciu ważnych stanowisk kolesiom ubywa zwykłej kultury. Pozdrawiam ciepluteńko i życze powodzenia w zwalczaniu chamstwa na górze.
OdpowiedzUsuńA ja myślałam Haniu, że jesteś taką grzeczną osóbką.... A może my jakimiś siostrami jesteśmy i nie wiemy?;) Pozdrawiam Cię również cieplutko;)
UsuńNo przeciez jestem grzeczna osóbką,nawet bardzo hihihi, ale chamstwa nie zdzierżę i w siedzeniu mam kto jest kim. Siostrami może i jestesmy z pod tej samej niekoniecznie ciemnej gwiazdy. Buziki.
UsuńCzwarte podejście do felietonu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zaraz po publikacji, dałam sobie czas na pomyślenie, znowu odpuściłam i tak ze dwa razy. Teraz po napisaniu swojego posta, wracam i swoje zdanie chcę wyrazić.
Gosieńko, kobieto waleczna, gdy Ty " bierzesz sprawy w swoje ręce", to mur-beton, będzie załatwione. Nie straszni Ci byznesmeni, z nazwy tylko wyższa sfera," szarak-robol" da radę takiemu. Uczulona na krzywdę ludzką, nie zostawiasz nikogo w potrzebie, z Tobą to i na barykady, nie strach się zapuścić. Do rządu by Cię wysłać, "rozpierduchę" byś zrobiła, to może nasz kraj inaczej by był postrzegany, a młodzi emigranci wróciliby na Ojczyzny łono.
Dawno już nie czytałam takiego tekstu, jak Twój felieton i jedyne co teraz napiszę to: WIELKIE BRAWA za odwagę, bo niewielu ją ma i potrafi użyć przeciw takim " burakom" nie szanującym niczego, po za swoim tyłkiem i mamoną .
Małgoś jesteś Wielka.)
Dziękuję Danuś za miłe słowa i te Wielkie Litery;) I przyznam szczerze, że już nie raz myślałam, w jaki sposób zrobić tę ,,rozpierduchę";) I myślę nadal? Pozdrawiam Cię cieplutko;)
UsuńDziękuję za felietonik! świetnie mi się czytało wszystkie komentarze również.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię , że jesteś bezpośrednia i byle biznesmena się nie boisz. brawo. Acha, zapożyczę sobie twój napis FochyGochy. mam pewien plan, może coś z tego wyjdzie, a Ciebie poinformuje pierwsza. Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Elizko za miły komentarz;) Oczywiście pozwalam na zapożyczenie napisu Fochy Gochy, ale nie wiem co knujesz?;););) Jeśli masz ochotę na gościnny felieton pod moim ,,szyldem" - nie ma sprawy;) Pozdrawiam Cię cieplutko;)
UsuńGosiu a ja będę chyba trochę" wredna" od ponad 10lat pracuje w jednej firmie jako ten szarak i bywało różnie,ale to że żaden PIP czy inna tego typu instytucja nie działa na pracodawcę wiedzą wszyscy i....... co z tego. Można sobie ponarzekać ale nawet tak wygadana osoba jak Ty mógłby nic nie zmienić. Dlaczego bo ludzka natura jest taka że kto z kim przystaje takim się staje i kiedy sam osiągnie pozycję ważniak staje się taki sam jak reszta nie twierdzę że nie j wyjątków. Wiem brzmi to trochę zachowawczo, ale Twojej taktyki nie można zastosować w każdej firmie i na każdego szefa bo pewne sytuacje narzucają nam zachowanie umiaru i wybór mniejszego zła bo niektóre osoby nigdy nie powinny mieć swoich stanowisk bo się do tego nie nadają ,ale popieram walkę o swoje jeśli jest to słuszne i z korzyścią dla nas. Fajnie że pomogłaś ale faceci nie umieli dać sobie rady sami ;-)
OdpowiedzUsuń