Lubię drewniane ozdoby. Mój syn Mateusz robi je w wolnym czasie. No, niestety – tokarka, frezarka czy inne urządzenia, to już nie dla mnie. Tak jak pisałam w poście ,,drewniane twory” mogę je jedynie ozdabiać. Jednakże dzień jest dla mnie za krótki, by pogodzić domowe obowiązki z pasją. Najchętniej poświęcałabym całe dnie na to, co lubię robić, bo pomysł goni pomysł, a tu wciąż trzeba się do czegoś odrywać. Mateusz z kolei ma więcej czasu, a więc potrafi cały dzień poświęcić na to, co lubi robić.
To druga strona kielicha. Po zakończaniu był woskowany, a potem polakierowany.
Żaden kawałek drewna się nie marnuje. Ten wazonik też powstał z jakiegoś odpadu i czeka na moje wykończenie.
Świecznik ,,beczułka" pomalowany jest bejcą i polakierowany. Jest prosty, ale jak widać nawet mały kawałek drewna można do czegoś wykorzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem niezmiernie wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod moim postem i zawsze składam rewizytę wszystkim obserwatorom, Wasze komentarze są dla mnie bardzo budujące,bo dzięki nim mój blog ma szanse na dalszy rozwój. Dziękuję...